Samorządy i szefowie placówek robią wszystko, aby pracujący już nauczyciele nie odczuli skutków reformy. W szkołach i przedszkolach to ostatni moment na zatwierdzenie arkuszy organizacyjnych na nowy rok szkolny. Szefowie placówek stają w tym czasie przed trudną decyzją: zwalniać nauczycieli czy szukać środków na utrzymanie etatów. W tym roku dodatkowe zamieszanie wynika z tego, że rodzice nie muszą już obowiązkowo wysyłać sześciolatków do pierwszych klas.
Planowanie nowego roku szkolnego 2016/2017 / Dziennik Gazeta Prawna
W efekcie zdecydowana większość tych dzieci pozostanie w przedszkolach. Czyżby zatem miały się sprawdzić zapowiedzi Związku Nauczycielstwa Polskiego, który straszył, że wskutek rządowej reformy pracę straci nawet 15 tys. osób? Otóż nie. Z sondy przeprowadzonej przez DGP w kilkudziesięciu samorządach wynika, że organy założycielskie do ewentualnych zwolnień podchodzą bardzo ostrożnie.
Ze szkoły do przedszkola
Zgodnie z ustawą z 26 stycznia 1982 r. – Karta nauczyciela (t.j. Dz.U. z 2014 r. poz. 191 ze zm.) ze względu na zmiany organizacyjne szefowie szkół i przedszkoli mogą rozwiązać umowę z nauczycielem (art. 20), ewentualnie za jego zgodą przenieść go do innej placówki lub zaproponować zmniejszenie etatu (art. 18 i 19). I właśnie z tych dwóch ostatnich rozwiązań mają – zgodnie z zaleceniami samorządów – w pierwszej kolejności korzystać dyrektorzy placówek oświatowych.
– Ostateczna liczba etatów w poszczególnych placówkach będzie znana po zatwierdzeniu arkuszy organizacji pracy szkół i przedszkoli. Ale już wiemy, że w związku ze zwiększeniem liczby oddziałów przedszkolnych w przedszkolach i szkołach podstawowych planowane są przeniesienia nauczycieli między placówkami – potwierdza Małgorzata Leśniewska, zastępca dyrektora gminnego zarządu oświaty w Nysie.
O swój los nie powinni się także martwić pedagodzy z Brzegu. – W szkołach podstawowych liczba etatów zmniejszy się o 7,27. Z kolei w przedszkolach utworzono dziewięć etatów nauczycielskich – wskazuje Stanisław Kowalczyk, kierownik biura oświaty Urzędu Miasta w Brzegu. – Zainteresowanym nauczycielom zaproponowano już pracę w przedszkolach – deklaruje.
Podobne rozwiązanie zastosowano we Wrocławiu, gdzie z nauczania początkowego zniknie ponad 200 etatów. – Jednocześnie w szkołach podstawowych zostały otworzone 82 oddziały przedszkolne (ok. 140 etatów), w których zajęcia będą realizowane przez obecną kadrę pedagogiczną danej placówki – wyjaśnia Anna Bytońska z urzędu miasta we Wrocławiu.
Również Białystok deklaruje, że część nauczycieli, dla których zabraknie pracy w szkołach, zostanie zatrudniona w oddziałach przedszkolnych.
I choć nie we wszystkich gminach można w łatwy sposób przenieść nauczycieli ze szkoły do przedszkoli, to wbrew temu, co zapowiadał ZNP, do lawinowych zwolnień raczej nie dojdzie. Samorządy bowiem definitywne rozwiązanie umów z nauczycielami traktują jako ostateczność. Na przykład w 60-tysięcznej Białej Podlaskiej do września zlikwidowane zostaną trzy etaty nauczycielskie, a w Legnicy – sześć. Także z informacji przedstawionej nam przez Rafała Sikorskiego, dyrektora zespołu ekonomiczno-administracyjnego szkół w Grodzisku Wielkopolskim, wynika, że problemy z pracą może mieć tylko trzech nauczycieli.
Duzi zetną bardziej
Nieco więcej zwolnień planowanych jest w dużych miastach, ale nie są to zatrważające liczby. – W szkołach na terenie naszego miasta pracę straci czterech nauczycieli, a z 21 nie zamierzamy przedłużyć umowy – wylicza Irena Koszyk, naczelnik wydziału oświaty z Urzędu Miasta Opola.
Dodaje, że te liczby mogą się zmniejszyć, jeśli więcej rodziców zadeklaruje pozostawienie dzieci na świetlicy. Z kolei Częstochowa mówi o zwolnieniu 12 nauczycieli, Chełm 22, a Olsztyn 16. Cięcia kadrowe zapowiada także Bydgoszcz, przy czym nie jest jeszcze w stanie wskazać, ilu nauczycielom wręczy wypowiedzenia. Skalę zwolnień znają już Katowice. – Pracę straci siedmiu nauczycieli edukacji wczesnoszkolnej, tylu samym osobom nie zostanie przedłużona umowa, a dwóm nauczycielom klas I–III zostanie ograniczone zatrudnienie – wylicza Wioletta Stala-Walasek, koordynator referatu publicznych przedszkoli, szkół podstawowych, gimnazjów i placówek oświatowych w Katowicach.
Jednak większość pytanych przez nas samorządów twierdzi, że zniesienie obowiązku nauki dla sześciolatków nie przełoży się na zwolnienia. Tak zadeklarował m.in. Krzysztof Długosz, zastępca burmistrza Gogolina. Podobnie będzie w Lublinie. – Z informacji przekazanej nam przez szkoły podstawowe wynika, że wśród nauczycieli edukacji wczesnoszkolnej zatrudnionych na podstawie mianowania lub na czas nieokreślony nie będzie zwolnień – informuje Beata Krzyżanowska, rzecznik prezydenta Lublina. Cięć wśród pedagogów nie będzie też w Siedlcach, Szamotułach czy Grodkowie.
Jednocześnie z naszej sondy wynika, że gminy nie planują też zatrudniać w świetlicach dodatkowych osób. Choć zgodnie ze stanowiskiem MEN po zniesieniu godzin karcianych (dwie tygodniowo w szkołach podstawowych i gimnazjach, a jedna w ponadgimnazjalnych) dyrektorzy placówek oświatowych nie powinni w nowym roku szkolnym do pracy w tym miejscu oddelegowywać nauczycieli zatrudnionych w ramach 40-godzinnego tygodnia pracy.
– Nauczyciele będą oddelegowywani do dyżurów świetlicowych bez dodatkowego wynagrodzenia – stwierdza krótko Piotr Hryniuk, zastępca burmistrza gminy i miasta Tuliszków.
Również gminy Głubczyce, Chrząstkowice czy Rychwał wskazują, że nie zamierzają zrezygnować z oddelegowywania nauczycieli do świetlic oraz do prowadzenia kół zainteresowań. Ich zdaniem obligują ich do tego statuty placówek. Co na to nauczyciele? Otóż większość z nich nie zamierza protestować. – W tych czasach nikt nie będzie wchodził w konflikt z kierownictwem placówki, które i tak staje na głowie, by jak najmniej osób straciło pracę – mówi nam jeden z nich.