Polacy nie chcą podwyższenia wieku emerytalnego. W sondażach opowiadają się nawet za jego obniżeniem. Eksperci nie mają jednak złudzeń: jeżeli mamy zachować stabilność systemu ubezpieczeń społecznych, podniesienie wieku jest niezbędne. Standard to 67 lat dla kobiet i mężczyzn.

Podnoszenie wieku emerytalnego do 67 roku życia to standard

To jest politycznie bardzo trudnym tematem, ale przy kurczących się zasobach na rynku pracy jest to niezbędne – powiedziała kilka dni temu w rozmowie z PAP prof. Agnieszka Chłoń-Domińczak, dyrektorka Instytutu Statystyki i Demografii SGH. Zwróciła uwagę, że w krajach Unii Europejskiej podnoszenie wieku emerytalnego jest standardem, a w wielu państwach wiek ten rośnie wraz z tym, jak zmienia się długość trwania życia. – Standardem jest 67 lat dla obu płci. W niektórych krajach będzie to ponad 70 lat w niedługiej perspektywie – powiedziała.

Dlaczego Polacy powinni dłużej pracować? Odpowiedzią jest demografia

Jedną z głównych argumentów za podniesieniem wieku emerytalnego przytaczanych przez większość ekspertów są zmiany demograficzne (mniejsza ilość urodzeń, wydłużenie długości życia itd.). Z najnowszej prognozy GUS-u wynika, że w 2060 r. liczba mieszkańców Polski wyniesie 30,9 mln. Będzie nas o prawie 7 mln mniej niż obecnie. Dodajmy, że jest to tzw. prognoza średnia, uznana przez naukowców na najbardziej prawdopodobną. W tzw. wariancie niskim liczba prognozowana liczba mieszkańców Polski w 2060 r. jest jeszcze niższa, wynosi 26,7 mln.

GUS w wszystkich swoich opracowaniach od lat zwraca też uwagę nie tylko na zmniejszenie się liczby ludności Polski, ale również na znaczące zmiany w strukturze demograficznej. W 2060 r. "osoby w wieku 65 lat i więcej będą stanowiły około 30 proc. populacji, a ich liczba wzrośnie o 2,5 miliona w porównaniu do 2022 r. "– czytamy w opracowaniu "Prognoza ludności rezydującej dla Polski na lata 2023-2060 (poziom - powiaty)".

Liczba urodzeń najniższa w historii pomiarów

Złudzeń co do trendów demograficznych nie pozostawiają też aktualne dane dotyczące np. urodzeń. W 2022 r. urodziło się u nas tylko 305 tys. dzieci, co stanowi o 10 tys. mniej urodzeń niż wynosił wariant niski prognozy GUS-u. Z kolei w grudniu 2023 r. urodziło się w Polsce najmniej dzieci w historii pomiarów – o czym pisał np. forsal.pl. Urodzeń było tylko 19 tysięcy, podczas gdy rok wcześniej - o ponad trzy tysiące więcej. W tej liczbie były również dzieci urodzone przez obcokrajowców.

Podniesienie wieku emerytalnego a finanse ZUS-u

Kolejne dane, na które często powołują się eksperci uzasadniając konieczność podniesienia wieku emerytalnego pochodzą z ZUS-u. W połowie kwietnia br. Zakład opublikował np. informację o kondycji Funduszu Ubezpieczeń Społecznych (czyli "worka" do którego wpływają składki emerytalno-rentowe, ZUS jako instytucja zajmuje się jego zarządzaniem, czyli przede wszystkim – wypłatą emerytur i innych świadczeń). Okazuje się, że w 2023 r.poziom pokrycia bieżących wydatków ZUS-u wpływami ze składek osiągnął 83,6 proc. Był to, jak zaznacza ZUS – dobry wynik, drugi najlepszy od 1999 r., czyli od reformy systemu emerytalnego. Nie zmienia to jednak faktu, że pozostałą część, czyli ponad 15 proc., musiała trafić do ZUS-u bezpośrednio z budżetu państwa.

Do myślenia dają też informacje o emeryturach wypłacanych przez ZUS. Między grudniem 2013 r. a grudniem 2023 r. ich liczba wzrosła o 1,4 mln (z 4,9 na 6,3). Pocieszające jest to, że w tym samym czasie wzrosła też liczba ubezpieczonych (o 1,7 mln, z 14,6 na 16,3). Nietrudno jednak sobie wyobrazić, co będzie się działo kiedy z powodu zmian demograficznych liczba emerytów będzie nadal rosnąć, a liczba ubezpieczonych – spadać.

Warto też dodać, że sporą część wzrostów wynika ze wzrostu liczby ubezpieczonych cudzoziemców. W 2023 r. było ich ponad 1,1 mln. Największą grupę stanowili obywatele Ukrainy i Białorusi.

Zrównanie wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn

Eksperci zwracają też uwagę, że jednym ze sposobów na poprawienie sytuacji systemu jest zrównanie wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn. Tłumaczą, że polskie przepisy to ewenement."Spośród 27 państw członkowskich UE zróżnicowany wiek emerytalny dla kobiet i mężczyzn w 2022 r. występował tylko w sześciu krajach, przy czym tylko w Polsce i Rumunii docelowy wiek emerytalny ma być różnicowany ze względu na płeć. Jednocześnie po planowanym w latach 2024-2033 zrównaniu wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn w Austrii, wiek emerytalny kobiet w Polsce będzie najniższy spośród wszystkich członków UE. Tylko w Chorwacji i Polsce zrezygnowano z planów wydłużenia i zrównania dla obu płci wieku emerytalnego do 67 r. życia, przy czym w Chorwacji będzie on zrównany dla kobiet i mężczyzn na poziomie 65 lat." – pisze dr Piotr Russel z Instytutu Finansów Szkoły Głównej Handlowej (w tekście dla gazeta.sgh.waw.pl).

Likwidacja przywilejów emerytalnych

Spora część analityków systemu emerytalnego zwraca też uwagę, że na jego obecną i przyszłą kondycję negatywnie wpływa duża liczba pracujących pozostających poza systemem powszechnym (rolnicy) oraz wiele grup cieszących się znacznymi przywilejami emerytalnymi (w tym policjanci i inne służby mundurowe). Różnice w sytuacji poszczególnych grup ubezpieczonych niosą za sobą nie tylko konkretne skutki finansowe. Sprawiają również, że wielu ubezpieczonych w systemie powszechnym (ZUS) może mieć poczucie niesprawiedliwości. Nie można też pominąć tez faktu, że również w ramach samego ZUS-u istnieje spora grupa osób cieszących się przywilejami emerytalnymi (np. górnicy). Zaufania do systemu nie poprawiają też częste zmiany przepisów czy decyzje polityków wpływających arbitralnie na wysokość świadczeń (np. trzynastki i czternastki).

- Mnożymy wyjątki, zmieniamy zasady, wprowadzamy doraźne rozwiązania – przez co mierzymy się dziś z galimatiasem przepisów, w których doprawdy ciężko się komukolwiek połapać – komentował jakiś czas temu dla portalu forsal.pl Tomasz Lasocki z Katedry Prawa Ubezpieczeń Uniwersytetu Warszawskiego.

Tłumaczył, że ostatnim wyżem demograficznym w Polsce jest ten z drugiej połowy lat 70. i pierwszej połowy 80. XX wieku. Potem mieliśmy same niże. Ów ostatni wyż zacznie przechodzić na emerytury już za kilkanaście lat. - Ktoś będzie musiał finansować tak wielką liczbę świadczeń. I będą to robić obecne niże. A my już teraz przeznaczamy na emerytury i renty niemal co trzecią złotówkę wydatkowaną w całym sektorze finansów publicznych – zwracał uwagę.

Ostrzegał, że lawinowy wzrost wydatków na wypłatę emerytur sprawi, iż nie wystarczy pieniędzy na edukację czy ochronę zdrowia. Ostrzegał, że emerytury wypłacane pokoleniu obecnych 40-latków mogą nie wystarczać nawet na biedne życie. – Wielu, jeśli nie większość ludzi będzie musiało dorabiać aż do śmierci – to jest prawdziwa konsekwencja podjętych w ostatnich latach decyzji, z obniżeniem wieku emerytalnego na czele – komentował.