Pod warunkiem jednak, że samorząd zagwarantuje tańsze pierwsze metry sześcienne wody w ramach tzw. taryf progresywnych. To jeden z pomysłów na zatwierdzanie podwyżek ceny wody, nad którymi pracuje Ministerstwo Infrastruktury.
Ceny wody zatwierdzane przez Wody Polskie
Przypomnijmy, że Ministerstwo Infrastruktury chce przywrócić radom gmin kompetencje do zatwierdzania taryf za wodę i ścieki. Od kilku lat to zadanie Państwowego Gospodarstwa Wodnego Wody Polskie. Uzgodnienia z obecnym regulatorem wymagać mają jednak podwyżki przekraczające 15 proc. Sztandarowym pomysłem resortu jest też umożliwienie gminom zobowiązania spółek wodociągowo-kanalizacyjnych do wprowadzenia tzw. taryf progresywnych. Chodzi o zapewnienie niskich cen za pierwsze metry sześcienne wody wykorzystywane przez gospodarstwa domowe.
Te dwa ostatnie rozwiązania zgodnie krytykuje branża wodociągowo-kanalizacyjna i samorządy. Teraz wątpliwości co do konstrukcji przepisów wyraziło też Rządowe Centrum Legislacji. Prawnicy zwracają uwagę, że z projektu nie wynika, na jakiej podstawie Wody Polskie będą mogły odmówić uzgodnienia nowych cen. Okazuje się, że takie warunki mają znaleźć się w przepisach – tak, aby ograniczyć uznaniowość takich decyzji.
– To będzie przedmiotem naszych rozmów ze stroną samorządową. Przepisy muszą być jasne – co będzie brane pod uwagę, a co nie. Absolutnie się z tym zgadzam – mówi Przemysław Koperski, wiceminister infrastruktury.
Koordynator Oceny Skutków Regulacji (KOSR) uważa, że brakuje informacji o kalkulacji średniego wzrostu taryfy, co jest szczególnie istotne w przypadku przekroczenia progu 15 proc. „Czy uwzględniać będą przewidywane zużycie w poszczególnych «grupach» taryfowych, czy będzie brana pod uwagę potencjalna zmiana zachowań odbiorców mających na celu dostosowanie zużycia do niższej taryfy?” – czytamy w uwagach.
Co z obniżką ceny wody?
Wątpliwości budzi też konstrukcja taryf progresywnych – KOSR chce doprecyzowania, na jakiej podstawie przyjęto maksymalnie pięć progów cenowych z maksymalną różnicą 30 proc. pomiędzy nimi.
– Z treści projektu nie dowiadujemy się, co ma de facto różnicować ceny, jakie konkretnie koszty mają być do tego podstawą – dodaje Mateusz Faron, radca prawny z Kancelarii Radców Prawnych Zygmunt Jerzmanowski i Wspólnicy.
W kwestii liczby progów i zróżnicowania cen początkowo zgody nie było w samym ministerstwie i przedstawiona propozycja to wynik kompromisu zawartego przez kierownictwo.
– Według mnie o liczbie progów powinien decydować samorząd, a różnice powinny być nie mniejsze niż 30 proc. Wtedy byłoby widać progresję – uważa Przemysław Koperski. Dodaje, że osoby, które używają wody do mycia czy przygotowywania posiłków, powinny mieć lepsze stawki niż ci, którzy wykorzystują ją do napełniania prywatnych basenów. – To jest dla mnie jasne i stanowisko się nie zmienia. To też zapobiegnie marnotrawstwu wody, bo niektórzy nie zwracają na to uwagi – podkreśla wiceminister.
Spór o taryfy progresywne
Izba Gospodarcza Wodociągi Polskie w piśmie przesłanym do resortu określa taryfy progresywne jako wręcz niemożliwe do wdrożenia „pod względem technicznym i prawnym”. Chodzi m.in. o trudności w ustaleniu liczby mieszkańców w danym gospodarstwie domowym.
„Przedsiębiorstwa nie będą i nie są w stanie indywidualnie oszacować prawidłowo zużycia wody per capita przez poszczególnych mieszkańców konkretnych nieruchomości tak, aby można było różnicować ceny za każdy kolejny m3” – wskazuje izba.
Według projektodawców gmina, wprowadzając taryfy progresywne, mogłaby do tego wykorzystać specjalne deklaracje składane przez mieszkańców. Od lat jednak samorządy alarmują, że takie rozwiązanie nie sprawdza się w przypadku naliczania opłat za odbiór odpadów i wiele osób ich unika. Ministerstwo Klimatu i Środowiska szansę na uszczelnienie systemu widzi w stworzeniu jednego rejestru mieszkańców, który mógłby być wykorzystywany zarówno do naliczania opłat za śmieci, jak i za wodę. „Taka współpraca mogłaby poprawić jakość danych oraz motywować mieszkańców do rzetelnego deklarowania faktycznej liczby osób zamieszkujących nieruchomość” – ocenia resort. Z informacji DGP wynika, że w tym zakresie jest również wola współpracy ze strony Ministerstwa Infrastruktury.
Możliwe zmiany w projekcie
Wiceminister Przemysław Koperski nie widzi szans na rezygnację z koncepcji taryf progresywnych, które zastąpiły pierwotny pomysł wody za złotówkę. Stały się one ostatnio elementem kampanii wyborczej Magdaleny Biejat, kandydatki Lewicy na prezydenta, która przekonywała, że na wodzie pitnej „nikt nie powinien zarabiać”.
Nie oznacza to jednak, że projekt nie zostanie zasadniczo zmieniony. Chociaż taryfy progresywne mają być fakultatywne, to ministerstwo analizuje, jak z jednej strony zachęcić gminy do ich wprowadzenia, a z drugiej umożliwić jeszcze większe ograniczenie kompetencji Wód Polskich. Samorządy chciałyby pełnej kontroli nad cenami, ale stary system przed laty krytykowała Najwyższa Izba Kontroli, która postulowała wprowadzenie zewnętrznego regulatora wysokości taryf.
– Chcemy wzmocnić rolę JST i – przy braku uzgodnienia przez Wody Polskie – taryfa mogłaby być zatwierdzana, ale kwalifikowaną większością głosów (np. 3/5). Ta opcja też jest na stole. Przy czym skłaniam się do tego, aby taką możliwość ograniczyć do tych samorządów, które jednocześnie wprowadzą taryfy progresywne – podkreśla Przemysław Koperski.
Jak na razie konsultacje projektu przedłużono do najbliższego poniedziałku, 3 marca. O nowych przepisach chcą też rozmawiać związki zawodowe i zostanie on omówiony na Radzie Dialogu Społecznego.
Podstawa prawna
Etap legislacyjny
Projekt ustawy o zmianie ustawy o zbiorowym zaopatrzeniu w wodę i zbiorowym odprowadzaniu ścieków oraz ustawy - Prawo wodne w trakcie konsultacji publicznych