Przyczyną kłopotów finansowych NFZ jest pogarszająca się sytuacja na rynku pracy. Jego budżet zależy bowiem od tego, ile zarabiają Polacy i ile osób ma pracę. Pensje nie rosną, zatrudnienie spada, a wraz z nim zmniejszają się wpływy ze składki zdrowotnej.
Niedobory funduszu zaczynają już odczuwać szpitale. NFZ kolejny rok nie płaci im za nadwykonania, czyli usługi wykonywane ponad limit wyznaczony przez fundusz. W tym roku jednak szpitale w części województw mają kłopot także z uzyskaniem płatności za świadczenia ratujące życie i zdrowie. Te nie są objęte limitem. Lecznice nie mogą odmówić przyjęcia pacjentów w przypadkach nagłych, a za takie usługi nie mają płacone na bieżąco.
Tak jest w przypadku Szpitala Wolskiego w Warszawie.
– 80 proc. świadczeń udzielamy w trybie nagłym, a fundusz nie zapłacił nam jeszcze za te z poprzedniego półrocza – podkreśla Marek Balicki, dyrektor Szpitala Wolskiego, były minister zdrowia.
Powiatowe zadłużone
Najgorsza sytuacja jest w szpitalach powiatowych. W przypadku Samodzielnego Publicznego Zakładu Opieki Zdrowotnej w Makowie Mazowieckim kwota zaległości funduszu z tytułu nadwykonań sięga już 2 mln zł, a to jest 10 proc. wszystkich przychodów szpitala.
W efekcie placówkom medycznym zaczyna nie wystarczać środków na niektóre wydatki. Nie mogą się już bezkarnie zadłużać, bo tegoroczne wyniki finansowe mogą przesądzić o ich dalszym istnieniu. Zgodnie z ustawą o działalności leczniczej będą musiały przekształcić się w spółki, jeśli ich właściciel nie pokryje strat wygenerowanych w tym roku. W przeciwnym wypadku grozi im likwidacja.
Dyrektorzy robią więc wszystko, żeby nie powiększać strat.
– Niepokojące jest to, że niektóre zakłady opieki zdrowotnej przestały odprowadzać składki na ZUS za swoich pracowników. Takie zjawisko praktycznie nie miało miejsca od czasu ostatniego oddłużenia szpitali z 2005 roku – mówi Jerzy Wielgolewski, zastępca dyrektora SP ZOZ w Makowie Mazowieckim.
Placówki w najtrudniejszej sytuacji finansowej ratują się, tnąc koszty zatrudnienia. Obniżki wynagrodzeń będą nieuniknione np. w SP ZOZ w Pułtusku, który ma 11 mln długu. Dyrekcja planuje zmniejszyć pensje pracowników o 20 proc. O 6 proc. chce natomiast obniżyć wynagrodzenia personelowi dyrekcja Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Lesznie.
Sięgać do rezerw czy nie?
– Niższy spływ składki wymaga wzmożonej dyscypliny finansowej po obu stronach – płatnika, czyli centrali i oddziałów NFZ, oraz świadczeniodawców – podkreśla Andrzej Troszyński, rzecznik prasowy NFZ.
Zdaniem niektórych ekspertów jest już najwyższy czas, żeby fundusz sięgnął po rezerwy. NFZ dysponuje środkami zgromadzonymi w funduszu zapasowym oraz rezerwie ogólnej. W sumie to ponad miliard złotych, ale na razie nie ma decyzji o ich uruchomieniu.
Według Marka Balickiego fundusz nie powinien czekać z ich uruchomieniem aż do momentu, kiedy szpitale będą w stanie zupełnej zapaści. Przeciwnego zdania jest Jerzy Gryglewicz, inny ekspert ds. ochrony zdrowia.
– Rezerwa może być użyta wtedy, gdy fundusz utraci płynność finansową, a takiego zagrożenia nie ma – podkreśla.
Jego zdaniem nieunikniona będzie jednak zmiana planu funduszu. Niewykluczone, że prezes NFZ dokona przesunięć środków, a do dyspozycji ma spore oszczędności, jakie od początku roku płatnik uzyskał na refundacji leków. Wydatki na ten cel są o 20 proc. niższe, niż pierwotnie zakładano.
Rozliczanie procedur medycznych przez płatnika
Jakie świadczenia nie są objęte limitem NFZ:
● Porody
● Leczenie noworodków
● Kardiologia inwazyjna
● Przeszczepy
Jak powstają nadwykonania:
● Fundusz ma za małe przychody ze składki
● NFZ ustala zbyt niskie limity świadczeń
● Szpitale leczą pacjentów, którzy mogą poczekać