Celem przygotowywanych zmian ma być decentralizacja NFZ i wzmocnienie roli oddziałów wojewódzkich. Ministerstwo Zdrowia pracuje nad tym, żeby jesienią przedstawić założenia, a następnie procedować ustawę. Wprowadzanie zmian w NFZ chcielibyśmy rozpocząć wiosną przyszłego roku - mówi Sławomir Neumann, wiceminister zdrowia.

Resort zdrowia podzieli NFZ?

Jesteśmy na etapie uzgodnień. Celem przygotowywanych zmian ma być decentralizacja NFZ i wzmocnienie roli oddziałów wojewódzkich.

Ale skoro jest całkowicie nowa obsada w resorcie, to każdy z wiceministrów może mieć własną wizję niezbędnych zmiana w NFZ. Czy nie będzie tak, że przez kolejne pół roku resort niczego nie wypracuje w tej kwestii?

Ministerstwo Zdrowia pracuje nad tym, żeby jesienią przedstawić założenia, a następnie procedować ustawę. Wprowadzanie zmian w NFZ chcielibyśmy rozpocząć wiosną przyszłego roku.

To jak daleko mogą pójść zmiany?

Ta kwestia jest jeszcze przedmiotem dyskusji. Istnieje koncepcja podziału na 16 samodzielnych oddziałów , ale także taka, która przewiduje powstanie mniejszej liczby samodzielnych funduszy, ale to wymaga jeszcze analiz.

A najlepszy wybór?

Tak jak mówiłem, ta kwestia jest jeszcze przedmiotem dyskusji.

A pana zdaniem?

Poprosiłem o dodatkowe analizy. Czekam na ich wyniki. Każda z tych propozycji ma swoje plusy, ale również wiąże się z pewnymi zagrożeniami. Musimy to rozważyć w bardzo spokojny i wyważony sposób bez presji czasu.

Taka presja jednak chyba jest, bo samo PO w programie politycznym zapisało na sztywno, że NFZ zostanie podzielony do 1 stycznia 2013 r. Oczywiście dotrzymanie tego terminu jest nierealne.

Zmiany w NFZ traktujemy, jako priorytetowe, a efekt prac w tym zakresie przedstawimy w najbliższym czasie.

To kiedy podział NFZ?

Moim zdaniem takich zmian nie należy przeprowadzać na przełomie roku, kiedy oddziały kontraktują świadczenia zdrowotne. Optymalnym rozwiązaniem byłoby, gdyby ustawa dotycząca NFZ weszła w życie latem tak, aby jesienią oddziały były już gotowe do kolejnych rozmów ze świadczeniodawcami i zawierania umów na świadczenia na przyszły rok.

Lato przyszłego roku, to realna data?

Uważam, że tak. Taki harmonogram wydaje się całkiem realny.

Na jakich zasadach działałyby poszczególne fundusze?

Najważniejszą zmianą ma być rozdzielenie wyceny świadczeń i płatnika. Wycena świadczeń powinna być dokonywana na poziomie centralnym. Druga sprawa, to przekazanie szerszych kompetencji oddziałom regionalnym.

Czy to oznacza likwidację centrali NFZ?

Jest to jedna z rozważanych możliwości.

A jeżeli nie będzie centrali, to kto przejmie jej kompetencje?

Niezależnie od ostatecznego kształtu rozwiązań w tym zakresie, musi istnieć instytucja, której rolą będzie nadzorowanie generalnych warunków kontraktowania świadczeń. Taki urząd funkcjonował również w czasie kas chorych.

Ale byłby zależny od ministerstwa zdrowia?

To przecież minister kreuje politykę zdrowotną, więc nie może i nie powinien pozbawiać się narzędzi kontrolnych.

Czy ten urząd byłby tożsamy z Agencją Wyceny Świadczeń Zdrowotnych, której powołanie również było zapowiadane?

Byłby to dwie odrębne instytucje, przy założeniu że powołanie jeszcze jednej agencji będzie potrzebne. Wyceną świadczeń zdrowotnych mogłaby się na przykład zająć już istniejąca Agencja Oceny Technologii Medycznych.



Tyle, że ta już teraz twierdzi, że ma tak dużo pracy z oceną i rekomendowaniem poszczególnych procedur, że odżegnuje się od jakichkolwiek dodatkowych zadań.

To jest kwestia nad, którą również dyskutujemy.

W jaki sposób były by dzielone pieniądze ze składek?

W regionie odpowiadałby za to oddziały funduszu.

A na region?

Urząd centralny. Nie wyobrażam sobie, żeby wrócić do rozwiązań z czasu kas chorych, czyli takich, gdzie region zbierał pieniądze ze składki zdrowotnej i tam one zostawały. Od tego tylko krok do nierówności, jeżeli chodzi o podział środków. Jest to niezgodne z konstytucją. Rzeczywistość byłaby taka, że bogate regiony miałby zdecydowanie więcej pieniędzy na jednego ubezpieczonego niż te biedniejsze.

To jaki ma być system poboru i podziału pieniędzy ze składki?

Powinien funkcjonować centralny system transferu i dystrybucji składki na poszczególne regiony. Zdaję sobie sprawę, że niezależnie od tego, jaki by ten system nie był i tak będzie budził kontrowersje. Chodzi o to, żeby niwelować różnice pomiędzy regionami niezależnie od ich rozwoju gospodarczego.

Czy fundusze będą między sobą konkurować o pacjenta. Ten będzie mógł go wybrać dowolnie?

Wracamy do przecenianej roli konkurencji między płatnikami. W mojej opinii taka konkurencja pomiędzy publicznymi płatnikami nie przyniesie większych korzyści. Takie korzyści mogą się pojawić, gdy na rynku zaczną funkcjonować prywatni płatnicy.

Ale mają konkurować o pieniądze z publicznej składki?

To jest kolejny temat do dyskusji.

Czy pacjent mógłby wybrać fundusz?

Nie. Chcemy stworzyć jednolity system, tyle że z kompetencjami przekazanymi niżej. W różnych regionach są różne potrzeby, wynikające chociażby ze specyfiki zdrowotnej ich mieszkańców, epidemiologii, czy różnego nasycenia placówkami ochrony zdrowia.

Czy to oznacza, że każdy oddział mógłby samodzielnie ustalać sobie warunki kontraktowania?

Wycena świadczeń byłaby ustalana odgórnie przez Agencję. Na poziomie centralnym ustalano by również generalne ramy warunków kontraktowania. O całej reszcie decyzje zapadałyby na poziomie regionalnym.

Co z tego będzie miał pacjent?

To będzie zależało od decyzji na poziomie regionu. Jeżeli np. ustalono by na podstawie danych zdrowotnych, że w danym regionie występuje duża zachorowalność na raka i należy stworzyć więcej jednostek onkologicznych, to właśnie takie decyzje fundusz mógłby samodzielnie podejmować. Dzisiaj takiej możliwości nie ma. Obecnie nie ma mowy o kreowaniu polityki zdrowotnej według potrzeb mieszkańców danego regionu.

Ale pacjenci będą mogli leczyć się w innych regionach, poza okręgiem działania własnego funduszu?

Oczywiście, nie będzie żadnego ograniczenia w tym zakresie.

Skoro latem 2013 ma nastąpić podział NFZ, to kiedy prywatni płatnicy będą mogli wejść na ten rynek?

Wprowadzenie konkurencji dla NFZ nie może być celem samym w sobie. Przede wszystkim musi skutkować powstaniem mechanizmu, dzięki któremu poprawi się jakość świadczeń zdrowotnych. Jest to trudny projekt, który wymaga wnikliwej analizy.

Tylko, że nie ma projektu ustawy o dodatkowych ubezpieczeniach. Poza tym sam resort przyznał, że zainteresowanie dodatkowymi polisami będzie na poziomie 7proc.-10 proc.

Dzięki uporządkowaniu już działającego rynku oraz jego ponownemu zdefiniowaniu na podstawie ustawy o dodatkowych ubezpieczeniach, zainteresowanie kupnem dodatkowej polisy będzie wyższe. Potrzebne są również różnego rodzaju zachęty.

Najprostsza to ulga podatkowa.

Pomysłów jest wiele, ale rozstrzygać będziemy to w przyszłości i decyzje będziemy podejmować w zależności od bieżącej sytuacji gospodarczej.



Czyli o dopuszczeniu prywatnych ubezpieczycieli do składki publicznej nie ma na razie mowy?

W tej chwili priorytetem jest prawne uporządkowanie obecnego systemu i przygotowanie Narodowego Fundusz Zdrowia do nowych zadań. Kluczową sprawą będzie również wprowadzenie centralnego wykazu ubezpieczonych (CWU) od 1 stycznia przyszłego roku, a w dalszej kolejności elektronicznej karty ubezpieczenia pacjenta.

To to zrobi?

Dla pacjenta nie ma to znaczenia pod warunkiem, że system będzie działał sprawnie. W tej chwili trwają nad nim prace.

Karta z E-receptą to nie odkrycie, jest zapisana w ustawie?

To ma być proste rozwiązanie zarówno dla pacjenta, jak i dla wszystkich uczestników systemu. Pacjent dostanie kartę i gdy lekarz go przyjmie, zaloguje pacjenta na tej podstawie do systemu. Czyli wizyta zostanie odnotowana, a przy okazji w razie potrzeby zostanie wystawiona recepta . Nie będzie problemu ze sprawdzeniem czy pacjent jest ubezpieczony, albo z tym, że lekarz pomyli dane pacjenta, bo one zostaną wczytane wprost z systemu. To ma wszystkim ułatwić życie. Oczywiście pełna informatyzacja służby zdrowia to duże przedsięwzięcie. Na początek chcemy wprowadzić rozwiązania proste i szybkie do wdrożenia. Jeśli okaże się, że CWU zadziała sprawnie i na postawie PESEL można będzie zidentyfikować pacjenta, potwierdzić czy jest ubezpieczony, to stąd już naprawdę niedaleka droga do wprowadzenia elektronicznej karty.

Karta służyłaby też do zapisywania danych medycznych?

Nie. Takie dane byłyby gromadzone na serwerach ze względów bezpieczeństwa. Dostęp do tych danych musi być racjonowany w zależności od uprawnień lekarza. Karta służyłaby jako narządzie identyfikacji oraz do przekazywania podstawowych informacji w kontaktach pacjenta z lekarzem. Oprócz PESEL, danych osobowych, znalazłyby się na niej np. informacje o stopniu niepełnosprawności czy grupie krwi.

Pisaliśmy o kłopotach z PI w CSIOZ , nie będzie problemów z jego powstaniem?

CSIOZ opracowuje pełny system administrowania danymi pacjenta w systemie modułowym. Dzięki temu nie ma obaw, że ewentualne kłopoty z jakąś częścią prac będą stanowiły zagrożenie dla całości.

Czyli w 2013 roku podział NFZ, karta elektroniczna od 2014 roku i wtedy też prywatnie płatnicy i dodatkowe ubezpieczenia zdrowotne?

NFZ zgoda, karta możliwe. Natomiast co do daty dodatkowych ubezpieczeń zdrowotnych, nie zaryzykuję jej podawania. Przede wszystkim zależy to od sytuacji gospodarczej. .

A czy system ochrony zdrowia w obecnej formie nie dostaje zadyszki. Miała być komercjalizacja, potem powstał plan B, ale nie widać oszałamiających rezultatów?

Jestem zwolennikiem przekształcania szpitali w spółki. Zaletą jest czytelne zarządzanie i większa przejrzystość jeśli chodzi o koszty. Możliwości nadzorcze wobec takich szpitali są większe, niż w przypadku SP ZOZów. Ale pozytywny efekt takiego przekształcenia zależy także od jakości nadzoru na spółką.

Niepokoją Pana doniesienia o tym, że samorządy szykują się do sprzedaży już dwóch szpitali działających w formie spółki.

Absolutnie nie. Naszym zadaniem jest zabezpieczyć określone usługi zdrowotne na danym terenie, a czy w konkursie wystartuje spółka, której właścicielem jest sam powiat czy z współwłasnością innych podmiotów, nie ma znaczenia.

Ale to może być prosta droga, by prywatny szpital powiedział: ok, te zabiegi wykonujemy, bo się opłacają, a reszty nie, bo NFZ za mało płaci?

Aby temu zapobiec zmieniamy zasady funkcjonowania NFZ , zasady kontraktowania i wyceny procedur. Nie wyobrażam sobie sytuacji, że w regionie zostanie wykupiony wielooddziałowy szpital, a następnie przeprofilowany na przykład na klinikę kardiologiczną, tym samym pozbawiając mieszkańców możliwości leczenia innych schorzeń. W każdym regionie musi być zapewniony pełny zakres procedur medycznych. Będziemy chcieli to jasno zapisać w prawie, a płatnik będzie musiał to egzekwować.

Ale mamy też zadłużone szpitale spółki albo firmy restrukturyzujące , które tną koszty albo dokonują zwolnień a jednocześnie część pieniędzy transferują do afiliowanych spółek?

Wejście prywatnych udziałowców na ogół powoduje podniesienie jakości . Na przykład w Niemczech większość to szpitale prywatne, prowadzone przez organizacje non profit i nie ma tam problemu z dostępem do leczenia szpitalnego, bo to, jakie zabiegi wykonuje szpital zależy od płatnika. Własność to rzecz wtórna, bo jeśli spółka nie będzie wypełniała kontraktu, to mamy możliwości karania, czy nawet wypowiedzenia kontraktu. A nikt nie będzie inwestował pieniędzy w szpital, który może nie otrzymać kontraktu. W Polsce nie ma wielu chętnych na prywatyzację szpitali , po części także z powodu silnej pozycji NFZ, braku konkurencji płatników oraz braku dodatkowych ubezpieczeń.

Kiedy PO dochodziła do władzy mówiła, że nie ma mowy o podwyżce składki zdrowotnej dopóki nie zostanie uszczelniony system opieki zdrowotnej. Ale nadal mamy sytuację , gdzie publiczne nakłady na opiekę zdrowotną powyżej 4 proc PKB rażąco odstają od tego co jest w innych krajach, gdzie jest po 7 czy 8 proc. Czy nie jesteśmy skazani w jakiejś perspektywie na podwyżkę obowiązkowej składki zdrowotnej? Pana poprzednik zapowiadał , że stanie się tak do końca dekady.

Rozważając ewentualne podwyższenie wysokości składki zdrowotnej, konieczne jest traktowanie gospodarki, jako całości. Dziś podniesienie składki o punkt oznacza faktycznie podniesienie danin, a co więcej wcale nie musi to jednocześnie oznaczać podniesienia dochodów. Dobrym przykładem jest podatek VAT. Musimy mieć świadomość, że ludzie znacznie bardziej niż w 2009 roku są przekonani, że kryzys nas dotknie, a w konsekwencji konsumpcja w Polsce słabnie. Dlatego twierdzę, że podwyżka składki nie dałaby większych wpływów, ale podniosłaby koszty pracy w momencie osłabienia koniunktury. Należy raczej szukać oszczędności i stymulować inwestycje, a nie podwyższać koszty pracy.

Ale perspektywicznie taka możliwość istnieje?

Według mnie dyskusja na ten temat może się zacząć, gdy będziemy mieli normalny wzrost gospodarczy, czyli powyżej 4 proc. Wówczas, jeśli utrzymamy dyscyplinę wydatkową, to przyrost pieniędzy do budżetu będzie znacząco wyższy niż wzrost wydatków. Nie sądzę, żeby przez najbliższe dwa lata było to możliwe. Raczej to będą dwa lata….

Kryzysowe ?

….oszczędne.

A budżet ?

Trwają rozmowy .