Chcę zabiegać o stały wzrost wynagrodzeń w służbie cywilnej, bo to ważny sygnał dla urzędników, szczególnie tych z urzędów, gdzie sytuacja płacowa jest najtrudniejsza – mówi Anita Noskowska-Piątkowska, nowa szefowa służby cywilnej.

Artur Radwan: W życiorysie napisała pani, że swoją karierę rozpoczęła w Urzędzie Służby Cywilnej.

Anita Noskowska-Piątkowska: Tak. Dokładnie 17 kwietnia 2000 r.

ikona lupy />
Anita Noskowska-Piątkowska, nowa szefowa służby cywilnej / Dziennik Gazeta Prawna / fot. Wojtek Górski

Podkreśliła też pani, i to chyba ze dwa razy, że ma pani psa i kocha te zwierzaki. Od razu ostrzegam, że mam dwa koty…

Mam psa Pirata, ale koty też lubię. Generalnie lubię żywe istoty ludzkie i zwierzęce. Kociarze z psiarzami rozumieją się dobrze, pod warunkiem że to jest prawdziwa miłość.

By przejść do kwestii merytorycznych: czy lepiej pracowało się pani w Urzędzie Służby Cywilnej, czy może jednak w randze ministra i mając do dyspozycji jeden departament w kancelarii premiera?

Te dwie prace są nieporównywalne. W Urzędzie Służby Cywilnej to była moja pierwsza praca.

Czyli zajmowała się pani kserowaniem dokumentów?

Absolutnie nie. Od pierwszego dnia czekały na mnie wtedy wyzwania. Trafiłam na wymagających zespół i przełożonych. Od samego początku zajmowałam się działką szkoleniową i projektową. Przygotowaliśmy w tym czasie m.in. program „Przyjazna administracja”. Zawsze byłam nastawiona na ludzi w administracji i poza nią. Od początku zależało mi na służbie państwu. Służba obywatelom i obywatelkom jest naprawdę ważna.

Słysząc wypowiadane przez panią słowa o służbie państwu, mam wrażenie, że słucham byłego premiera Jarosława Kaczyńskiego i nie tylko… Przepraszam za to skojarzenie…

Ależ nic nie szkodzi. Wspaniale, że każdy premier mówi o służbie państwu.

Dla mnie to takie trochę pompatyczne i pod publiczkę. Ważne jest, co się pod tym stwierdzeniem kryje…

Konkretne rzeczy. Na początku mojej kariery było to przygotowanie administracji do akcesji Polski do Unii Europejskiej. Był taki czas, że mieliśmy na horyzoncie takie wyzwania, że panował wtedy kult pracy. Należę do takiego pokolenia.

A jak się pracuje szefowej służby cywilnej tak naprawdę w roli dyrektora jednego z departamentów kancelarii?

Zastanawiałam się, w którym momencie padnie to pytanie… (śmiech), bo wiem, że pan o to zawsze pyta…

No to miejmy to pytanie za sobą…

Nie pracuję w departamencie, ale z nim współpracuję. Taka praca jest fajna, ale z uwagi na to, że mam za sobą 20 lat intensywnej pracy operacyjnej, czasami bywa przeszkodą. Od samego początku zastanawiałam się, jak to będzie nie być członkiem zespołu, a współpracować z nim. Mam za sobą miesiąc pracy i bardzo dużo spraw realizujemy. Myślę, że departament służby cywilnej może mieć bardziej mnie dosyć niż ja departamentu.

Zapał zawsze jest duży na początku, a później trzeba się zderzyć z rzeczywistością i brakiem wpływu na wiele spraw.

Myślę, że za jakiś czas, jak się spotkamy, uzna pan, że zapał u mnie wciąż jest taki sam.

A kiedy ostatnio widziała pani premiera? Zaznaczam, że nie chodzi mi o konferencje prasowe w telewizji.

Nie spotykam się na bieżąco z premierem, bo premier ma po coś szefa służby cywilnej. Jak przygotuję konkretne propozycje zmian, to zakładam, że wtedy będzie czas na rozmowę i spotkanie.

Ale przecież teraz była ku temu bardzo dobra okazja. Przekazywała pani premierowi sprawozdanie szefa służby cywilnej za 2023 r.

Przesłałam sprawozdanie szefa służby cywilnej do premiera. Wiem też, że premier przekazał to sprawozdanie Radzie Służby Publicznej z prośbą o opinię. Mam nadzieję, że na tej podstawie je przyjmie albo zgłosi uwagi. Na przykład zgłosi dodatkowe oczekiwania.

Od kilkunastu lat piszę o służbie cywilnej i nie przypominam sobie, aby którykolwiek premier zgłaszał uwagi do rocznego sprawozdania.

Jesteśmy w takiej trochę specyficznej sytuacji, bo składałam sprawozdanie za zeszły rok, a nie było mnie w ubiegłym roku na tym stanowisku. Tak naprawdę sprawozdanie jest dokumentem, który co prawda składa szef służby cywilnej, ale nie zrobiłby tego bez swoich współpracowników – i mam tu na myśli nie tylko departament, lecz także dyrektorki i dyrektorów generalnych i wszystkich, którzy pracują w służbie cywilnej.

Wydawało mi się, że pani poprzednik wszystko przygotował i opracował…

Nie. Sprawozdanie nie było w całości przygotowane, były natomiast dane przekazane od dyrektorów generalnych. Byłoby też nieuczciwe z mojej strony mówić, że przygotowałam sprawozdanie. Przygotowali je urzędnicy, a ja mogłam się odnieść do tego, co w tym sprawozdaniu jest, i zapowiedzieć, co chcę zmienić.

Sprawozdanie składa się do premiera raz w roku. Czy raz w roku nie powinna pani mieć możliwości osobistego przedłożenia tego dokumentu premierowi i porozmawiania z nim o sytuacji w korpusie?

Pan premier nie wydał jeszcze opinii w sprawie sprawozdania i być może spotkam się z nim w tej sprawie. Poza tym zakładam, że składanie sprawozdania to nie jest jedyna okazja, żeby się komunikować. Biorąc pod uwagę to, co przed nami, i jakie są to wyzwania, myślę, że z efektem prac dotyczących różnych tematów – bo naprawdę tych wątków jest dużo – będę się kierować do pana premiera.

Nie ma pani wrażenia, że trochę zaklina rzeczywistość?

Nie, nie mam takiego wrażenia. W pracy zawodowej zawsze stosowałam zasadę, że jeśli gdzieś nie można wejść drzwiami, to się wchodzi oknem. Chcę osiągnąć postawione sobie cele. Przede mną są określone zadania do wykonania i będę chciała je zrealizować.

Ostatnio rozmawiałem z profesorem Krzysztofem Kicińskim, który za poprzednich rządów PO-PSL pełnił funkcję przewodniczącego Rady Służby Cywilnej. Przyznał, że poprzedniej władzy wręcz przeszkadzała służba cywilna, a dla obecnej nie jest aż taka istotna… Zgadza się pani z tym twierdzeniem?

Nie uważam, że dla obecnej władzy służba cywilna nie jest istotna. Wręcz odwrotnie, jest niezbędna do realizacji programu, pomysłów oraz reform tego rządu. Do tego jest potrzebny sprawny aparat urzędniczy. Nie tylko taki, który realizuje to, co mu rządzący polecą. Jest to rzesza urzędniczek i urzędników, którzy mają pomysły i z nimi wychodzą. Służba cywilna to ludzie, którym się chce i którzy nie mówią, że się nie da. Służba cywilna powinna być ważna dla każdej władzy.

Gdzie pani pracowała przez te osiem lat, kiedy rządziła Zjednoczona Prawica?

W 2014 r. po raz kolejny rozpoczęłam pracę w kancelarii premiera i pracowałam do początku 2020 r. Następnie wróciłam do resortu funduszy i polityki regionalnej i tam pracowałam przez rok. Później zdecydowałam się na powrót do mojej pierwotnej działki zainteresowań, czyli rozwoju i szkoleń, i rozpoczęłam pracę w Krajowej Administracji Skarbowej.

Jak pani ocenia te osiem lat z perspektywy urzędnika mianowanego? Czy to był trudny czas dla urzędników? W sensie współpracy z ludźmi z rządu?

Nie miałam okazji współpracować blisko z ludźmi z rządu. Zajmowałam się przede wszystkim rozwojem urzędników i organizowaniem szkoleń w Krajowej Administracji Skarbowej. Natomiast dla służby cywilnej nie był to łatwy czas. Było sporo wyzwań i dylematów, przed którymi urzędnicy i urzędniczki musieli stawać.

Czy będzie pani korzystała z doświadczeń swojego poprzednika, który przecież też jest po KSAP i jest urzędnikiem mianowanym?

Spotkaliśmy się z byłym szefem w pierwszym tygodniu mojej pracy. Spotkałam się też z innymi byłymi szefami służby cywilnej. Interesuje mnie zdanie każdego i chcę współpracować z każdym – niezależnie od tego, czy to jest urzędnik mianowany, czy pracownik służby cywilnej. Dla mnie i urzędnicy mianowani, i niemianowani są źródłem pomysłów i inspiracji i w ogóle nie patrzę na członków korpusu w ten sposób, że urzędnik mianowany może mieć lepsze pomysły niż pracownik.

Czy nie przyszło pani do głowy, aby utworzyć stanowisko zastępcy szefa służby cywilnej i powierzyć go np. ustępującemu szefowi, który też jest po KSAP i ma bogate, ośmioletnie doświadczenie na tym stanowisku?

Gdy patrzę na te kilka tygodni pracy i widzę, ile mam tematów do zrealizowania, spraw i wątków, to mam czasami wątpliwości, czy dam radę sama. Na razie jednak taki temat jak zastępca szefa służby cywilnej w mojej głowie się nie pojawił. Natomiast w czasie nieobecności zastępuje mnie dyrektor generalna kancelarii premiera

A może po prostu na początku za dużo obowiązków wzięła pani na siebie?

Po prostu jest dużo spraw, a ja tymi tematami nie zajmowałam się przez ostatnie lata. Co do zasady jestem człowiekiem ciekawym tego, co się dzieje. Dlatego wchodzę w te tematy, bo nie lubię powierzchowności. Nie mogę jednak od razu wiedzieć wszystkiego i liczę na współpracę z urzędnikami. Jedna z życzliwych osób powiedziała mi, że jestem w komfortowej sytuacji, bo mam ok. 120 tys. współpracowników w postaci członków korpusu. Aż tak optymistycznie bym na to nie patrzyła, ale cieszę się, że są ludzie, z którymi warto porozmawiać i którzy mają ciekawe propozycje.

W sprawozdaniu za zeszły rok pojawiła się ciekawa informacja, że w administracji rządowej poza korpusem służby cywilnej mamy 25 tys. pracowników, w tym 1,5 tys. ekspertów. Czy to był pani pomysł, aby wreszcie sprawdzić tę sferę?

Zapoznałam się z raportem NIK, który wskazywał, że są zatrudniani eksperci z pominięciem konkursów. W pierwszych dniach swojej pracy zleciłam sprawdzenie skali tego zjawiska w całej administracji rządowej. W tych 25 tys. jest ok. 14 tys. osób, które zajmują stanowiska techniczne i mogą być poza korpusem, ponieważ nie wykonują zadań urzędniczych. Chciałabym się w pierwszej kolejności skupić na tych 1,5 tys. ekspertów, ale też na takich stanowiskach jak administratorzy czy asystenci.

I co dalej?

Będziemy to badać. Chciałabym poznać zadania osób pracujących na tych stanowiskach. W trakcie mojego spotkania z dyrektorami generalnymi był to jeden z punktów, nad którymi dyskutowaliśmy. Przedstawiłam te statystyki i powiedziałam, że z mojego punktu widzenia w służbie cywilnej zadania urzędnicze muszą realizować osoby, które przystąpiły do otwartego i konkurencyjnego naboru.

Zastanawiam się, czy w przyszłym roku, gdy będę analizował raport o stanie służby cywilnej za 2024 r., będę w dalszym ciągu czytał, że jest 1,5 tys. ekspertów lub więcej, czy może w ogóle zniknie ten wskaźnik?

Nie zniknie ten wskaźnik.

Proszę pamiętać, że mamy Rządowe Centrum Legislacji, które również nie jest w korpusie służby cywilnej, a do osób tam zatrudnionych też stosuje się ustawę z 1982 r. o pracownikach urzędów państwowych…

Zakres podmiotowy ustawy o służbie cywilnej też jest na liście omawianych zmian. Będziemy to analizować. Ten punkt pojawia się na indywidualnych spotkaniach z ekspertami i z pewnością będzie poruszany przez różne środowiska. Po wielu latach nie będziemy odkrywać Ameryki na nowo. Trzeba się zastanowić, w którym kierunku należy pójść, jakie rozwiązania zastosować. Ten zakres podmiotowy ciągle się pojawia w tego typu dyskusjach.

Po trzech latach okazało się, że w 2023 r. po raz pierwszy pojawił się wzrost zatrudnienia w służbie cywilnej o 2,1 tys. etatów. Czy ten trend wzrostowy będzie się utrzymywał?

Myślę, że nie będzie dochodziło do rozrastania się administracji. Może się to zmienić tylko wtedy, kiedy zdecydujemy się na rozszerzenie zakresu podmiotowego, ale wtedy będzie to oczywiste.

Czy planuje pani audyt obejmujący całą służbę cywilną?

Z tego, co wiem, audyty są prowadzone w poszczególnych ministerstwach. Sama zamierzam bardziej szczegółowo zbadać zjawisko zatrudniania tzw. ekspertów w urzędach, przeprowadzić badanie stanowisk i wynagrodzeń oraz przeanalizować poziom zatrudnienia na wyższych stanowiskach w służbie cywilnej.

Czy będzie kolejna ustawa o redukcji zatrudnienia o co najmniej 10 proc.?

Nic mi na ten temat nie wiadomo.

A czy mamy do czynienia z przerostem zatrudnienia?

Nie. Członkowie korpusu służby cywilnej już mają bardzo dużo pracy, a zadań przybywa. Dzięki ludziom, którzy pracują więcej, ale i wydajniej, idą one sprawniej. Niestety czasami dzieje się to kosztem życia prywatnego.

Czyli nie ma miejsca w administracji dla pokolenia Z?

Zrobimy sporo, aby zainteresować pokolenie Z administracją. Rozumiem, że to jest gigantyczne wyzwanie. Widzę pewien potencjał, bo jego przedstawiciele w niemal wszystkich badaniach powtarzają, że chcą robić rzeczy istotne, rzeczy ważne. Z drugiej strony zetki nie chcą pracować po 16 godzin dziennie w korporacji.

Z kolei w administracji parzy się kawę…

Proszę mnie nie podpuszczać. W administracji nie parzy się kawy. Osobiście piję kawę o godz. 6.20, przed wyjściem do pracy. W urzędzie nie mam na to czasu.

Rząd niebawem będzie przyjmował tzw. założenia makroekonomiczne na 2025 r. Tam też będzie ustalany średnioroczny wskaźnik wynagrodzenia w sferze budżetowej. Czy będzie pani zabiegać o podwyżki dla urzędników w kolejnym roku?

Tak. Będę postulowała stały wzrost wynagrodzenia w służbie cywilnej.

I też na poziomie 20 proc.?

Rząd zdecydował o 20-proc. podwyżkach w tym roku i to jest krok w bardzo dobrym kierunku. Ta podwyżka była odpowiedzią na realny problem. Chcę zabiegać o stały wzrost wynagrodzeń w służbie cywilnej, bo to ważny sygnał dla urzędników, szczególnie tych z urzędów terenowych, gdzie sytuacja wynagrodzeniowa jest najtrudniejsza. Każdy, kto wykonuje dobrze swoją pracę, powinien otrzymywać za to godziwe wynagrodzenie. Każdemu powinno więc zależeć na tych podwyżkach. Rozumiem też ograniczenia budżetowe.

Jeśli rząd nie zdecyduje się na podwyżki dla urzędników w 2025 r., to zdecyduje się pani zrezygnować ze swojego stanowiska?

Zrezygnuję ze swojego stanowiska wtedy, kiedy uznam, że niczego nie mogę zrobić dla służby cywilnej. Przede mną jest wiele wyzwań, które determinują moją przyszłość.

Pytam dlatego, że pani poprzednik dla świętego spokoju też postulował każdego roku podwyżki. A później tłumaczył się tym, że sytuacja budżetowa na nie nie pozwoliła…

Warto kontynuować podwyżki, natomiast dostrzegam też ograniczenia.

Pod koniec września 2023 r. weszła w życie ostatnia nowelizacja dotycząca służby cywilnej. A pani poprzednik zapewniał mnie, że już na etapie projektu ustawy trwały prace nad systemem e-rekrutacji. Jego uruchomienie po wejściu w życie przepisów miało być zwykłą formalnością. Co się z tym dzieje?

System e-rekrutacji jest dla mnie jednym z priorytetów i projektów, które są przede mną. Mam za sobą wdrożenie kilku projektów, również informatycznych, i moja w tym głowa, żeby ten system został uruchomiony na przełomie roku.

Proszę mi odpowiedzieć szczerze. Czy po objęciu przez panią stanowiska były jakieś zalążki tego systemu?

Tak były.

W fazie mocno początkowej czy już testowej?

Skupmy się raczej na tym, aby ten system uruchomić…

Pytam dlatego, że interesuje mnie, dlaczego tak długo to trwa…

Projekty informatyczne nie są łatwe.

Na łamach DGP eksperci zauważają, że to nie jest system informatyczny dla ZUS, tylko dla kilku tysięcy osób zgłaszających się do pracy w administracji…

Mówimy o systemie, w którym rocznie jest publikowanych ok. 150 tys. ofert z prawie 2 tys. urzędów. Do tego dochodzą proces aplikowania online i wiele innych funkcjonalności. Rzeczywiście, jeden z ekspertów użył w DGP mocnego stwierdzenia, że to jest skandal, że ten proces tak długo trwa. Chętnie bym z tym ekspertem porozmawiała na temat przygotowania takiego systemu.

Zaprasza pani do siebie ludzi nauki, byłych szefów służby cywilnej, to nie widzę też przeszkód, aby zaprosić do siebie również te osoby, które krytycznie patrzą na państwa działania…

Właśnie tak zamierzam zrobić. Jest parę takich osób, od których chętnie bym usłyszała konstruktywną krytykę i którym przedstawiłabym swoją argumentację.

Obawiam się tylko, że jak już zjedna pani sobie wszystkie zwaśnione strony, to nie będzie już nikogo, kto mógłby na łamach DGP krytycznym okiem spojrzeć na pani działania…

Cieszę się, że uważa mnie pan za tak przekonującą osobę. Jeśli jednak mnie pan zapyta, czy – jeśli nie uruchomię tej platformy na przełomie tego i przyszłego roku – to się zwolnię, to będę unikać odpowiedzi. Nie chcę wyprzedzać faktów. Nie chcę też, aby taka presja czasu mi towarzyszyła, że jak się nie uda, to się muszę zwolnić.

Pani poprzednik przez niemal osiem lat pisał w sprawozdaniach, że chce uchwalenia nowelizacji ustawy o służbie cywilnej i prawie mu się to udało, chociaż nie wszystkie przepisy jeszcze obowiązują…

Tak długo nie zamierzam czekać. Moją odpowiedzialną decyzją było zapisanie w sprawozdaniu, że system ruszy na przełomie tego i przyszłego roku. Oprócz tego, że to jest ważne i taki mamy wymóg ustawowy, to ja bez tego narzędzia nie zrealizuję innych swoich zadań. Dla mnie przyciągnięcie młodych ludzi jest priorytetem. Chcę też zadbać o tych, którzy już są – mamy świetnych ludzi w służbie cywilnej – ale chcę też przyciągnąć tzw. silversów. Do tego m.in. musi być ta elektroniczna platforma. Żaden młody człowiek nie będzie kserował papieru, chodził z dokumentami na pocztę i ich wysyłał. Mam tu na myśli względy ekologiczne i ekonomiczne. Jest sprawniej i szybciej, jeśli korzystamy z elektronicznych usług. I tu jest też paradoks, że to częściowo my, członkowie korpusu służby cywilnej, stoimy za tymi elektronicznymi narzędziami dla obywateli, a wciąż nie mamy ich dla siebie.

Co się znajdzie na tej platformie? Czy dzięki tej aplikacji przejdziemy przez cały etap rekrutacji, łącznie z wyłonieniem najlepszych kandydatów?

Będzie to narzędzie do składania aplikacji na określone stanowiska. Kandydat do pracy w administracji rządowej będzie mógł założyć sobie tam konto. Będzie mógł tam też mieć niezbędne dokumenty, które są wymagane przy naborze. Dokumenty te będzie mógł wykorzystywać wielokrotnie, przy kolejnych zgłoszeniach. Będziemy też chcieli, aby zespoły kadrowe w urzędach, które analizują pod względem formalnym wszystkie dokumenty, też miały mniej pracy przy procesie rekrutacji. Cały proces jest długotrwały i to też chcemy skrócić dzięki temu systemowi. Na liście zadań przede mną jest więc też przegląd narzędzi kadrowych. Z punktu widzenia kandydatów do pracy być może to jest mniej istotne, ale z naszej perspektywy jest to bardzo ważny element.

W sprawozdaniu wspomniała pani też o stabilności w służbie cywilnej i o postulacie, aby nie zmieniać o 180 stopni wszystkiego przy każdorazowej zmianie władzy. Z drugiej strony zapowiada pani zmiany legislacyjne w ustawie o służbie cywilnej. Jak to należy rozumieć?

Co do zasady pewne rozwiązania, które są na stole i z którymi przyszłam, ale też te, które proponowali różni eksperci, trzeba przedyskutować. Chciałabym wyjść z propozycją zmian wdrażalnych, czegoś, co będzie miało zrozumienie i będzie nam pomagało w służbie cywilnej. Te propozycje chcę przedyskutować z akademikami i urzędnikami. Musimy sobie też przypomnieć, które rozwiązania z przeszłości działały, a które nie. Jak już będę mieć te propozycje, to wtedy będę mogła odpowiedzialnie zaproponować zmiany do ustawy o służbie cywilnej.

Czyli gdzieś za cztery lata czy wcześniej?

Nie za cztery lata. Wszystko zależy od tego, na co się zdecydujemy. Krótkie zmiany z pewnością mogłyby wejść szybciej, ale osobiście chciałabym czegoś więcej niż tylko odwrócenia pewnych przepisów. Natomiast z najważniejszymi zmianami do ustawy nie zamierzam czekać nawet roku.

Zanim otrzymała pani propozycje bycia szefową służby cywilnej, chyba musiała pani przedstawić swoją wizję na administrację rządową?

Tak. Mówiłam przede wszystkim o tym, że dla mnie ważne są – ale też chciałabym, żeby dla służby cywilnej i dla współpracującej z nią klasy politycznej też były ważne – fachowość urzędnicza i przywiązanie do wartości i prawa. To przede wszystkim. Natomiast najważniejsi w służbie cywilnej są ludzie, z którymi pracujemy, a oni dużo lepiej pracują, gdy mają dobry szefów.

A ja przez cały czas myślałem, że jak dobrze zarabiają…

Też. Dla mnie praca to zadania i współpraca z ludźmi przede wszystkim. Mam takie poczucie, że gdy ludzie widzą cel, to łatwiej jest te zadania realizować. Natomiast – wracając do dobrych szefów – uważam, że ryba psuje się od głowy. Dlatego będę się zwracać do dyrektorów generalnych, aby dbali o liderów – bo taka formuła szefa jest mi bliższa. Inwestycja w menedżerów jest kluczowa.

W jednym z urzędów wojewódzkich zostały wysłane do szefa służby cywilnej już chyba ze trzy pisma, w których zarzucano dyrektorom działania mobbingowe wobec podwładnych, i nic się z tym nie dzieje. Dodatkowo mimo tych zarzutów ci dyrektorzy otrzymywali nagrody…

Rzeczywiście pisma w tej sprawie wpływały do szefa służby cywilnej. Za każdym razem były podejmowane działania, które miały zapobiec niepożądanym zjawiskom. Mam zamiar reagować na tę i inne tego typu sytuacje. To tylko pokazuje, że menedżerowie, i myślę tu o dyrektorach i dyrektorkach, naczelnikach, kierowniczkach, są kluczowi dla służby cywilnej.

Zastanawiam się, dlaczego w raporcie nawet jednym zdaniem nie zaznaczyła pani, że chce przywrócić konkursy na wyższe stanowiskach w służbie cywilnej.

Konkurs jest naturalnym narzędziem, które przychodzi do głowy. Zanim się jednak wyjdzie z jakąś propozycją, trzeba ją przedyskutować.

Trzeba zapytać władzy?

Nie rozmawiam teraz z władzą, lecz z ekspertami, urzędnikami i urzędniczkami. Na kolejnym etapie wyjdę z propozycjami ustawowymi, w tym z obsadą stanowisk według przejrzystych zasad i na podstawie kompetencji, czyli m.in. z konkursami.

Nie lepiej zapytać wcześniej np. szefa kancelarii premiera, skoro do szefa rządu trudno się dostać, czy oczekuje przywrócenia konkursów? Bo może im też odpowiada ta formuła wprowadzona w styczniu 2016 r., że powołujemy na te stanowiska bez zbędnych formalności?

Byłoby nieodpowiedzialne, gdybym nie konsultowała się z ludźmi. Mam przestrzeń do tego, aby działać i przyjść z konkretnymi propozycjami.

Martwię się tylko, że pani wysiłek może pójść na marne, bo Rada Ministrów jednak nie będzie zainteresowana np. przywróceniem konkursów na stanowiska dyrektorskie.

Proszę się nie martwić. Przygotowuję rozwiązania, które będą akceptowalne, wdrażalne i dobre. Zależy mi, aby wyższe stanowiska były obsadzane na podstawie kompetencji. To jest dla mnie kluczowe.

I na podstawie doświadczenia w administracji?

Uważam, że nie powinniśmy się całkowicie ograniczać do osób, które już są w administracji czy też szerzej w sektorze publicznym. Administracja się rozwija. Mamy nowe zadania i czasami potrzebujemy kompetencji z rynku, ale nie oznacza to, że będziemy brać z rynku pracowników bez wymagania kompetencji, w tym kierowniczych. Kompetencje kierownicze są kluczowe, bo to jest ważne zarówno dla ludzi, którymi się zarządza, jak i dla realizacji zadań.

Rozumiem, że po przywróceniu konkursy nie powinny być takie sformalizowane?

Konkursy powinny być jednym z narzędzi, które będą funkcjonować.

Czy ustawa o pracownikach urzędów państwowych z 1982 r. powinna zostać zlikwidowana?

Nie jestem właścicielem tej ustawy, ale to źle, że nadal posługujemy się ustawą, która wielokrotnie była krytykowana. Zależy mi na tym, aby w urzędach funkcjonowała służba cywilna, a nie posługiwano się tą ustawą z 1982 r. do zatrudniania poza konkursem osób na stanowiskach urzędniczych.

A pomysł stworzenia kodeksu urzędniczego dla całej administracji?

Taka zmiana być może byłaby możliwa, ale trzeba byłoby zmieniać konstytucję, bo zwierzchnikiem służby cywilnej jest premier. Na zmianę ustawy zasadniczej w tym zakresie raczej się nie zapowiada.

W dalszym ciągu nie zmieniono dyrektora KSAP, a przy zmianie władzy tu też następowały zmiany personalne. Czy pani rekomendowałaby premierowi wymianę na tym stanowisku?

Uważam, że w KSAP są potrzebne zmiany, które pozwolą szkole odpowiadać na potrzeby chwili i na to, w jakim momencie jako administracja się znajdujemy. Z kolei oferta powinna być kierowana do potencjalnych słuchaczek i słuchaczy w ten sposób, aby była konkurencyjna wobec tego, co oferują inne uczelnie. KSAP jest bardzo ważnym elementem administracji rządowej.

Ale ostatnio KSAP przechodziła dosyć dużą reformę. Wprowadzono m.in. system kształcenia dualnego.

Nawet na inauguracji tego kształcenia powiedziałam, że ważne jest, aby dostać informację zwrotną – zarówno od uczestników tego kształcenia, jak i od prowadzących – na temat tego, jak wygląda ta nowa formuła. Takie kształcenie jest wyzwaniem dla samych słuchaczy, ale też dla ich pracodawców i współpracowników. Mało jest czasu, ale do czerwca chcę poznać różne opinie, żeby móc rekomendować premierowi, w którą stronę KSAP powinnna się rozwijać.

Czyli nie będzie w planach likwidacji KSAP, jak kiedyś już mówiono?

Jako szefowa służby cywilnej będę bronić szkoły i nie słyszałam o planach jej likwidacji.

Jakie ma pani wrażenia po kilku tygodniach pracy na tym stanowisku?

Niektóre rzeczy mnie zaskoczyły.

Co na przykład?

Że tyle tematów jest przede mną. Pewne zobowiązania zawarłam w sprawozdaniu, a na realizacje niektórych zadań pozostały mi niecałe trzy kwartały. Ważne dla mnie są też założenia legislacyjne do ustawy o służbie cywilnej. Zbyt długo narzekałam na to, co się dzieje w służbie cywilnej, aby teraz siedzieć i niczego nie robić. Natomiast nie mam zamiaru tego robić sama – jestem po niezwykle ciekawych spotkaniach z przedstawicielami organizacji urzędniczych oraz związków zawodowych. Proszę pamiętać, że od ponad 20 lat jestem w administracji i rozmawiam z urzędnikami.

Czy urzędniczki lub urzędnicy piszą do pani?

Tak, piszą. Będą mieli też okazję się wypowiedzieć w ankiecie, którą wszyscy otrzymają. Częściowo wiem, czego oczekują i jakie mają bolączki, ale staram się wychodzić poza taką bańkę warszawsko- centralną.

O co pani chce ich zapytać w ankiecie?

Chcę zapytać, jakich zmian by oczekiwali. Jakie są ich bolączki. Czy są zadowoleni z pracy. Czy służba cywilna potrzebuje zmian. Mnóstwo jest takich osób, które pracują w zaciszu swoich urzędów i mają ciekawe pomysły. Dlatego głos świata spoza DSC KPRM jest bardzo istotny. Służba cywilna jest tłem dla działania i warto posłuchać, co dzieje się u nich dobrego, a co złego.

Będzie pani kultywować wizyty gospodarskie w urzędach?

Nie planowałam tego, ale jeśli otrzymam zaproszenie z któregoś urzędu, to skorzystam w miarę możliwości czasowych. Jest 2024 r., możemy się komunikować nie tylko na spotkaniach stacjonarnych. Do tej pory było zbyt mało komunikacji z urzędniczkami i urzędnikami. Zamierzam to zmienić.

Rozmawiał Artur Radwan