Jako pierwsza propozycję ustawy zmierzającej do obniżenia rachunków za prąd przedstawiła Kancelaria Prezydenta. Jednym z jej filarów miałoby być ograniczenie uznanych za nadmierne zysków spółek dystrybucyjnych. Jak podkreślali Karol Rabenda, prezydencki minister i były wiceszef Ministerstwa Aktywów Państwowych oraz prezydenccy doradcy Wanda Buk i Marcin Izdebski, obecna stopa zwrotu, która określa wysokość opłat dystrybucyjnych, zapewnia operatorom „ponadrynkowe zyski”, gwarantując stopy zwrotu z kapitału rzędu 11-13 proc.

150 zł mniej na rachunku za prąd

Jak wskazano w pisemnym uzasadnieniu projektu, sprawozdania spółek wskazują, że mimo podnoszenia nakładów inwestycyjnych na infrastrukturę sieciową działający w warunkach naturalnego monopolu operatorzy generują wysokie zyski, z których „znaczna część przeznaczana jest na wypłatę dywidend akcjonariuszom, w tym spółkom dominującym z udziałem Skarbu Państwa”. Argumentem za ograniczeniem stopy zwrotu z kapitału przewidzianego dla dystrybutorów energii w ramach taryfy nakładanej na odbiorców jest też to, że mają oni dostęp do preferencyjnych mechanizmów finansowania inwestycji ze środków unijnych.

Prezydencki projekt zakładał wpisanie do prawa energetycznego maksymalnego pułapu stopy zwrotu. Limit ma wynieść 3 pkt proc. ponad stopę referencyjną NBP wynoszącą obecnie 4,25 proc. Według wyliczeń autorów projektu rozwiązanie to obniżyłoby opłaty dystrybucyjne o ok. 15 proc., co dla typowego gospodarstwa domowego oznacza ok. 150 zł oszczędności rocznie.

Ruch resortu energii

O zmianach w taryfach za dystrybucję myśli również rząd. Minister energii Miłosz Motyka powołał zespół ds. „poprawy efektywności kształtowania taryf sieciowych energii elektrycznej”. Nowe ciało, którego skład zasilić mają przedstawiciele kluczowych interesariuszy, m.in. resortów aktywów państwowych i gospodarki, Urzędu Regulacji Energetyki, Polskich Sieci Elektroenergetycznych oraz organizacji zrzeszających odbiorców energii, ma wypracować rekomendacje i założenia nowego rozporządzenia w sprawie kształtowania i kalkulacji taryf oraz przeanalizować "stosowane i projektowane" w tej dziedzinie rozwiązania, przede wszystkim z krajów UE.

Inicjatywa ta była interpretowana jako zapowiedź zmiany sposobu wyliczania opłat za dystrybucję. To z kolei może wpłynąć na sposób wyliczenia taryf przez prezesa URE, choć, jak ustaliliśmy, na agendzie prac zespołu nie ma postulowanych przez Pałac Prezydencki ograniczeń stopy zwrotu. Nie oznacza to, że w parametry te nie ulegną zmianie, natomiast Ministerstwo nie chce bezpośrednio ingerować w tej kwestii w kompetencje regulatora. – To stricte decyzja Prezesa URE – mówi nam Miłosz Motyka, który wcześniej sam przyczynił się do spekulacji w tej sprawie, przyznając w rozmowie z TVP Info, że w projekcie prezydenckim są elementy, nad którymi można pracować, dotyczące m.in. obniżenia niektórych opłat doliczanych do rachunków.

Nieoficjalnie o tym, że nowa taryfa powinna uwzględnić dostosowanie stopy zwrotu z zainwestowanego kapitału uwzględniane w kalkulacjach URE, słyszeliśmy w obozie rządzącym wcześniej, tuż po ogłoszeniu prezydenckiego projektu. Sygnalizowano nam także, że działań w tej sprawie można spodziewać się także ze strony resortu energii. – Jest uzasadnienie, by to zrobić: to nisko oprocentowane kredyty z Krajowego Planu Odbudowy – stwierdził jeden z rozmówców DGP.

Rząd szuka drogi środka

W zapleczu rządu pojawiały się jednocześnie opinie, że problem należy podjąć w sposób delikatniejszy niż proponowany przez prezydenta ustawowy limit stopy zwrotu, ważąc interesy wszystkich zaangażowanych stron. Jako argument wskazywano np. na rosnące oczekiwania wobec operatorów sieciowych – nie tylko w kwestii inwestycji, ale też bezpieczeństwa infrastruktury czy sprawności postępowań administracyjnych, a także na ryzyko zachwiania notowaniami spółek energetycznych.

Ten kierunek prac potwierdza w komentarzu dla DGP Miłosz Motyka. – Chodzi o sprawiedliwy podział kosztów pomiędzy użytkownikami systemu. Wypracowane przez zespół rozwiązanie ma być wyważonym kompromisem – wyjaśnia. Szczególną uwagę zespół przy ministrze ma jednak poświęcić sytuacji i potrzebom odbiorców energochłonnych.

Popłoch na giełdzie

Tego ostatniego scenariusza nie udało się uniknąć. Kursy akcji głównych grup energetycznych drgnęły w dół już w odpowiedzi na inicjatywę prezydenta. Informacja o powołaniu rządowego zespołu wywołała większy popłoch wśród inwestorów. We wtorek, gdy wiadomość o zarządzeniu ministra energii podchwyciły media, indeks WIG Energia spadł o ponad 9 proc. (w środę nastąpiło lekkie odbicie w górę).

Wartość rynkowa
ikona lupy />
Obraz sytuacji państwowych grup energetycznych w danych / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe

Reakcję giełdy uzasadnia nie tylko wysoki udział dystrybucji w wynikach grup energetycznych, ale też fakt, że – jak zauważa Maciej Burny, prezes firmy doradczej Enerxperience – przychody tego segmentu były dla państwowych grup kluczowym narzędziem „nadrabiania strat”, związanych z utrzymywaniem „nierentownych węglówek”. – W tym kontekście obniżanie marż operatorów należy uznać za dyskusyjne – dodaje.

Obaw tych nie podziela Piotr Arak, były szef Polskiego Instytutu Ekonomicznego, obecnie główny ekonomista VeloBanku. – Firmy wykorzystywały te środki do prowadzenia stabilnej polityki kadrowej, zwiększania wynagrodzeń w toku negocjacji i tworzenia poduszki na inwestycje. Jeśli regulator zbyt mocno zepchnie rentowność dystrybucji w dół, może to podnieść koszt finansowania, ale firmy naprawdę mają z czego schodzić – uważa ekspert. – Jeżeli URE zostawi przestrzeń na stabilny, choć niższy zwrot, branża powinna ten ruch „przyjąć” bez większego ryzyka dla systemu – prognozuje.

Przestrzeń do budowania marży

Otoczenie prezydenta postrzega tymczasem potencjalne podjęcie sygnalizowanego przez siebie problemu przez rząd jako sukces. – Projekt prezydenta, który w jednoznaczny sposób odnosi się do kwestii nadmiarowych zysków spółek dystrybucyjnych, skutecznie przyczynił się do dyskusji o zasadach taryfikacji. Cieszymy się, że problem został najwyraźniej dostrzeżony przez rząd, bo biznes regulowany musi być regulowany w sposób racjonalny – mówi nam Wanda Buk, prezydencka doradczyni i była wiceszefowa PGE. Uspokaja jednocześnie obawy o wpływ ewentualnego ograniczenia stopy zwrotu operatorów na sytuację grup energetycznych. – Rynek energii cały czas daje spółkom przestrzeń do budowania marży, która jest uzasadniona, a nie nadmiarowa. Tym bardziej, że mamy przed sobą perspektywę elektryfikacji kolejnych sektorów – przekonuje Buk.

Do inspiracji projektem prezydenckim nie przyznaje się jednak inicjator zespołu ds. taryf sieciowych. – W Ministerstwie Energii od miesięcy prowadzimy dyskusję na temat możliwych rozwiązań w tym zakresie. Od dawna szukamy kierunku korzystnego dla odbiorców energochłonnych. Nie jest to reakcja na inny projekt, to autorskie działanie ekspertów resortu energii – podkreśla Miłosz Motyka.