Typowy absolwent liceum ma w swojej kolekcji 12 szkolnych świadectw. Z tego stosiku dokumentów wartość użytkową ma właściwie tylko ostatnie świadectwo, potwierdzające ukończenie szkoły średniej. Choć i jego waga spadła, od kiedy świadectwo dojrzałości jest osobnym dokumentem. W jakiś sposób da się obronić jeszcze sens istnienia świadectw końcowo szkolnych, które potwierdzają zakończenie pewnego większego etapu i są dokumentem niezbędnym w procesie rekrutacji do szkoły wyższego stopnia. Ale wszystkie pozostałe świadectwa – wydawane przy przechodzeniu z jednej klasy do drugiej w tej samej szkole – są dokumentami bezużytecznymi.

Świadectwa szkolne bardzo łatwo podrobić

Te nieliczne ze świadectw, które okazują się być przydatne, dodatkowo mierzą się z problemem znikomej wiarygodności. Mówimy wszak o dokumentach, które są obecnie drukowane na zwyczajnych biurowych drukarkach. Taki gotowy wydruk podpisują wychowawca i dyrektor, po czym przystawia się na nim szkolną pieczęć.

Ta automatyzacja procesu przygotowania świadectw obniżyła ich, i tak znikomą, odporność na fałszerstwa. Druki świadectw – dokumenty ścisłego zarachowania – zastąpione zostały bowiem masowo blankietami. Te zaś nie są dokumentami publicznymi, więc ich zdobycie jest względnie łatwe dla każdego. Problem ten został jakiś czas temu dostrzeżony przez władze, gdyż od niedawna świadectwa ukończenia szkoły powinny być wydawane na mających lepsze zabezpieczenia numerowanych blankietach stanowiących publiczny dokument.

To krok w dobrym kierunku, choć nadal forma tych dokumentów jest z poprzedniej epoki. Wciąż elementami istotnymi świadectwa są podpisy i odcisk pieczęci – oba łatwe do podrobienia. Wisienką na torcie jest to, że nie istnieje żaden centralny rejestr świadectw szkolnych, który pozwalałby na szybką weryfikację ich autentyczności. Mamy więc prawdziwe Eldorado dla wszelakich nadużyć.

Świadectwa nie są honorowane przez inne szkoły

Gdy uczeń zmienia szkołę w trakcie nauki, jego dotychczasowy dorobek nowa szkoła uznaje jedynie na podstawie odpisu arkusza ocen otrzymanego z poprzedniej szkoły. Świadectwa nie są honorowane. Oto mamy więc kuriozum: system wydaje dokumenty, których sam nie uznaje! Ten problem występuje też na poziomie między narodowym. Polska zasadniczo nie uznaje świadectw promocyjnych uzyskanych za granicą.

Większość krajów nie honoruje z kolei polskich świadectw wydawanych w trakcie nauki, jedynie świadectwa ukończenia szkoły. Kontynuowanie nauki w zagranicznych odpowiednikach polskich szkół jest oczywiście możliwe, jednak nie potrzeba do tego świadectwa. Honorowane są wykazy ocen i zaświadczenia – a więc dokumenty mniej formalne.

Trudno się temu dziwić, skoro większość krajów europejskich wydaje szkolne świadectwa w bardzo ograniczonym zakresie. Kierują się właściwie dwojaką filozofią: by nie wydawać dokumentów niepotrzebnych oraz potwierdzających nabycie umiejętności, które powinni posiąść wszyscy. Jeśli praktycznie każdy kończy szkołę podstawową (bo ma taki obowiązek), po co to potwierdzać? Dla przykładu w Austrii na koniec każdego semestru i roku uczeń otrzymuje jedynie wykaz uzyskanych ocen.

W Danii rodzicom przekazuje się w klasach I–VII dwa razy w roku ogólne informacje o postępach uczniów (bez ocen). Świadectwo wydaje się na koniec szkoły. We Francji nie wydaje się nawet świadectw potwierdzających ukończenie całej szkoły podstawowej, z kolei w Hiszpanii świadectwo wręcza się dopiero na koniec cyklu kształcenia obowiązkowego. W innych terminach wydaje się zaświadczenie o tym, w jakim stopniu zrealizowano kształcenie.

System dokumentów potwierdzających posiadanie wykształcenia określonego rodzaju powinien odzwierciedlać nie podział na klasy, ale na szkoły. I dokumentować również uzyskanie pełnych kwalifikacji określonego poziomu Polskiej Ramy Kwalifikacji.

Likwidacja świadectw rozwiązałaby problem z ocenami, paskami i dostosowaniami

Jednak świadectwa warto znieść nie tylko dlatego, że są bezużyteczne i mało wiarygodne. Ich likwidacja ułatwiłaby uczniom i całemu społeczeństwu przeniesienie ciężaru uwagi z ocen, jako bardzo niedoskonałych faktorów wyrażających osiągnięcia ucznia, na nabywaną przez niego wiedzę i umiejętności. Nauczyciele od lat obserwują, że rodzicom i uczniom zależy głównie na ocenie: by była możliwie najwyższa, niezależnie od umiejętności.

W znacznym stopniu rozwiązałby się też problem dyskusyjnych kwestii, jak biało-czerwony pasek, ocena z zachowania czy uwzględnianie w ocenianiu dostosowań wynikających z dysfunkcji ucznia. Redukcja liczby wydawanych świadectw, zmarnowanych błędnych wydruków i egzemplarzy próbnych byłaby proekologiczna i oszczędnościowa.

Przygotowywanie świadectw odbiera uczniom rok nauki!

Kluczowy w sprawie jest jednak inny aspekt. Coroczne przygotowanie świadectwa szkolnego poprzedza cała lista procedur formalnych i zwyczajowych. Aby w przedwakacyjny piątek wręczyć uczniowi świadectwo, trzeba je kilka dni wcześniej wydrukować, ostemplować i podpisać. Jeszcze wcześniej trzeba wystawić oceny końcowe, wypełnić dzienniki i na posiedzeniu rady pedagogicznej podjąć stosowne uchwały.

To wzmożenie działalności administracyjnej szkoły, trwające zwykle przez ostatnie dwa–trzy tygodnie roku szkolnego, w znacznym stopniu paraliżuje działalność dydaktyczną szkoły. Jeśli jeszcze do tego dołożyć wystawianie ocen tzw. proponowanych, umożliwianie uczniom ich podnoszenia i dodatkowych zaliczeń – okazuje się, że na dwa tygodnie do miesiąca przed końcem każdego roku szkolnego bardzo wyraźnie spada jakość nauczania.

Gdyby tak znieść świadectwa promocyjne, zlikwidować wystawianie ocen przewidywanych oraz wystawiać oceny roczne w terminie do ostatniego dnia nauki, można by rocznie poświęcać na rzetelne zajęcia szkolne od dwóch do czterech tygodni więcej! Ten czas jest obecnie marnowany.

W ciągu 12 lat nauki w szkole podstawowej i liceum proponowana zmiana pozwalałaby zaoszczędzić na naukę około roku! Aż tyle, jedynie dzięki przeniesieniu większości prac administracyjnych z końca roku szkolnego na początek wakacji, kiedy to nauczyciele jeszcze pracują, a uczniowie już nie.

Zmiany są tanie i łatwe do wprowadzenia. Co więc stoi na przeszkodzie? ©℗