NFZ nie ukrywa, że jest źle. Wpływy ze składki zdrowotnej na koniec lipca były znacznie mniejsze, niż przewiduje jego plan finansowy na 2012 rok. Najbardziej cierpią na tym szpitale.

Przyczyną kłopotów finansowych NFZ jest pogarszająca się sytuacja na rynku pracy. Jego budżet zależy bowiem od tego, ile zarabiają Polacy i ile osób ma pracę. Pensje nie rosną, zatrudnienie spada, a wraz z nim zmniejszają się wpływy ze składki zdrowotnej.

Niedobory funduszu zaczynają już odczuwać szpitale. NFZ kolejny rok nie płaci im za nadwykonania, czyli usługi wykonywane ponad limit wyznaczony przez fundusz. W tym roku jednak szpitale w części województw mają kłopot także z uzyskaniem płatności za świadczenia ratujące życie i zdrowie. Te nie są objęte limitem. Lecznice nie mogą odmówić przyjęcia pacjentów w przypadkach nagłych, a za takie usługi nie mają płacone na bieżąco.

Tak jest w przypadku Szpitala Wolskiego w Warszawie.

– 80 proc. świadczeń udzielamy w trybie nagłym, a fundusz nie zapłacił nam jeszcze za te z poprzedniego półrocza – podkreśla Marek Balicki, dyrektor Szpitala Wolskiego, były minister zdrowia.

Powiatowe zadłużone

Najgorsza sytuacja jest w szpitalach powiatowych. W przypadku Samodzielnego Publicznego Zakładu Opieki Zdrowotnej w Makowie Mazowieckim kwota zaległości funduszu z tytułu nadwykonań sięga już 2 mln zł, a to jest 10 proc. wszystkich przychodów szpitala.

W efekcie placówkom medycznym zaczyna nie wystarczać środków na niektóre wydatki. Nie mogą się już bezkarnie zadłużać, bo tegoroczne wyniki finansowe mogą przesądzić o ich dalszym istnieniu. Zgodnie z ustawą o działalności leczniczej będą musiały przekształcić się w spółki, jeśli ich właściciel nie pokryje strat wygenerowanych w tym roku. W przeciwnym wypadku grozi im likwidacja.

Dyrektorzy robią więc wszystko, żeby nie powiększać strat.

– Niepokojące jest to, że niektóre zakłady opieki zdrowotnej przestały odprowadzać składki na ZUS za swoich pracowników. Takie zjawisko praktycznie nie miało miejsca od czasu ostatniego oddłużenia szpitali z 2005 roku – mówi Jerzy Wielgolewski, zastępca dyrektora SP ZOZ w Makowie Mazowieckim.

Placówki w najtrudniejszej sytuacji finansowej ratują się, tnąc koszty zatrudnienia. Obniżki wynagrodzeń będą nieuniknione np. w SP ZOZ w Pułtusku, który ma 11 mln długu. Dyrekcja planuje zmniejszyć pensje pracowników o 20 proc. O 6 proc. chce natomiast obniżyć wynagrodzenia personelowi dyrekcja Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Lesznie.

Sięgać do rezerw czy nie?

– Niższy spływ składki wymaga wzmożonej dyscypliny finansowej po obu stronach – płatnika, czyli centrali i oddziałów NFZ, oraz świadczeniodawców – podkreśla Andrzej Troszyński, rzecznik prasowy NFZ.

Zdaniem niektórych ekspertów jest już najwyższy czas, żeby fundusz sięgnął po rezerwy. NFZ dysponuje środkami zgromadzonymi w funduszu zapasowym oraz rezerwie ogólnej. W sumie to ponad miliard złotych, ale na razie nie ma decyzji o ich uruchomieniu.

Według Marka Balickiego fundusz nie powinien czekać z ich uruchomieniem aż do momentu, kiedy szpitale będą w stanie zupełnej zapaści. Przeciwnego zdania jest Jerzy Gryglewicz, inny ekspert ds. ochrony zdrowia.

– Rezerwa może być użyta wtedy, gdy fundusz utraci płynność finansową, a takiego zagrożenia nie ma – podkreśla.

Jego zdaniem nieunikniona będzie jednak zmiana planu funduszu. Niewykluczone, że prezes NFZ dokona przesunięć środków, a do dyspozycji ma spore oszczędności, jakie od początku roku płatnik uzyskał na refundacji leków. Wydatki na ten cel są o 20 proc. niższe, niż pierwotnie zakładano.

Narodowy Fundusz Zdrowia dysponuje środkami zgromadzonymi w funduszu zapasowym oraz rezerwie ogólnej. W sumie to ponad miliard złotych, które może wykorzystać w awaryjnej sytuacji finansowej

Rozliczanie procedur medycznych przez płatnika

Jakie świadczenia nie są objęte limitem NFZ:

● Porody

● Leczenie noworodków

● Kardiologia inwazyjna

● Przeszczepy

Jak powstają nadwykonania:

● Fundusz ma za małe przychody ze składki

● NFZ ustala zbyt niskie limity świadczeń

● Szpitale leczą pacjentów, którzy mogą poczekać