MEN chce, by prace remontowe, naprawcze i instalacyjne odbywały się tylko pod nieobecność uczniów. Samorządy alarmują, że tak restrykcyjny przepis już we wrześniu wstrzyma dokończenie inwestycji i pozbawi gminy unijnych dotacji.
MEN chce, by prace remontowe, naprawcze i instalacyjne odbywały się tylko pod nieobecność uczniów. Samorządy alarmują, że tak restrykcyjny przepis już we wrześniu wstrzyma dokończenie inwestycji i pozbawi gminy unijnych dotacji.
Zgodnie z par. 6 ust. 1 rozporządzenia ministra edukacji narodowej i sportu z 31 grudnia 2002 r. w sprawie bezpieczeństwa i higieny w publicznych i niepublicznych szkołach i placówkach (Dz.U. z 2003 r. nr 6, poz. 69 ze zm.) – prace remontowe, naprawcze i instalacyjne w pomieszczeniach szkoły przeprowadza się pod nieobecność w nich uczniów. Z kolei ust. 2 przewiduje, że zajęcia nie mogą odbywać się w tych miejscach, w których prowadzone są wspomniane prace. Na tej podstawie dyrektorzy wyłączali część budynku i przez czas trwania remontu prowadzili jednocześnie zajęcia.
/>
Takiego wyjątku w postaci ust. 2 nie ma już w projekcie rozporządzenia MEN w sprawie bezpieczeństwa i higieny w publicznych i niepublicznych szkołach i placówkach. Proponowany nowy przepis brzmi: „Prace remontowe, naprawcze i instalacyjne w pomieszczeniach szkoły oraz poza nimi mogą być prowadzone tylko pod nieobecność w nich osób, którym szkoła zapewnia opiekę.
– Gdyby ten przepis obowiązywał, to nawet w czasie wakacji nie moglibyśmy remontować naszej szkoły, bo w drugiej jej części zerówka przedszkolna miała dyżur. A przedszkola to placówki nieferyjne, czyli wyobrażam sobie sytuację, że pracują cały rok kalendarzowy i nie mogą przeprowadzać remontu – mówi Jacek Rudnik, zastępca dyrektora Szkoły Podstawowej nr 11 w Puławach.
– Proponowany przepis jest bardzo restrykcyjny. A co w sytuacji, gdy pęknie rura i trzeba będzie ją zespawać? Według nowego rozwiązania dzieci będą musiały opuścić szkołę – dodaje.
MEN tłumaczy zmianę potrzebą zapewnienia bezpieczeństwa uczniów. Projekt rozporządzenia bhp ma wejść w życie w ciągu 14 dni od dnia ogłoszenia. Wszystko wskazuje na to, że zacznie obowiązywać jeszcze przed rozpoczęciem roku szkolnego 2018/2019. W punkcie dotyczącym remontów nie przewidziano dla szkół żadnego okresu przejściowego. Dano go za to np. na przygotowanie nowego planu lekcji z dłuższymi przerwami czy obowiązkiem wyjścia na dziedziniec w trakcie pauzy. Tu szkoły mają czas do 1 marca 2019 r.
– Rozumiem, że chodzi o bezpieczeństwo dzieci, ale my przecież podczas remontów mamy inspektora nadzoru, który dba o odpowiednie zabezpieczenie prac remontowych. Jeśli to rozporządzenie zacznie obowiązywać od 1 września, a wszystko na to wskazuje, to co mają zrobić wykonawcy i inwestorzy, którzy rozpisali już dawno przetarg na wykonanie prac remontowych od 10 sierpnia do 15 września – zastanawia się Waldemar Bartosik, dyrektor liceum ogólnokształcącego w Ostrowi Mazowieckiej.
Szefowie placówek obawiają się, że jeśli nie będą stosować się do nowego przepisu, narażą się na zarzut łamania prawa i kar finansowych sięgających 30 tys. zł. Wystarczy, że rodzic poskarży się Państwowej Inspekcji Pracy, a ta może albo nałożyć karę pieniężną, albo, w optymistycznej dla dyrektora wersji, nakazać wstrzymanie remontu.
– A jeśli remont przeprowadza gmina, to inspektor z PIP będzie karał mnie czy gminę? MEN jeśli chce być taki restrykcyjny, to niech pozwoli nam przynajmniej dokończyć rozpoczęte remonty – apeluje.
Samorządy alarmują też, że przez nowy przepis mogą stracić dofinansowanie na termoizolacje. – Posiadamy dużo placówek, które po 50 lub nawet 60 latach wymagają gruntownego remontu. Mamy na ten cel środki z UE związane z termomodernizacją, wymianą centralnego ogrzewania, kanalizacji, wymianą okien, tynkowaniem. To wszystko trwa kilka miesięcy, a obecne upały opóźniają te remonty – mówi Magdalena Buszman, kierownik referatu organizacji oświaty w Wydziale Edukacji i Sportu Urzędu Miasta Bydgoszczy.
– Jestem kłębkiem nerwów, bo jak patrzę na prowadzone remonty szkół, to mam obawy, czy wszyscy zdążą przed 3 września. Jeśli wejdzie ten restrykcyjny przepis, dyrektorzy pewnie wstrzymają prace, bo rodzice nie będą się na nie zgadzać, lub sami nie będą chcieli się narażać na zarzut łamania prawa – dodaje.
Dyrektorom pozostanie wtedy opóźnienie rozpoczęcia roku szkolnego i odrabianie zajęć w soboty. Mogą też wykorzystać dni dyrektorskie wolne od zajęć dydaktycznych, które przeznaczane są najczęściej na czas wydłużenia długich weekendów.
Jeśli zmiany wejdą w życie, pojawią się też jeszcze inne problemy związane z przetargami. – Proponowany przepis tak naprawdę pozwala na prowadzenie remontów od lipca do końca sierpnia. A to spowoduje, że firmy budowlane będą windowały ceny – uprzedza Mariusz Krystian, wójt gminy Spytkowice. – Prace musiałyby być prowadzone na dwie zmiany. Proponuję kompromis zakładający, że remonty w szkołach nie mogą trwać dłużej niż cztery miesiące w ciągu roku, uwzględniając dwa miesiące wakacji – dodaje.
Samorządy wskazują, że takie przepisy wymuszałyby na nich wynajmowanie mobilnych kontenerów, w których mogłyby się na czas remontu odbywać zajęcia.
– Nas na takie rozwiązania po prostu nie stać. A i tak staramy się prowadzić remonty, aby nie były zbyt uciążliwie dla uczniów i rodziców – wskazuje Marek Olszewski, wójt gminy Lubicz, przewodniczący Związku Gmin Wiejskich RP.
– Pomysł MEN może sprawić, że remonty będą rzadziej przeprowadzane, a uczniowie będą się uczyć w gorszych warunkach, a przecież nikomu na tym nie zależy – kończy Olszewski.
Etap legislacyjny
Projekt rozporządzenia
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama