Brak strategii dostaw wody do picia oraz przerzucanie odpowiedzialności za jej bezpieczeństwo na gminy i dostawców – zgłaszają samorządy stronie rządowej podczas przedłużających się konsultacji nowych przepisów.

Szczegóły dotyczące wdrożenia w Polsce systemu oceny ryzyka i zarządzania ryzykiem w całym łańcuchu dostaw wody przeznaczonej do spożycia przez ludzi - od obszarów zasilania do kranu - miały być wczoraj omawiane podczas obrad zespołu ds. energii, klimatu i środowiska Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego. Spotkanie odwołano, co odsuwa w czasie dalsze procedowanie nowelizacji ustawy o zbiorowym zaopatrzeniu w wodę i zbiorowym odprowadzaniu ścieków oraz niektórych innych ustaw autorstwa resortu infrastruktury.
Jak dowiedział się DGP, robocze spotkanie strony samorządowej z przedstawicielami rządu odbyło się w zeszły piątek i chociaż z obu stron jest wola porozumienia, wiele kwestii nie zostało uzgodnionych. Czas na transpozycję dyrektywy Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2020/2184 w sprawie jakości wody przeznaczonej do spożycia przez ludzi (dalej: dyrektywa lub DWD) minął 12 stycznia br.

Poza kompetencją gminy

Projektodawca w kolejnych wersjach ustawy utrzymywał, że dostawcy wody powinni co sześć lat dokonywać oceny ryzyka w obszarze zasilania ujęcia wody i systemie zaopatrzenia w wodę (w projekcie z końca grudnia doprecyzowano, że chodzi o wodę przeznaczoną do spożycia przez ludzi).
Unijna dyrektywa rzeczywiście nakazuje przeprowadzenie takiej oceny oraz zarządzanie ryzykiem po raz pierwszy do 12 lipca 2027 r. - w obszarach zasilania, a do 12 stycznia 2029 r. - w systemie zaopatrzenia oraz wewnętrznych systemach wodociągowych. Samorządy wskazywały jednak, że nie wymaga się tego co sześć lat. W art. 7 dyrektywy mowa o regularnych przeglądach, w regularnych odstępach czasu nie dłuższych niż sześć lat, i ewentualnej aktualizacji dokumentów, jeśli zajdzie taka konieczność.
Nadmiarowe obowiązki nakładane na dostawców wody generowałyby dodatkowe koszty i - według przedstawicieli gmin - są niezgodne z DWD.
Podczas rozmów samorządów z Ministerstwem Infrastruktury uzgodniono tę kwestię i ostatecznie obowiązek ma dotyczyć weryfikacji i aktualizacji oceny.
Wypracowano również podział kompetencji, jeśli chodzi o zarządzanie ryzykiem w obszarach zasilania. Będzie to należało do zadań regionalnych zarządów gospodarki wodnej (Wody Polskie) przy współpracy dostawców wody.
- Taki podział byłby do przyjęcia, gdyby dostawcom wody (gminom, dla których zaopatrzenie w wodę jest zadaniem własnym) zaproponowano odpowiednie wsparcie merytoryczne i finansowe - ocenia prof. Izabela Zimoch z Katedry Inżynierii Wody i Ścieków na Wydziale Inżynierii Środowiska i Energetyki Politechniki Śląskiej.
Już samo przeprowadzanie ocen ryzyka w obszarach zasilania ujęcia wody będzie problematyczne, szczególnie dla małych gmin.
- Dostawca wody nie jest wymieniony w prawie wodnym jako podmiot uczestniczący w zarządzaniu wodami i brak jest podstaw do nakładania obowiązków związanych z obszarem zasilania - mówi Wojciech Giecko, wójt gminy Jonkowo i przewodniczący Związku Gmin Warmińsko-Mazurskich (ZGWM).
Zapewnienie stałej weryfikacji i aktualizacji oceny ryzyka wymagać będzie opłacenia specjalistów, ponieważ gminy takimi nie dysponują. To z kolei przełoży się na wzrost cen za wodę, a w przypadku dalszych problemów z podnoszeniem taryf pogłębi trudną sytuację finansową dostawców wody i konsumentów (o sporze branży wodociągowej i gmin z regulatorem pisaliśmy m.in. w artykule „Samorządy chcą, żeby rady gmin zastąpiły Wody Polskie”, DGP nr 22/2023).
Przeprowadzanie ocen ryzyka w obszarze zasilania ujęcia wody będzie jednak generować nie tylko problemy finansowe.
- Dotyczyć będą często obszarów wykraczających swym zasięgiem poza granice administracyjne gmin, w ramach których działają poszczególni dostawcy wody. Stawia to pod znakiem zapytania realny wpływ tych podmiotów oraz organów gmin, na terenie których zlokalizowane są ujęcia, na właściwe zarządzanie ryzykiem i dobór odpowiednich środków bezpieczeństwa - argumentuje Piotr Kuczera, przewodniczący Śląskiego Związku Gmin i Powiatów, w przyjętym przez zarząd stanowisku.

Brak strategii i wymiany informacji

Eksperci zwracają uwagę, że woda ujmowana na terenie danej gminy pochodzi z zasobów wód kształtowanych na znacznie większych obszarach niż te, na które może oddziaływać pojedynczo jakakolwiek gmina. Dlatego też konieczne jest tworzenie polityk i strategii nie tylko na poziomie lokalnym, ale regionalnym i krajowym.
- Poziom regionalny jest szczególnie istotny w takiej aglomeracji jak Śląsk, gdzie równie wiele podmiotów konkuruje o wodę, jak i ją zanieczyszcza. Jedynie takie podejście, zgodne z duchem Ramowej dyrektywy wodnej i DWD, gwarantuje w dłuższym czasie poprawę jakości ujmowanych wód, co będzie stanowiło najskuteczniejszą barierę ochronną w zarządzaniu ryzykiem - podkreśla prof. Izabela Zimoch.
Samorządy mają również zastrzeżenia do roli Państwowej Inspekcji Sanitarnej, która - mimo zmiany podejścia do bezpieczeństwa wody - nadal ma reagować na każde przekroczenie parametrów, również takie, które nie mają wpływu na zdrowie i są niezauważalne przez konsumentów, wydając np. decyzje o braku przydatności wody do spożycia.
- Ministerstwo Zdrowia i Główny Inspektorat Sanitarny upierają się przy stosowaniu starego podejścia reaktywnego, co w rozumieniu strony samorządowej jest niezgodne z nową DWD, generuje nieuzasadnione koszty i wpływa na negatywny wizerunek dostawców wody i gmin - wskazuje prof. Izabela Zimoch.
Wojciech Giecko przypomina z kolei, że dyrektywa oraz wytyczne WHO kładą przede wszystkim nacisk na współpracę wszystkich zainteresowanych stron i wzajemne informowanie. Niestety projektodawca nie przewidział chociażby stworzenia wspólnej bazy danych czy obowiązku udziału organów rządowych w zespołach tworzących Plany Bezpieczeństwa Wody.
- Projekt, nad którym pracujemy, ma charakter typowo nakazująco-rozdzielczy i egzekucyjny, a nie określający ramy współpracy - podsumowuje przewodniczący ZGWM. ©℗
Co powinna zawierać ocena ryzyka / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe