W ciągu ośmiu lat liczba żołnierzy zawodowych kobiet wzrosła czterokrotnie i dziś stanowią one co ósmego wojskowego. W tzw. dobrowolnym poborze prawie co trzeciego.
Na początku grudnia wśród ponad 130 tys. żołnierzy zawodowych Wojska Polskiego prawie 16 tys. stanowiły kobiety. To olbrzymi skok, ponieważ jeszcze w 2015 r. kobiet w armii było nieco ponad 4 tys., a w 2020 r. nieco ponad 8 tys. Wśród służących obecnie pań ponad 3 tys. to oficerowie, prawie 4 tys. to podoficerowie, a szeregowymi jest ponad 9 tys. Z czego wynika ta zmiana? – Jest to związane z ogólnym trendem w społeczeństwie, zgodnie z którym kobiety z powodzeniem podejmują zatrudnienie w zawodach, które od początku swego istnienia kojarzone są głównie z pracą mężczyzn – informują nas oficjalnie urzędnicy z resortu obrony narodowej. Trudno traktować takie wytłumaczenie poważnie, ponieważ w ciągu ostatnich ośmiu lat w Polsce nie zaszła żadna rewolucja kulturowa, która by uzasadniła tak radykalny wzrost. – Istotne w tym wypadku może być przekonanie o stabilności tego rodzaju zatrudnienia. Dla wielu młodych osób świadomość możliwości szybszej emerytury też może być rodzajem zachęty – komentuje demograf prof. Piotr Szukalski z Uniwersytetu Łódzkiego.
Jeszcze więcej kobiet służy w dobrowolnej zasadniczej służbie wojskowej, czyli w tzw. dobrowolnym poborze, który składa się z 28-dniowego szkolenia podstawowego, po którym można iść na prawie roczne szkolenie specjalistyczne. W tej formacji kobiety stanowią aż 28 proc. wszystkich żołnierzy. Ale np. w 16 Pułku Logistycznym w Elblągu przysięgę w ramach pierwszego turnusu w 2023 r. na 125 żołnierzy złożyło 70 kobiet, co stanowiło 56 proc. Najwięcej kobiet decydujących się na wstąpienie do DZSW jest w województwie warmińsko-mazurskim, co może być związane z sytuacją na rynku pracy.
– Jest kilka powodów, które decydują o tym, dlaczego ten rodzaj służby jest popularny wśród kobiet w Polsce. Kobiety na pewno upatrują w nim szansy na swój rozwój – zarówno zawodowy, jak i osobisty. W wojsku panuje równouprawnienie – stawki uposażenia są według posiadanego stopnia wojskowego, a nie według płci. Kobiety, wstępując do armii, mają dostęp do kursów i szkoleń. Nie ma też ograniczeń, jeśli chodzi o dostęp do stanowisk – wyjaśnia ppłk Justyna Balik, rzeczniczka prasowa Centralnego Wojskowego Centrum Rekrutacji. Taki brak ograniczeń ze względu na płeć w państwach NATO to standard i spełnia go ponad 85 proc. sojuszniczych armii. – Z roku na rok rośnie liczba żołnierzy kobiet wśród oficerów starszych – jest to dowód na to, że panie mogą rozwijać swoją karierę w WP. W ostatnich latach absolwentki szkół wojskowych zajmują czołowe lokaty, udowadniając, że nie są gorsze od mężczyzn. Z kolei modernizacja WP, pojawienie się sprzętu precyzyjnego, daje możliwości wykazania się swoim intelektem i wiedzą, a w tym kobiety nie ustępują mężczyznom. Kolokwialnie rzecz ujmując – liczy się nie tylko siła mięśni, ale przede wszystkim siła intelektu – dodaje ppłk Balik. Warto zwrócić uwagę na to, że kobiety mogą trafiać nawet do wojsk specjalnych. Ostatnią selekcję do jednostek specjalnych Nil i Agat ukończyło ok. 30 osób. Były wśród nich trzy kobiety.
Nie zmienia to jednak tego, że do tej pory w wojsku nie ma ani jednego generała kobiety. – W tym wypadku płeć nie powinna mieć znaczenia. Takie podejście nie ma uzasadnienia, generała trzeba „wyhodować”, a nie awansować, bo ze względów PR-owskich wypada mieć kobietę generała – mówił DGP rozmówca w Sztabie Generalnym WP. Wydaje się jednak, że już wkrótce nominację generalską dostanie pierwsza kobieta, ponieważ nowym dowódcą Służby Wywiadu Wojskowego została płk Dorota Kawecka, a jest to w tzw. rozpisce etatowej stanowisko generalskie. Biorąc pod uwagę dotychczasową praktykę, w ciągu kilku miesięcy Kawecka powinna zostać generałem. W dużej mierze zależeć to będzie od tego, jak ułożą się relacje między Ministerstwem Obrony Narodowej a Pałacem Prezydenckim, ponieważ w przypadku nominacji generalskich oba te ośrodki muszą się dogadać. Patrząc na armie Zachodu, generałowie kobiety nie są niczym nadzwyczajnym, w Stanach Zjednoczonych służą obecnie cztery panie jako czterogwiazdkowi generałowie, a admirał Linda L. Fagan jest dowódcą Straży Przybrzeżnej. Wśród około tysiąca generałów amerykańskich obecnie w służbie kobiety stanowią ok. 7 proc.
Biorąc pod uwagę, że plany resortu obrony zakładają wzrost liczby żołnierzy, a kolejne roczniki Polaków są coraz mniej liczne, naturalne wydaje się właśnie zasilanie sił zbrojnych osobami płci żeńskiej. – Trzeba sobie zdawać sprawę z tego, że Wojsko Polskie jest skazane na kobiety, bo mężczyzn jest po prostu za mało – mówi prof. Piotr Szukalski. Jednocześnie rodzi to problemy, z którymi się dotychczas nie mierzyliśmy, jak np. rozwiązanie kwestii opieki nad dziećmi, gdy oboje rodziców służy w wojsku i muszą się stawić w jednostkach w tym samym czasie. – Będziemy musieli wprowadzić rozwiązania prawne na takie sytuacje – mówił podczas niedawnej konferencji w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego szef sztabu gen. Wiesław Kukuła i dodawał jednocześnie, że takie wzorce – choćby w armii USA – są już wypra cowane i nie powinno to stanowić problemu. ©℗
W 16 Pułku Logistycznym w Elblągu w ramach pierwszego turnusu w 2023 r. na 125 żołnierzy 70 stanowiły kobiety