Powrót inwestora marnotrawnego

– Jako deweloper technologii GE-Hitachi, do której mamy wyłączność, zaproponowaliśmy jasny układ w ramach spółki z Orlenem. Dajemy państwu opcję zakupu pierwszych 10 reaktorów (…). Chętnie pomożemy państwu sfinansować taką inwestycję, bo chcemy poprawiać polski system energetyczny. Przy tym wszystkim nie zamierzamy obciążać budżetu państwa, czyli de facto społeczeństwa, wydatkami na tę inwestycję, ponieważ to projekt komercyjny – mówił w kwietniowym wywiadzie z portalem WNP Michał Sołowow, właściciel spółki Synthos Green Energy (SGE) i promotor „małego atomu”. – To nasz prywatny projekt i państwo nie będzie za niego płaciło – zapewniał miliarder, pytany o koszt i termin realizacji pierwszego reaktora. Nie było to przejęzyczenie. Kilka tygodni później te same tezy Sołowow powtórzył w rozmowie z „Forbesem”, przekonując m.in. że ryzyko państwa związane z jego projektem rozwoju SMR „praktycznie nie istnieje, bo to prywatny projekt, który nie obciąży budżetu”.

Mimo tych deklaracji Rafał Kasprów, prezes powołanej do budowy małych reaktorów spółki Orlen Synthos Green Energy (OSGE), poinformował na zeszłotygodniowym Kongresie Energetyki Jądrowej o wystąpieniu do rządu o „rozpoczęcie dialogu w sprawie kontraktów różnicowych dla floty BWRX-300 w Polsce”. Chodzi o mechanizm, w którym państwo chroni inwestora przed ryzykiem związanym z wahaniami cen energii, gwarantując dla danej jednostki wytwórczej określoną stawkę – zwykle powiązaną z poniesionymi przy jej realizacji kosztami oraz godziwą stopą zwrotu – i rozlicza się z różnicy pomiędzy tym pułapem a cenami rynkowymi. Kiedy ceny energii w danym okresie rozliczeniowym są niższe od stawki kontraktowej, wytwórca uzyskuje dopłaty do sprzedanej energii z funduszy publicznych (źródłem mogą być np. specjalne opłaty doliczane do rachunków za energię), w sytuacji odwrotnej – zwraca swoją nadwyżkę.

Przez regulacje europejskie ten mechanizm jest traktowany jako forma pomocy publicznej, która podlega notyfikacji KE. Za zgodą Brukseli taką opieką w Polsce będą objęte m.in. morskie farmy wiatrowe, a na decyzję czeka też wniosek o zastosowanie tego rozwiązania w przypadku elektrowni jądrowej na Pomorzu. Rafał Kasprów liczy na to, że rząd jeszcze w tym roku wystąpi do Komisji z podobnym wnioskiem dla SMR-ów realizowanych przez jego spółkę, co oznaczać będzie nie tylko potencjalne subsydiowanie przedsięwzięcia, ale też poprowadzenie w imieniu OSGE negocjacji warunków pomocy publicznej z Brukselą.

Rząd czeka na inny wniosek – i opinię służb

– Pismo wpłynęło. Analizujemy je i jesteśmy otwarci na dialog z inwestorami – deklaruje w rozmowie z DGP Miłosz Motyka, minister energii. Otwarcie mówi jednak, że zanim możliwa będzie jakakolwiek wiążąca decyzja w sprawie kontraktu i ewentualnego zaangażowania rządu w negocjowanie warunków pomocy publicznej z KE, swoje aktualne stanowisko w jego sprawie musi przedstawić Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego.

Okazją, by to zrobić, będzie – jak pisaliśmy w DGP na początku września – spodziewane w najbliższym czasie kolejne postępowanie administracyjne dotyczące „publiczno-prywatnego” projektu SMR. Ma ono związek z warunkami uzgodnionego niedawno porozumienia pomiędzy wspólnikami, czyli Orlenem i SGE, które zakłada m.in. zmiany w strukturze właścicielskiej spółek realizujących poszczególne inwestycje. W przypadku pierwszej z nich, która ma powstać w sąsiedztwie zakładów Anwil we Włocławku, większościowe udziały przejąć ma Orlen. Z kolei przy drugiej elektrowni, mającej zasilać oświęcimskie zakłady Synthosu, wiodąca będzie spółka z grupy Sołowowa. Na mocy specustawy jądrowej oznacza to konieczność otrzymania zgody ministra właściwego ds. energii na uzyskanie przez dany podmiot pozycji dominującej przy zaaprobowanym już projekcie. Wniosek w tej sprawie zaopiniować będzie musiała ABW, a rozpoczęcie procedury będzie możliwe, kiedy OSGE zgłosi planowane zmiany Ministerstwu.

Służby specjalne miały okazję wyrazić swoje zdanie w sprawie wspólnych planów jądrowych Orlenu i spółki Michała Sołowowa dwukrotnie w roku 2023 i dwa razy zaopiniowały negatywnie wydanie im zielonego światła przez rząd. Szczegóły ich stanowiska są tajne, ale wiadomo, że wynikało ono m.in. z negatywnej oceny wpływu przedsięwzięcia na interesy Skarbu Państwa oraz wątpliwości co do struktury właścicielskiej wspólnej spółki Orlenu i Synthos Green Energy. Mimo to w grudniu 2023 roku ówczesna szefowa resortu klimatu i środowiska Anna Łukaszewska-Trzeciakowska wydała pozytywne decyzje w sprawie wszystkich sześciu wnioskowanych przez inwestora inwestycji. W sprawie możliwości niedopełnienia obowiązków i przekroczenia uprawnień w rządowym postępowaniu od niemal pół roku śledztwo prowadzi lubelska prokuratura oraz warszawskie CBA. Zarówno władze OSGE, jak i sam Sołowow, wielokrotnie odrzucali zarzuty służb i domagali się ujawnienia opinii ABW w całości.

Ryzykowna gra z wizerunkiem atomu

Zapowiedź ministra Motyki, że zdanie służb specjalnych nie będzie tylko formalnością, to nie jedyny sygnał, że wiodąca spółka SMR-owa nie może liczyć na bezwarunkowy entuzjazm rządu w sprawie angażowania publicznych środków w projekt. Nasi rozmówcy, którzy znają treść wniosku OSGE w sprawie kontraktu różnicowego, nie chcą mówić o jego szczegółach, odnosząc się do niego jedną frazą: „koncert życzeń”. A osoby bliskie administracji, które znają temat trudnych relacji z czołową spółką SMR, studzą oczekiwania błyskawicznych działań po stronie rządu i mówią o przejawach „agresywnego lobbingu”, który irytuje nawet najbardziej przychylnych rozwojowi małego atomu urzędników.

O oczekiwania sformułowane w piśmie do Ministerstwa Energii zapytaliśmy w Orlen Synthos Green Energy, ale do momentu zakończenia prac nad tym tekstem nie otrzymaliśmy żadnej odpowiedzi.

– Z punktu widzenia długofalowych planów rozwoju energetyki jądrowej na większą skalę, a takie zakłada przecież program SMR Orlenu i Synthosu, kluczowa jest uczciwa i ostrożna komunikacja z opinią publiczną. Polacy w ogromnej większości popierają dziś atom i zapewne byliby gotowi do pewnego stopnia partycypować w kosztach systemu wsparcia. Ale sprzeczne deklaracje czy szybko eskalujące prognozy kosztów mogą być dla tej wysokiej akceptacji społecznej zagrożeniem, choćby dlatego, że będą wygodną bronią dla przeciwników inwestycji – komentuje Adam Błażowski z fundacji FOTA4Climate. Aktywista przyznaje, że unijny rynek nie jest przyjazny dla inwestycji jądrowych, a wsparcie państwa może te warunki poprawić. Trudno nie zauważyć jednak, dodaje, że gospodarze tego akurat projektu stawiali wcześniej na przekaz o komercyjnym atomie realizowanym bez angażowania publicznych środków. Według niego kontrakt różnicowy jako narzędzie, które przenosi na państwo część ryzyka inwestycyjnego, może pomóc konkretnemu przedsięwzięciu, ale nie rozwiąże bardziej fundamentalnych problemów związanych z funkcjonowaniem rynku energii i brakiem polityki energetycznej po stronie państwa. – Nie ma długofalowego planu i dlatego potrzebne są różnego rodzaju gwarancje – ocenia Błażowski.

Płynny koszt małego atomu
ikona lupy />
Hurraoptymistyczne szacunki cen małych reaktorów deklarowane przez gospodarzy projektu – inwestorów i właścicieli technologii – stopniowo weryfikuje rzeczywistość. To syndrom typowy dla projektów prototypowych. Zbyt szeroki rozjazd między PR-em a rzeczywistością nie pomaga jednak w budowaniu wiarygodności, która jest warunkiem kolejnych inwestycji. / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe

Jak wpisać SMR-y w szerszy plan?

Pierwszą przymiarką do stworzenia ram planistycznych dla rozwoju małych reaktorów jądrowych będzie opracowywana przez rząd „Mapa drogowa” dla tego sektora. Dokument powstać ma najpóźniej do końca roku i określić – jak mówił kilka miesięcy temu dyrektor Departamentu Energii Jądrowej Paweł Gajda – „zestaw wytycznych, dobrych praktyk dla potencjalnych inwestorów”, przyczyniając się do poprawy koordynacji działań inwestycyjnych związanych z technologiami SMR. Rozszerzone plany rozwoju energetyki jądrowej mają znaleźć także odzwierciedlenie w Krajowym Planie na rzecz Energii i Klimatu, czyli opracowywanym pod kątem Brukseli programie transformacji (ME nanosi swoje zmiany po przejęciu odpowiedzialności za dokument od resortu klimatu). Oprócz Orlenu, który – poprzez współpracę z SGE – chce pozyskać co najmniej dwa reaktory o łącznej mocy ok. 600 MW, wstępne zainteresowanie małym atomem deklarują m.in. Enea (w czerwcu podpisała w tej sprawie list intencyjny ze świętokrzyską grupą Industria, która jest jednym z trzech podmiotów mających na wdrażanie tego typu reaktorów zielone światło od rządu i współpracuje w tej sprawie z brytyjskim Rolls-Roycem) oraz Tauron.

Tymczasem we wtorek własną „Mapę drogową” dla polskich SMR-ów przedstawiła międzynarodowa organizacja Clean Air Task Force (wcześniej, jak ustaliliśmy, draft dokumentu trafił też m.in. do kluczowych osób w administracji). W rekomendacjach CATF, do których uzyskaliśmy wgląd jako pierwsi, zaproponowano m.in. uznanie technologii małych reaktorów za jeden ze strategicznych kierunków krajowej transformacji oraz stworzenie instrumentów sprzyjających redukcji ryzyka towarzyszącego tego typu inwestycjom. Jednym z narzędzi, o których mówi ośrodek, są postulowane przez OSGE kontrakty różnicowe. Za pozytywne kierunki organizacja uznaje też mechanizmy rozpraszania ryzyka inwestycyjnego, np. poprzez powierzanie inwestycji spółkom publiczno-prywatnym czy przez modele spółdzielcze (dopuszczające do struktury własności elektrowni np. odbiorców przemysłowych, którzy uzyskują dzięki temu dostęp do prądu i ciepła po koszcie ich wytworzenia).

Odnosząc się do kontraktów różnicowych CATF zwraca uwagę, że wdrażając u siebie ten najmocniej promowany przez UE instrument wsparcia Polska ma szansę uniknąć części pułapek, w które złapali się poprzednicy. Chodzi przede wszystkim o doświadczenia z brytyjskiego projektu Hinkley Point C, którego koszt (minimum cztery lata przed oczekiwanym wciąż ukończeniem), na skutek licznych komplikacji i opóźnień, szacowany jest obecnie jako dwukrotnie wyższy (po uwzględnieniu inflacji) od komunikowanego w momencie podjęcia ostatecznej decyzji inwestycyjnej. CATF podkreśla w tym kontekście, że zarówno struktura finansowa projektów jądrowych, jak i komunikacja po stronie inwestora powinny spełniać wysokie standardy przejrzystości i odpowiedzialności społecznej. „Polska cieszy się obecnie jednym z najwyższych wskaźników społecznej akceptacji dla projektów jądrowych w UE. Brak transparencji w zakresie założeń finansowych czy rządowych mechanizmów wsparcia może jednak zagrozić temu wsparciu” – zaznacza ośrodek.