Tak znajomi nazywają Dobrosława Dowiata-Urbańskiego, nowego szefa służby cywilnej. Bo ma rozległą wiedzę z wielu dziedzin, nie tylko prawniczych. No i jest miłośnikiem technologicznych nowinek.

Polecany produkt: Ustawa o służbie cywilnej >>>

Nie wywodzi się z rodziny prawniczej (jeden z jego dziadków, prof. Jerzy Dowiat, był znanym mediewistą, autorem podręczników do historii), a gdy przyszła pora decydowania się na studia, pierwszym jego wyborem była germanistyka na Uniwersytecie Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie. Po dwóch latach filologii uznał jednak, że się trochę na uczelni nudzi, i rozpoczął równolegle naukę na prawie. Najbardziej ciekawiło go prawo podatkowe. Spora była w tym zasługa wykładającej ten przedmiot prof. Wandy Wójtowicz, określanej przez studentów „Krwawą Wandą”. Przydomek wziął się stąd, że pani profesor miała zwyczaj za pierwszym razem oblewać większość zdających, za drugim podejściem połowę, dopiero za trzecim łagodniała. Tylko do tych, którym wstawiła ocenę bardzo dobrą, i to w pierwszym terminie, wychodziła, by osobiście oddać indeks. Co znamienne, Dowiatowi-Urbańskiemu udało się wywalczyć piątkę.
Jak sam przyznaje, nigdy nie marzył o karierze adwokata, prokuratora czy sędziego. Zresztą tuż po studiach zajął się w pierwszej kolejności tłumaczeniem książek (i to niekoniecznie prawniczych) z języka niemieckiego na polski. Ma na swoim koncie takie pozycje jak „Hekate: zdrajcy, skandale, procesy. Historie niezwykłych ludzi” pod red. Hansa-Christiana Hufa czy „Trening pamięci” Siegfrieda Lehrla.
Ciągnęło go jednak w stronę administracji. Już jako urzędnik odbył aplikację legislacyjną. W 1999 r. ukończył też z wysoką lokatą Krajową Szkołę Administracji Publicznej, elitarną kuźnię urzędniczych kadr, w której od lat jest teraz wykładowcą.
– Jest prawnikiem z wyobraźnią. Zna tajniki zarówno tworzenia, jak i stosowania prawa na poziomie rządu. W dżungli przepisów potrafi znaleźć ścieżkę prowadzącą do zamierzonego rezultatu albo stanowczo oznajmić, że oczekiwanego celu w zgodzie z prawem nie da się osiągnąć – podkreśla Jan Pastwa, dyrektor KSAP. I dodaje, że Dowiat-Urbański jest skrupulatny, ale nie pedantyczny, potrafi oczarować rozmówców celnie dobraną anegdotą. Przydaje się też jego filologiczne wykształcenie. Uczestników wizyty studyjnej, którzy przyjechali zza naszej zachodniej granicy, zaskoczył pewnego razu wygłoszonym perfekcyjną niemczyzną wykładem o polskim systemie konstytucyjnym.
Jeden z kolegów nowego szefa służby cywilnej, Jacek Gdański, zdradza, że przezwisko Cyborg przylgnęło do Dowiata-Urbańskiego jeszcze w czasach, gdy obaj kształcili się w KSAP. Dobrosław Dowiat-Urbański wyróżniał się ponadprzeciętną wiedzą w wielu, czasem bardzo odległych od siebie dziedzinach i zamiłowaniem do urządzeń elektronicznych. – Był pierwszym słuchaczem naszego roku, który zgłębił tajniki posługiwania się ówczesną techniczną nowinką, czyli telefonem komórkowym GSM – wspomina Gdański.
Nowy szef służby cywilnej potwierdza, że interesuje się informatyką i żartobliwie dodaje, że nie wzywa serwisu, jeśli listwa zasilająca od komputera jest wyłączona. Nie bez cienia dumy mówi, że ostatnio opracował nowy program do Centralnego Rejestru Kart Polaka.
Po nominowaniu go na szefa SC nie brakowało złośliwych komentarzy, że to efekt krótkiej ławki PiS, jeśli chodzi o eksperckie zaplecze – bo awans otrzymała osoba, która pnąc się po szczeblach urzędniczej kariery, doszła zaledwie do stanowiska zastępcy dyrektora departamentu i nigdy nie była dyrektorem generalnym urzędu. Sam zainteresowany w rozmowie z DGP przyznał, że czuje ogromną presję i ma świadomość, iż teraz czeka go trochę inny rodzaj służby niż dotąd.
Jacek Gdański nie ma wątpliwości, że „Cyborg” sobie poradzi. Bo jest stale nastawiony na rozwój i naukę, ma własne zdanie, ale jest otwarty na argumenty. Nie brak mu też zdolności dyplomatycznych. – Myślę, że rzetelność i metodyczność połączona z poczuciem humoru i autoironią to zestawienie, którym zjednuje sobie ludzi – podkreśla Gdański. Przywołuje też historię, która dobrze oddaje charakter Dowiata-Urbańskiego. – Pamiętam jedną z naszych pierwszych rowerowych wycieczek: debiutujący Dobrosław stawił się na spotkanie w pełnym rynsztunku cyklisty, wyposażony w urządzenia do nawigowania, stosowne zapasy i profesjonalny strój, czym od razu wyznaczył nowy standard – śmieje się Gdański.
Przyjaciołom Dowiata-Urbańskiego imponuje też to, że potrafił znaleźć balans między życiem prywatnym a pracą. Prawnicy miewają z tym problem.