Samorządy apelują o poluzowanie reguł zadłużeniowych. Mają gotowe propozycje. Powód? Wyjście Polski z procedury nadmiernego deficytu. Resort finansów ze zmianami się nie spieszy
Po rekomendowaniu przez Komisję Europejską zamknięcia procedury nadmiernego deficytu wobec naszego kraju samorządy wyczuły szansę na poluzowanie kryteriów zadłużeniowych.
– Wyjście Polski z procedury nadmiernego deficytu w momencie przystępowania przez JST do realizacji nowych projektów UE z perspektywy 2014–2020 jest dobrym momentem na rewizję niektórych zapisów ustawy o finansach publicznych w zakresie długu samorządowego – wskazuje Magdalena Jadziewicz-Kasak ze stołecznego ratusza.
– Wskaźnik długu Gorzowa Wielkopolskiego według starej ustawy na koniec 2014 r. wyniósł 32,25 proc. i pozwalałby na dodatkowy dług na dogodnych dla miasta warunkach. Obecnie według nowej ustawy możliwości pozyskania środków dłużnych dla miasta z krótkim okresem spłaty są praktycznie niemożliwe. Stąd chcielibyśmy nowelizacji zapisów ustawy w zakresie zadłużenia, aby w pełni wykorzystać możliwości dofinansowania UE – tłumaczy Ewa Sadowska-Cieślak z biura prasowego urzędu miasta w Gorzowie Wielkopolskim.
O tym, ile kredytu może zaciągnąć gmina, decyduje ustawa. Do 2014 r. dług nie mógł przekroczyć 60 proc. rocznych dochodów, a na jego spłatę samorząd nie mógł przeznaczać więcej niż 15 proc. dochodów. Obecnie kwestie te reguluje indywidualny wskaźnik zadłużenia w postaci wzoru określonego w ustawie. Wzór ten ma dwie strony. Lewa obrazuje relację planowanej łącznej kwoty spłaty zobowiązań jednostki do dochodów. Prawa pokazuje maksymalny dopuszczalny wskaźnik spłaty (obliczany indywidualnie). Aby spełnić wymogi ustawowe (i móc się dalej zadłużać), kwota wynikająca z lewej strony wzoru musi być mniejsza lub równa kwocie wynikającej z prawej strony.
Część samorządów domaga się korekty wzoru.
Zdaniem Lucyny Sternik, wicedyrektor wydziału budżetu i księgowości w urzędzie miasta w Lublinie, ze wzoru powinno się wyłączyć wydatki poniesione w związku z wypłatą odsetek, dyskonta i spłaty kwot wynikających z udzielonych poręczeń i gwarancji (czyli wydatki bieżące pomniejszone o odsetki – prawa strona wzoru). Kolejna proponowana zmiana to wprowadzenie do mianownika dochodów bieżących w miejsce dochodów ogółem lub wprowadzenie w miejsce dochodów ogółem dochodów własnych (po obu stronach wzoru). Według samorządów branie pod uwagę dochodów ogółem powoduje, że wpływ środków z funduszy UE obniża de facto ich zdolność kredytową.
Toruń zwraca też uwagę na przepisy umożliwiające wyłączanie z zadłużenia kredytów na wkład krajowy w związku z realizacją projektów unijnych (umów zawartych po 1 stycznia 2013 r. z dofinansowaniem UE przekraczającym 60 proc.). Samorządowcy uważają, że próg ten jest wygórowany.
– Doświadczenia Torunia z kończącego się okresu programowania pokazują, że większość projektów UE została zrealizowana z dofinansowaniem na poziomie zbliżonym do 50 proc. Dofinansowanie budowy mostu osiągnęło co prawda 85 proc. kosztów kwalifikowanych, jednak decyzja o zwiększeniu dofinansowania zapadła po zakończeniu projektu. To oznacza, że aktualny stan prawny może istotnie utrudnić absorpcję środków UE – podkreśla Aleksandra Iżycka, rzeczniczka prezydenta miasta.
Samorządy zwracają też uwagę na art. 89 ustawy o finansach publicznych. Zgodnie z nim gminy mogą zaciągać kredyty i pożyczki długoterminowe na finansowanie planowanego deficytu lub spłatę zobowiązań kredytowych.
Jak podnosi Lucyna Sternik z lubelskiego urzędu miasta, taki zapis powoduje, że samorządy nie mogą w pełni (gdyż tylko do wysokości deficytu) lub wcale (gdy występuje nadwyżka budżetu) skorzystać z oferty międzynarodowych instytucji finansowych, które udzielają korzystnie oprocentowanych kredytów na realizację zadań inwestycyjnych.
– Artykuł 89 prowadzi do sytuacji, że JST w przypadku budżetu z nadwyżką i planowanym kredytem lub budżetu z deficytem niższym niż planowany kredyt muszą zaciągnąć komercyjny kredyt na finansowanie rozchodów, a nie preferencyjny kredyt na inwestycje, zaś rozchody finansować z dochodów własnych – tłumaczy Lucyna Sternik.
Ministerstwo Finansów nie mówi „nie” dla zmian, jednak nie uważa, że teraz jest najlepszy moment do ich wprowadzenia. Uważa, że okres funkcjonowania wskaźnika (rok) jest za krótki, by zmieniać sposób jego obliczania. Zapewnia, że wskaźnik jest monitorowany, a postulaty zmian analizowane.