Rządowe obliczenia dotyczące wiadomości tekstowych, które mają być wysyłane przez podmioty publiczne, są mocno zaniżone – twierdzi branża telekomunikacyjna.
Rządowe obliczenia dotyczące wiadomości tekstowych, które mają być wysyłane przez podmioty publiczne, są mocno zaniżone – twierdzi branża telekomunikacyjna.
Przepisy przygotowane przez resort cyfryzacji uprawnią ok. 22 tys. podmiotów publicznych do nieodpłatnego wysyłania do obywateli krótkich wiadomości tekstowych (SMS). Operatorzy telekomunikacyjni będą musieli świadczyć takie usługi na rzecz m.in. organów administracji rządowej, sądów, prokuratur, jednostek samorządu terytorialnego, publicznych zakładów opieki zdrowotnej i Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. Takie zmiany przewiduje projekt nowelizacji ustawy o informatyzacji działalności podmiotów realizujących zadania publiczne oraz ustawy - Prawo telekomunikacyjne. Problem w tym, że według branży finansowe konsekwencje wprowadzenia tej noweli będą dużo większe, niż autorzy projektu szacują w ocenie skutków regulacji (OSR).
Planowana regulacja stanowi, że do uwierzytelnień i autoryzacji związanych z wykorzystaniem profilu zaufanego oprócz (stosowanych obecnie) jednorazowych kodów SMS może być wykorzystywana usługa Mobile Connect. Ma to zwiększyć bezpieczeństwo, gdyż SMS-y można przechwycić, natomiast w ramach Mobile Connect potwierdzenie następuje za pomocą ustalonego przez użytkownika poufnego kodu PIN. Autorzy projektu podkreślają też w uzasadnieniu, że ta „usługa będzie działała na wszystkich urządzeniach, na które można się dodzwonić (nie będzie potrzebny smartfon jak przypadku aplikacji mobilnych)”.
Drugim elementem projektu jest zobowiązanie operatorów telekomunikacyjnych „do niezwłocznego, nieodpłatnego wysłania jednorazowo lub wysyłania przez wskazany okres komunikatów informacyjnych” zleconych przez nadawców urzędowych (w tym wspomnianych SMS-ów autoryzacyjnych).
Ponieważ urzędy nie będą już za te usługi płacić, koszty jej realizacji ma zrekompensować telekomom budżet państwa - poprzez obniżenie opłaty za prawo do wykorzystywania zasobów numeracji. Obniżka za dany rok kalendarzowy wyniesie maksymalnie 20 proc. opłaty za numerację. Będzie obliczana na podstawie m.in. sumy numerów abonenckich danego telekomu i liczby numerów, na które trafiły urzędowe SMS-y.
W OSR resort cyfryzacji przyznaje, że przedsiębiorcy telekomunikacyjni „nie będą mieli dochodów z SMS-ów za wysyłanie kodów autoryzacyjnych” i „będą również zobligowani do nieodpłatnego wysyłania komunikatów informacyjnych do obywateli”. W skali 10 lat ujemne skutki finansowe dla branży szacowane są w OSR na 107,5 mln zł, czyli średnio niespełna 10,8 mln zł rocznie. „Powyższe zostanie zrównoważone dzięki obniżeniu opłaty za numerację. Zakłada się równowagę w tym zakresie, to znaczy przedsiębiorca nie straci i nie zyska lub będą to niewielkie wahania” - zapewniają autorzy projektu.
Ale Polska Izba Informatyki i Telekomunikacji (PIIT) - do której należą m.in. wszystkie cztery największe telekomy - jest innego zdania.
„Państwo chce zaoszczędzić na swoim funkcjonowaniu kosztem przedsiębiorców” - stwierdza izba w stanowisku dotyczącym projektu. Jak podaje, obecny rynek powiadomień SMS w sektorze publicznym jest wart blisko 47 mln zł rocznie. W ciągu 10 lat skumuluje się to więc do 470 mln zł - a to ponadczterokrotnie więcej, niż podano w OSR.
Według izby operatorzy stracą jednak więcej niż obecnie inkasowane przychody. Gdy wiadomości staną się bezpłatne, ich wysyłanie będzie intensywniejsze - przewiduje PIIT. Gdyby każdy z 22 tys. uprawnionych podmiotów wysłał jeden SMS rocznie na wszystkie karty SIM w kraju, liczba wiadomości przekroczyłaby bilion. Biorąc pod uwagę, że większość uprawnionych do nieodpłatnej wysyłki to urzędy o mniejszym zasięgu, PIIT przyjmuje, że będzie to „kilkanaście miliardów SMS-ów na operatora”. Przy opłacie 5 gr za SMS utracone potencjalne przychody z takiej operacji sięgają 2,4 mld zł rocznie - co przez 10 lat daje 24 mld zł.
Nawet jeśli uznać te ostatnie wpływy za iluzoryczne (płatnych SMS-ów jest obecnie dużo mniej), to PIIT zwraca uwagę, że wzmożona komunikacja zwiększy ponoszone przez telekomy koszty - w tym wydatki na energię. Ponadto na obsłudze miliardów urzędowych SMS-ów ucierpią własne usługi operatorów, a dodatkowe obowiązki „spowodują konieczność ponoszenia olbrzymich nakładów przez każdego uczestnika rynku na zwiększenie przepustowości i wydajności systemu wysyłki ruchu SMS”.
Skąd rozbieżności w ocenie skutków regulacji? Biuro prasowe KPRM do zamknięcia tego wydania DGP nie odpowiedziało nam na to pytanie. Według PIIT wynikają one z tego, że autorzy projektu uwzględnili głównie SMS-y autoryzacyjne, przez co operują wielokrotnie zaniżoną liczbą powiadomień.
- OSR powinien być pomocą w formułowaniu prawidłowych rozwiązań legislacyjnych. Niestety, nieraz staje się tylko obowiązkową tabelką do wypełnienia, czasem trudno zdobyć wiarygodne dane i wtedy nie wszystko, co się tam wpisuje, zgadza się z rzeczywistością - komentuje Jakub Woźny, partner z Kancelarii Prawnej Media, radca prawny specjalizujący się w prawie komunikacji elektronicznej. Jego zdaniem projektowana nowelizacja doprowadzi do ograniczenia esemesowej części rynku telekomunikacyjnego.
- Zamiast pozostawić to mechanizmom rynkowym, państwo interweniuje i nakłada na przedsiębiorców nowe obowiązki, wymagając od nich nieodpłatnej realizacji pewnych usług dla wybranych podmiotów (wysyłka urzędowych SMS-ów). W ramach rekompensaty oferuje wprawdzie obniżkę opłat cywilnoprawnych (za numerację), ale może się to okazać niewspółmierne do kosztów SMS-ów. Co więcej, wprowadzane tą nowelizacją obowiązki mogą się okazać niezgodne z prawem unijnym, gdyż EKŁE (Europejski Kodeks Łączności Elektronicznej, t.j. Dz.Urz. UE L 321/2018 - red.) wskazuje, jakie obowiązki można nakładać na przedsiębiorców komunikacji elektronicznej. Nie ma w tym katalogu darmowych wiadomości tekstowych - podkreśla Jakub Woźny.
PIIT postuluje całkowite usunięcie zapisów o SMS-ach i ponowne konsultacje projektu po poprawieniu OSR. „Najwłaściwszą formą realizacji usług na rzecz administracji publicznej, respektującą zasady gospodarki rynkowej, jest zamówienie estymowanego wolumenu usług w ramach konkurencyjnej procedury zamówień publicznych” - podkreśla izba.
Proponowaną rekompensatę uważa „za symboliczną i w ogóle nieadekwatną do utraconych, już generowanych, jak i przyszłych przychodów, a także nieuwzględniającą rosnących kosztów obsługi sieci i usług w ramach zwiększającego się wolumenu usług”. PIIT stwierdza, że nawet 100-proc. obniżka opłat za numerację „nie wydaje się adekwatna dla zakresu świadczonych usług”. Jednak, jak się okazuje, nawet „nieadekwatna” rekompensata może być kością niezgody na rynku. Sposób jej obliczania preferuje skalę operatora, jest więc korzystny dla czwórki największych graczy. Dlatego Krajowa Izba Komunikacji Ethernetowej (KIKE), zrzeszająca mniejszych, lokalnych operatorów, apeluje w konsultacjach „o odstąpienie od proponowanych rozwiązań, ponieważ stanowią one niedozwoloną pomoc publiczną dla podmiotów, które skorzystają z obniżonej opłaty za prawo do wykorzystywania zasobów numeracji”.©℗
/>
Etap legislacyjny
Projekt w konsultacjach
Dalszy ciąg materiału pod wideo
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama