Brak stabilnego finansowania, słabość nadzoru, opóźnienia w projektach – Najwyższa Izba Kontroli wskazuje grzechy komercjalizacji badań wspieranej z budżetu państwa. 3,4 mld zł – tyle budżet państwa dołożył w latach 2011–2015 na wsparcie procesu komercjalizacji wyników badań naukowych. Zdaniem NIK z pieniędzy tych nie udało się wycisnąć takich rezultatów, jakich należałoby się spodziewać jako zwrotu z takiej inwestycji.
„Stwierdzone wady w systemie wsparcia komercjalizacji wyników badań naukowych skutkują słabszym od zakładanego wzrostem innowacyjności polskiej gospodarki w przyjętej perspektywie czasowej” – zastrzegają urzędnicy.
Od 2011 r. budżet państwa systematycznie zwiększał środki przeznaczane na wsparcie komercjalizacji badań. Początkowo na ten cel przeznaczano rocznie 188,6 mln zł. Pod koniec – już ponad 1,03 mld zł. Operatorem większości środków było Narodowe Centrum Badań i Rozwoju – agencja wykonawcza ministra nauki i szkolnictwa wyższego, której zadaniem jest utworzenie platformy komunikacji między biznesem a światem nauki. W jego dyspozycji było 3,3 mld zł. MNiSW realizowało projekty na kwotę 82 mln zł.
Choć NIK generalnie wystawiła sposobom wydatkowania środków pozytywną opinię, w raporcie wskazuje kilka istotnych uchybień. Najważniejsze to opóźnienia w trzech realizowanych przez NCBiR programach – niezgodnie z harmonogramem i planem finansowym realizowano programy „Innolot”, „Innomed” oraz „Spin-Tech” (o wartości 0,6 mld zł), których celem jest zwiększenie konkurencyjności w sektorze lotniczym, wzrost dostępności zaawansowanych produktów medycznych dla osób chorych oraz wsparcie działalności operacyjnej spółek celowych utworzonych przez państwowe jednostki badawcze.
Stwierdzono również wady projektowe tych programów. Do najpoważniejszych należało niewłaściwe określenie wskaźników i wartości docelowych. Może to utrudnić ministerstwu i NCBiR prawidłową weryfikację osiąganych w nich rezultatów.
Kontrolerzy zwrócili też uwagę na słabość nadzoru ministra nad NCBiR. Przykład? „Minister nie podjął we właściwym czasie działań nadzorczych wobec NCBiR, w konsekwencji Centrum dokonało wyboru projektów w przedsięwzięciu »Bridge Alfa« z naruszeniem obowiązującej procedury. NIK zauważyła również luki w nadzorze Ministra nad NCBiR w zakresie przedsięwzięć finansowanych ze środków unijnych spowodowane błędną interpretacją przepisów ustawy o NCBiR” – piszą w raporcie kontrolerzy. Dodają, że o słabości nadzoru świadczyło to, że przygotowane przez centrum plany ewaluacji strategicznych programów badań naukowych nie zawierały wszystkich elementów, których zażyczył sobie minister nauki. Resort chciał, żeby centrum wskazało wartości mierników, które należy zbadać przed wydaniem oceny na temat stopnia osiągnięcia celów programów. Pomimo zgłaszanych uwag pracownikom resortu nie udało się tego wyegzekwować.
Zastrzeżenia NIK dotyczą także działalności uczelni. Choć szkoły wyższe na ogół mają strategie zarządzania własnością intelektualną, stworzyły wspomagające komercjalizację zaplecze i podejmują działania w zakresie ochrony prawnej swojej własności intelektualnej, transfer wyników badań do biznesu nie przynosi satysfakcjonujących efektów – przepływy środków na badania z sektora gospodarki do wyższych uczelni i instytutów badawczych wynoszą zaledwie 0,3 proc. PKB. W dodatku aż 70 proc. pieniędzy trafia do jednostek tego drugiego typu.
Tymczasem członkowie Prawa i Sprawiedliwości mają poważne wątpliwości co do sposobu ich działania. W Sejmie właśnie toczy się walka o to, by przejąć nad nimi kontrolę. Zgodnie ze złożonym przez posłów PiS projektem nad instytutami ma być wprowadzony dodatkowy nadzór oraz nowe zasady powoływania dyrektorów, które dają znacznie większe uprawnienia ministrowi.
Podobnego zdania jest prof. Witold Orłowski. Ekonomista przedstawił opracowanie dotyczące rozwoju polskiej nauki. Postawił w nim tezę, że publiczne wydatki na wsparcie komercjalizacji osiągnęły już maksimum – nie powinno się przeznaczać na ten cel większych środków. Co w zamian? – Trzeba zachęcać przedsiębiorców do większych inwestycji w biznes – nie ma wątpliwości.
Resort pracuje nad rozwiązaniami, które to ułatwią. – Potrzebujemy zmian prawnych wzmacniających tych, którzy rozpoczynają działalność badawczo-rozwojową i chcą wprowadzić na rynek innowacyjne rozwiązania – przekonuje Piotr Dardziński, wiceminister nauki i szkolnictwa wyższego. W ramach rządowej rady ds. innowacji przygotowana została tzw. mała ustawa o innowacyjności. Ma pomóc przedsiębiorcom, którzy chcieliby nawiązać współpracę z uczelniami. Wśród ułatwień znalazły się m.in. podniesienie odpisów podatkowych oraz uproszczenie procedur.
Rada ds. Innowacyjności rozpoczęła także pracę nad białą księgą, dokumentem zawierającym opis rozwoju polskich innowacji i wykaz barier oraz utrudnień w ich wprowadzeniu. W przyszłości to na płynących z niej wnioskach ma się opierać duża ustawa o innowacyjności, którą zapowiedział resort.
Zdaniem NIK jedną z trudności, jakie trzeba będzie pokonać, jest struktura przedsiębiorstw. W Polsce dominują firmy najmniejsze, zatrudniające do dziewięciu pracowników. Jak zwracają uwagę kontrolerzy: „Badania nad innowacyjnością mikroprzedsiębiorstw wykazują, że im mniejsza firma, tym rzadziej prowadzi działalność innowacyjną”.