Rada Ministrów przyjmie dziś koncepcję budowy Centralnego Portu Komunikacyjnego i zarzeka się, że przygotowania do inwestycji ruszą pełną parą. W ciągu 10 lat chce między Łodzią i Warszawą zbudować wielki przesiadkowy port lotniczy, który docelowo miałby obsługiwać nawet 100 mln pasażerów (port na Okęciu w 2016 r. obsłużył niecałe 13 mln podróżnych).



Lotnisko ma powstać w Stanisławowie koło Grodziska Mazowieckiego (45 km od stolicy).
– To będzie największy projekt infrastrukturalny w powojennej Polsce – mówi Mikołaj Wild, pełnomocnik rządu ds. CPK. Według niego budowa portu to konieczność, bo ok. 2020 r. lotnisko Chopina zapcha się. Dodaje, że w tej części Europy (chodzi głównie o byłe „demoludy” bez Rosji) nie ma dużego portu przesiadkowego. A te kraje to ogromny potencjał – mieszka tu 180 mln ludzi. W drodze do Ameryki czy Azji mieliby się przesiadać właśnie w Stanisławowie, a nie we Frankfurcie czy Londynie. Według Wilda stworzenie duoportu – Okęcie plus rozbudowany Modlin – nie wchodzi w grę, bo LOT, który planuje rozwój siatki połączeń, nie mógłby działać okrakiem na dwóch lotniskach (to znacznie utrudniłoby przesiadki).
Rada Ministrów dziś ma przyjąć koncepcję budowy lotniska. Według Mikołaja Wilda po jej uchwaleniu przygotowania mają ruszyć pełną parą. Tyle że przedstawiony przez niego we wrześniu harmonogram już łapie opóźnienie. Plan zakładał, że do końca roku będzie gotowa specustawa, która ułatwi przygotowania – głównie przyspieszy wykup gruntów. Teraz Wild przewiduje, że odpowiednie regulacje zostaną przyjęte w I kw. 2018 r. Po przyjęciu ustawy ma się zacząć jeden z najtrudniejszych etapów – zdobycie decyzji środowiskowej. Każdy, kto obserwuje budowę nowych dróg, wie, że spory i protesty skutecznie opóźniają uzyskanie tego dokumentu. Przykładem jest wschodnia obwodnica Warszawy, gdzie decyzji środowiskowej nie udaje się zdobyć od ponad 10 lat. Budowa CPL to przedsięwzięcie o większej skali. Konflikty środowiskowe może powodować bliskość Puszczy Bolimowskiej czy Puszczy Kampinoskiej. Już słychać protesty części mieszkańców z rejonu Stanisławowa.
Mikołaj Wild nie wyklucza, że umiejscowienie portu może być jeszcze korygowane. Zakłada jednak, że decyzja środowiskowa powinna być wydana pod koniec 2019 r. Wtedy ostatecznie mamy też poznać precyzyjną lokalizację.
Do końca 2019 r. ma być też wybrany model finansowania inwestycji, która pochłonie 31–35 mld zł. Według wstępnych wyliczeń sam port będzie kosztował 16–19 mld zł. Do tego trzeba doliczyć 8–9 mld na budowę połączeń kolejowych i prawie 7 mld na nowe drogi dojazdowe. Do niedawna Wild skłaniał się ku temu, by samo lotnisko powstało za pieniądze prywatnego inwestora, który byłby później operatorem portu. Ponoć trwały w tej sprawie rozmowy z podmiotami chińskimi. Teraz pełnomocnik twierdzi, że model partnerstwa publiczno-prywatnego nie jest przesądzony. Wtedy za budowę lotniska zapłaciłoby państwo.
Pewne jest za to, że ze środków publicznych powstaną drogi dojazdowe. Po pierwsze, o trzeci pas poszerzona zostanie autostrada A2 Łódź – Warszawa. Do tego planowana jest też duża obwodnica autostradowa stolicy (w okolicach Góry Kalwarii).
Z większym rozmachem planowane są połączenia kolejowe. Koncepcja CPK zakłada, że równocześnie z oddaniem portu gotowy będzie nowy odcinek szybkiej kolei z Warszawy do Łodzi, na którym pociągi będą mogły się rozpędzać do 200–250 km/h. Mikołaj Wild zapowiada, że dojazd z warszawskiego dworca do CPK zajmie 15 min, z Łodzi – 25 min. W przypadku podróży ze stolicy podawany czas dojazdu dotyczy dworca Warszawa Zachodnia. Przejazd z Centralnego zajmie przynajmniej 20 min. Do portu przedłużona ma być także linia CMK, która ułatwi dojazd z Krakowa czy Katowic. Docelowo przy CPK ma powstać wielki węzeł kolejowy, który dzięki odpowiednim łącznikom pozwoli sprawnie dotrzeć do lotniska z różnych części kraju. Urzędnicy liczą np., że przejazd z Krakowa i Katowic do lotniska zajmie zaledwie 1 godz. 15 min, a z Gdańska 2 godz.
Argumenty o konieczności budowy wielkiego portu nie trafiają jednak do wszystkich.
Jacek Krawczyk, szef grupy pracodawców Europejskiego Komitetu Ekonomiczno-Społecznego, nie wierzy w przedstawione niedawno prognozy, które mówią, że do 2035 r. liczba podróżnych w polskich portach wzrośnie niemal trzykrotnie – do 94 mln pasażerów. Według niego obserwowany teraz boom wkrótce może się skończyć. Dodaje, że nadzieje na to, iż LOT ściągnie ogromny ruch przesiadkowy do Polski, mogą okazać się płonne, bo spółka będzie musiała zmierzyć się z konkurencją ze strony innych silnych przewoźników i portów w Europie. Według niego powinno się jeszcze raz przeanalizować ideę duoportu, czyli Okęcia i rozbudowanego lotniska w Modlinie.
OPINIA
Realizacja tak gigantycznego projektu w 10 lat to prawdziwe wyzwanie
Marcel Klinowski przewodniczący zespołu ds. transportu Stowarzyszenia Republikanie / Dziennik Gazeta Prawna
Centralny Port Komunikacyjny jest potrzebny jako alternatywa dla lotniska Okęcie, które według najnowszych prognoz Urzędu Lotnictwa Cywilnego szybko się zapcha. Potrzebujemy dużego lotniska, które będzie mogło zaspokoić rosnący ruch lotniczy w perspektywie wieloletniej. Port powinien powstawać etapami – tak by można było w zależności od potrzeb dostawiać kolejne moduły. Realizacja tak gigantycznego projektu w 10 lat to ogromne wyzwanie. Trzeba będzie dokonać wielu zmian prawnych i określić model budowy portu. Trzeba się zdecydować, czy powołać osobne spółki do budowy dojazdów, czy raczej powierzyć to jednostkom podległym rządowi – PKP PLK i GDDKiA.
Jest też wiele innych wątpliwości. Nie znamy dokładnego harmonogramu, precyzyjnej lokalizacji czy źródeł finansowania. Pewne jest, że na lotnisko nie dostaniemy nic z Brukseli, bo takiej inwestycji nie ma w programach unijnych.
Dawniej głośno było o alternatywnej koncepcji – stworzenia duoportu Okęcie – Modlin, ale przez obecny spór między udziałowcami modlińskiego lotniska ten scenariusz jest nierealny.