To, niestety, jeden z najbardziej wstydliwych problemów rynku pracy. Pracownicy chcą chronić prywatność, pracodawcy chcą kontroli, a system e-zwolnień stoi między nimi jak techniczny arbiter, który sam w sobie niczego nie ujawnia, ale… w realnym świecie zostawia ślady. Dwa wątki splatają się tu nierozerwalnie: rekordowe L4 od psychiatrów oraz lęk przed tym, co może zobaczyć pracodawca. I właśnie od rekordu warto zacząć.

Rekord L4 potwierdzony: zaburzenia psychiczne biją historyczne wyniki

ZUS opublikował niedawno dane, które nie pozostawiają miejsca na interpretacje. W 2024 roku liczba zwolnień wystawionych z powodu zaburzeń psychicznych (kody F00–F99) wyniosła 1 618 000, co oznacza wzrost o 13,8% rok do roku. To najwyższy poziom w historii pomiarów. Oto kilka danych, które robią wrażenie:

  • ponad 30 mln dni absencji,
  • średnio 19 dni na jedno L4,
  • wzrost liczby pacjentów korzystających z pomocy psychiatrycznej o ok. 8–10% rocznie (NFZ),
  • rosnące koszty absencji dla firm i budżetu państwa.

Wskaźniki te tworzą obraz rynku pracy, który jest przeciążony, rozchwiany i coraz bardziej zależny od wydolności psychiatrii. Ale najciekawsze są prognozy na 2025 rok. Nie pochodzą z ZUS, lecz z organizacji związkowych - m.in. Związkowej Alternatywy - i niezależnych ekspertów rynku pracy. Wszystkie wskazują, że liczba L4 może zbliżyć się do 2 mln, jeśli nie nastąpi systemowa poprawa warunków pracy i dostępu do psychiatrii.

Dlaczego liczba L4 psychiatrycznych rośnie tak szybko? Lekarze mówią o przeciążeniu i wypaleniu

Narracja o „kombinatorach” na L4 nie ma poparcia w liczbach. Dane NFZ i raporty psychiatryczne mówią jasno: rośnie liczba rzeczywistych zaburzeń. Najczęstsze przyczyny L4 wystawianych z powodów psychicznych wskazywane przez lekarzy to:

  • zaburzenia lękowe,
  • epizody depresyjne,
  • reakcje na stres i wypalenie,
  • zaburzenia adaptacyjne,
  • długotrwałe przeciążenie pracą.

Ale te suche punkty nie oddają realiów. W gabinetach psychiatrycznych od lat powtarza się podobna historia: ludzie przychodzą na skraju wyczerpania, często z trudem mówiąc, że „nie dają rady”.

To nie przypadek, bo Polska jest jednym z najbardziej zapracowanych krajów Europy. Według OECD pracujemy średnio 38,9 godziny tygodniowo, co daje nam trzecie miejsce w całej UE. A w wielu branżach ten wynik jest zaniżony, bo realnie praca zaczyna się przed oficjalnym czasem i kończy po czasie. Dlatego rosnące liczba zwolnień lekarskich z powodu zaburzeń psychicznych to nie statystyczna ciekawostka, lecz sygnał alarmowy.

"Czy szef pozna przyczynę mojego L4?” – pytanie, które wraca jak bumerang

Niezależnie od skali kryzysu zdrowia psychicznego, jedno pytanie powtarza się z niepokojącą regularnością: „Czy pracodawca może zobaczyć, że moje L4 wystawił psychiatra?”. I nie ma w tym nic dziwnego, bo zdrowie psychiczne nadal jest stygmatyzowane, a pracownicy boją się konsekwencji: utraty zaufania, stanowiska, awansu albo zmiany relacji z przełożonym.

Co pracodawca naprawdę widzi w e-ZLA? Mniej, niż myśli większość osób

System ZUS został zaprojektowany tak, by chronić prywatność pracownika. Pracodawca, logując się do PUE ZUS, widzi tylko kilka danych:

  • imię i nazwisko lekarza,
  • numer prawa wykonywania zawodu (PWZ),
  • daty zwolnienia,
  • informację: „może chodzić” lub „musi leżeć”,
  • rodzaj zwolnienia (choroba własna, opieka, ciąża).

To koniec listy. Nie ma kodu ICD-10, nie ma opisu choroby, nie ma podpowiedzi, że to psychiatra, a nie internista.

Czy pracodawca może domyślić się diagnozy? Niestety, czasem tak

W teorii e-ZLA chroni pracownika. W praktyce pojawiają się trzy luki, z których pracodawcy czasem korzystają, choć nie powinni. Najczęstsze sposoby domyślania się przyczyny L4 to:

  • nazwisko lekarza - jeśli pracodawca je „wygoogluje”, może zobaczyć specjalizację; i jeśli dany lekarz ma tylko jedną specjalizację, to "tajemnica" szybko wychodzi na jaw
  • długość zwolnienia - 3–6 tygodni to typowy czas leczenia psychiatrycznego,
  • kontekst pracy - stres, konflikty, wypalenie są łatwe do powiązania. Jeżeli więc pracodawca lub współpracownicy zauważyli symptomy stresu i wypalenia, to mogą się domyśleć, dlaczego ich kolega jest na L4.

I tu pojawia się kluczowa rzecz: pracodawca nie ma prawa doszukiwać się przyczyn nieobecności pracownika, ale nic nie stoi na przeszkodzie, by robił to w praktyce. To „szara strefa prywatności”, która nie wynika z wad systemu ZUS, tylko z ludzkiej ciekawości i nierównej relacji sił.

Nazwisko lekarza na e-ZLA – ochrona prywatności czy najsłabsze ogniwo?

To największa kontrowersja systemu, bo wiele osób uważa, że sama obecność nazwiska lekarza na zwolnieniu to „furtka” dla pracodawcy. Co wiemy oficjalnie? Nazwisko lekarza musi być widoczne - to element dokumentu medycznego. Jednak pracodawca nie ma prawa sprawdzać, kim jest lekarz - nie wolno mu googlować, weryfikować w rejestrze NIL, ani łączyć faktów.

Ale realia są mniej idealne niż prawo. Wielu pracowników opowiada, że ich szef zna „pół miasta” i bez problemu odczytał, z jakiej poradni jest lekarz. To nie jest wina e-ZLA, lecz kultury organizacyjnej i faktu, że w mniejszych miejscowościach (oraz dobie internetu) lekarzy po prostu się kojarzy.

Prawo jest jasne: diagnoza musi pozostać tajemnicą. RODO chroni pracownika

Tutaj zaczynamy wątek, który rzadko jest tłumaczony w mediach - dane o zdrowiu należą do kategorii danych szczególnie chronionych.

Oznacza to, że:

  • pracodawca nie ma prawa ich przetwarzać,
  • pracownik nie musi ich ujawniać,
  • lekarz nie może ich przekazać,
  • ZUS nie może ich wyświetlać.

Tak działa art. 9 RODO oraz przepisy kodeksu pracy o ochronie danych medycznych. Właśnie dlatego, nawet jeśli pracodawca się „domyśli”, nie może zrobić z tą informacją absolutnie nic.

Co dzieje się po powrocie z L4 psychiatrycznego? „Uśmiechają się inaczej”

Rozmowy z HR-owcami, związkami zawodowymi i prawnikami pokazują, że interpretowanie zwolnień psychiatrycznych odbywa się często nieformalnie - poza dokumentami i poza systemem. Ludzie wracający z dłuższego L4 psychicznego mówią o chłodniejszym traktowaniu, odsunięciu od projektów, braku nominacji do awansu i często - insynuacjach o „braku odporności”. To nie są konsekwencje w świetle prawa. To są konsekwencje społeczne - i one nadal przerażają pracowników bardziej niż kontrola ZUS.

Czy pracodawca może skontrolować L4 psychiatryczne? Tak, ale bez wglądu w diagnozę

Każde e-ZLA - także psychiatryczne - może być skontrolowane przez ZUS. Najczęściej odbywa się to na wniosek pracodawcy, gdy system wykrywa „nietypową długość” lub gdy zwolnień jest bardzo dużo. Ale kontrola nie ujawnia pracodawcy diagnozy. ZUS przekazuje mu tylko jedną informację: „uznano / nie uznano zwolnienia za zasadne”. To kończy temat.

FAQ – najczęstsze pytania o L4 psychiczne i e-ZLA

Czy pracodawca widzi, że zwolnienie wystawił psychiatra?

Nie. Musi się postarać, aby dotrzeć do takich informacji, np. przez wyszukanie nazwiska lekarza.

Czy długość L4 może go naprowadzić na trop?

Tak. Niestety, w praktyce często tak się dzieje, choć to tylko domysły.

Czy pracodawca może żądać podania diagnozy?

Nie. Pracownik nie musi ujawniać żadnych danych medycznych.

Czy ZUS częściej kontroluje L4 psychiatryczne?

Nie częściej niż inne - decyzje zależą od algorytmów i zgłoszeń pracodawców.

Podstawa prawna i dokumenty

  • RODO (Rozporządzenie UE 2016/679) — art. 9: przetwarzanie danych o zdrowiu.
  • Kodeks pracy, art. 221 oraz przepisy o ochronie danych pracownika.
  • Ustawa o świadczeniach pieniężnych z ubezpieczenia społecznego (Dz.U. 2023 poz. 2760).