Jeszcze wczoraj rano wydawało się, że strona samorządowa Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego (KWRiST) wyda negatywną opinię o projekcie, który – paradoksalnie – oddaje gminom częściowo kompetencje do zatwierdzania cen wody. Spór toczy się jednak wokół tego, o jak wysokich podwyżkach będą mogły decydować same samorządy, a od kiedy konieczne będzie ich uzgodnienie z obecnym regulatorem – Państwowym Gospodarstwem Wodnym Wody Polskie. I w tej kwestii Ministerstwo Infrastruktury rozważa zrobienie kroku wstecz.

Jakie podwyżki cen wody

Spór lokalnych włodarzy i branży wodociągowo-kanalizacyjnej z Wodami Polskimi trwa od kilku lat. Ci pierwsi zarzucają, że regulator blokował podwyżki w dobie szalejącej inflacji. Regulator przekonywał z kolei, że stoi na straży niskich cen dla mieszkańców. Obecna propozycja resortu infrastruktury zakłada częściowy powrót do systemu sprzed 2018 r. Rada gminy czy miasta będzie wprawdzie zatwierdzać ceny samodzielnie, ale tylko jeśli podwyżki nie przekroczą 15 proc. (na konieczność zatwierdzania taryf przez niezależnego od gmin regulatora wskazywała przed laty Najwyższa Izba Kontroli). Ten próg budzi sprzeciw strony samorządowej. Przekonują oni, że część spółek – przez działania regulatora – ma od kilku lat zaniżone stawki. Stąd też podczas wczorajszych rozmów ostatniej szansy padła propozycja, aby próg 15 proc. zwiększany był o poziom inflacji.

– To obszar, w którym podjęliśmy rozmowy. Dopiero powyżej tego progu obowiązkowe byłoby uzgodnienie z regulatorem – potwierdza Przemysław Koperski, wiceminister infrastruktury.

Wcześniej Związek Gmin Wiejskich RP proponował, aby Wody Polskie nie ingerowały w ceny przynajmniej przez pierwsze dwa lata obowiązywania nowego systemu. Miało to pozwolić na urealnienie obecnych stawek. Wczoraj Unia Miasteczek Polskich (UMP) zaproponowała z kolei, żeby próg 15 proc. zwiększyć dla tych dostawców wody, których ceny są dziś niższe od średniej w danym województwie.

– Zgłosiłem takie stanowisko, nie wiemy jeszcze, czy Ministerstwo Infrastruktury podejmie rękawicę – mówi Cezary Stawarz, wójt gminy Trzciana, reprezentujący UMP.

Resort infrastruktury gotowy jest rozmawiać jednak wyłącznie o zwiększeniu progu dla wszystkich spółek w całym kraju o poziom inflacji.

– Uwzględnianie średniej ceny w województwie nie wchodzi w grę. Podział na regionalne zarządy gospodarki wodnej i podział administracyjny to coś zupełnie innego – tłumaczy Przemysław Koperski.

Co z taryfami progresywnymi?

Branża i samorządy do tej pory jednym głosem krytykowały też pomysł wprowadzenia tzw. taryf progresywnych. Gminy miałyby możliwość – nie obowiązek – obniżenia cen pierwszych metrów sześciennych wody. Byłby to obszar osłonowy, w którym cena miałaby być niższa o co najmniej 30 proc. względem obszaru bazowego. Niższa byłaby więc cena za wodę wykorzystywana na podstawowe potrzeby, co miałoby też zachęcać mieszkańców do oszczędzania tych cennych zasobów.

– Mamy świadomość tego, że te zasoby nie są nieograniczone i musimy o nie wspólnie dbać. Ci, którzy zużywają je ponadstandardowo, muszą być przygotowani na wyższe ceny – mówi Przemysław Koperski.

Krytycy wskazują jednak, że uruchomienie takiego systemu generowałoby koszty niewspółmierne do zysków (wymagałoby np. wprowadzenia specjalnych deklaracji dotyczących liczby mieszkańców w danym gospodarstwie domowym). Wczoraj samorządy zaproponowały jednak odwrócenie taryf progresywnych – stawka w obszarze bazowym miałaby pozostać na poziomie adekwatnym do kosztów (bez sztucznego obniżania ceny), natomiast więcej płaciliby ci, którzy ją przekroczą.

– Stawka progresywna powinna iść w górę. Chcemy zrealizować cel dotyczący ograniczenia zużycia wody z oczywistych powodów klimatycznych. Jedna osoba średnio wykorzystuje ok. 3,5 m sześc. wody miesięcznie. Dokładna ilość jest do ustalenia, ale mniej więcej tyle powinna obejmować stawka podstawowa – przekonuje Marek Wójcik, ekspert ds. legislacyjnych Związku Miast Polskich i sekretarz strony samorządowej KWRiST.

Samorządy zaproponowały też, aby na potrzeby naliczania stawki progresywnej za wodę wykorzystać deklaracje śmieciowe. Chodzi o to, aby podstawowa miesięczna stawka dotyczyła osób ujętych w tych dokumentach. Powinno to zachęcić mieszkańców do ujmowania w deklaracjach rzeczywistej liczby osób generujących śmieci, z czym od lat są problemy.

Nowy system później

Chociaż strony zgodziły się, że przepisy trzeba przyjąć jak najszybciej, to rozmowy nad zmianami w projekcie mają potrwać ok. trzy tygodnie. A to oznacza, że gminy nie przejmą kompetencji do zatwierdzania taryf za wodę od 1 stycznia 2026 r., jak pierwotnie zakładano.

– Te gminy, które miały w ostatnich latach problem z Wodami Polskimi i nie mogły długo zmienić stawki, powinny wejść w nowy system – 15 proc. plus inflacja – z urealnionymi cenami – uważa też Marek Wójcik.

Możliwe więc, że vacatio legis przepisów zostanie dodatkowo wydłużona dla tych spółek wodociągowo-kanalizacyjnych, które w momencie wejścia w życie nowego systemu będą w trakcie procesu zatwierdzania taryf przez Wody Polskie. ©℗

Zatwierdzanie taryf za wodę i ścieki w ostatnich latach
ikona lupy />
Zatwierdzanie taryf za wodę i ścieki w ostatnich latach / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe