Kryzysu uchodźczego nie chcemy traktować jako wydatku, ale jako inwestycję. Do tej pory w mniejszym stopniu patrzyliśmy na pieniądze, tylko pomagaliśmy. Jednak to Polska przyjęła na siebie największy ciężar tego wsparcia, trzeba to policzyć i pokazać światu rachunek - mówi Agnieszka Ścigaj, minister w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów.

Jak rząd pomaga ukraińskim uchodźcom?
Od rozpoczęcia ataku Rosji na Ukrainę, 24 lutego br., granicę polsko-ukraińską przekroczyło 5,1 mln uchodźców. Natomiast w druga stronę - z Polski do Ukrainy wyjechało prawie 3,2 mln osób. Tak wynika z najnowszych danych Straży Granicznej. Ponad milion ukraińskich uchodźców pozostało w Polsce. Dla nich rząd przygotował specjalne rozwiązania prawne - ustawę z 12 marca 2022 r. o pomocy obywatelom Ukrainy w związku z konfliktem zbrojnym na terytorium tego państwa (Dz.U. poz. 583 ze zm.). Uprawnia ukraińskich uciekinierów do legalnego pobytu w Polsce przez 18 miesięcy od momentu wybuchu wojny, a także do podejmowania pracy bez zbędnych formalności (wystarczy zgłoszenie pracodawcy do powiatowego urzędu pracy), korzystania z bezpłatnej opieki zdrowotnej, kontynuowania nauki w polskich szkołach i uczelniach, darmowych kursów języka polskiego, ubiegania się o liczne świadczenia m.in. 500+, 300+ oraz wsparcia w postaci świadczeń pieniężnych i niepieniężnych w ramach pomocy społecznej.
W Polsce przebywa ok. 1,2 mln uchodźców z Ukrainy. Niektórym udało się znaleźć mieszkanie i zatrudnienie, ale wciąż wiele osób nie można wynająć lokum czy podjąć stabilnej pracy. Jaki plan ma rząd?
Obecnie pracujemy nad dwoma dokumentami. Pierwszy to pilotażowy program integracji społecznej, a drugim jest wieloletnia strategia integracji społecznej. Dotychczas podejmowanie działania miały charakter działań kryzysowych. Chcieliśmy zapewnić ludziom potrzebującym pomocy dach nad głową, jedzenie itp., czyli warunki, dzięki którym mogli poczuć się bezpiecznie. Sprawdziliśmy się w boju jako społeczeństwo. Bardzo dobrze sprawdziło się partnerstwo na każdym poziomie pomocy kierowanej do obywateli Ukrainy, realizowanej spontanicznie i bezinteresownie przez społeczeństwo polskie, organizacje pozarządowe, na podstawie skutecznej pomocy ze strony państwa. Podołaliśmy sytuacji, która była nadzwyczajna, zaopiekowaliśmy się ponad 3 mln uchodźców, którzy naraz przyjechali do Polski. Teraz czas na wyciąganie wniosków. Działania kryzysowe trwają, ale trzeba zacząć działania włączające ponad 1 mln uchodźców, którzy tu zostali - nie wrócili do Ukrainy, bo nie mają do czego, albo nie chcą i wolą zostać w Polsce. Musimy więc zarządzać kolejnym etapem kryzysu uchodźczego.
Na czym ma polegać wspomniany pilotaż?
Wychodzimy z założenia, że Polska jest duża i piękna, więc zależy nam na tym, aby nie skupiać dużych zbiorowisk ludzi w jednym miejscu, bo trudniej zorganizować opiekę i miejsca w żłobkach, przedszkolach, szkołach, mieszkania, prace. Są przecież mniejsze miejscowości, w tym wsie, które mają infrastrukturę i możliwości, a borykają się z wyludnieniem, czekają na to, aby ktoś u nich zamieszkał. Zatem głównym założeniem pilotażowego programu integracji społecznej jest to, by stworzyć warunki do zamieszkania, pracy, kształcenia w mniejszych miejscowościach. Chcemy zachęcić rodziny do organizacji swojego życia na tych terenach. Program będzie adresowany nie tylko do uchodźców, lecz także repatriantów i Polaków. Pracujemy również nad komponentami dla osób niepełnoprawnych. Oczywiście powodem rozpoczęcia prac nad programem jest nadzwyczajna sytuacja, z którą się mierzymy, czyli napływ dużej grupy uchodźców, których trzeba włączyć w nasz system społeczny, ale chcemy go potraktować szerzej. Nad jego założeniami pracowaliśmy wspólnie ze stroną samorządową oraz organizacjami pozarządowymi, odbyły się nawet konsultacje na Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego. Natomiast w tym tygodniu zostanie powołany zespół ekspertów, który dopracuje szczegóły.
Kiedy będzie gotowy?
Program będzie ponadresortowy, wymaga konsultacji zarówno z Ministerstwem Spraw Wewnętrznych i Administracji, jak i Ministerstwem Rodziny i Polityki Społecznej czy Ministerstwem Finansów. Mam nadzieję, że pilotaż uda się w pełni przedstawić na jesieni.
Jak to będzie w praktyce wyglądało?
W programie będą mogły brać udział gminy, które nawiążą współpracę z organizacjami pozarządowymi i zaproponują spójny projekt, pozwalający na relokację do mniejszej miejscowości całej rodziny, gdzie jej członkowie zostaną kompleksowo zaopiekowani - dostaną mieszkanie na zasadach najmu komunalnego, pracę, zwłaszcza w usługach społecznych (np. opiece nad dziećmi i osobami starszymi) czy tych branżach, które najbardziej ucierpiały np. w trakcie pandemii (czyli gastronomii, hotelarstwie czy rolnictwie), a dzieci będą miały zapewnione miejsca w np. szkołach.
Samorządowcy zwracają uwagę, że o ile rzeczywiście w mniejszych miejscowościach wolnych miejsc w szkołach jest więcej niż w miastach, to nie mają aż takiego zasobu komunalnego, mieszkań brakuje…
Rzeczywiście w ogóle tanich mieszkań w zasobie komunalnym jest mało. Program będzie zakładał jego zwiększenie. Będzie też obejmował możliwość adaptacji prywatnych mieszkań dla przesiedlanej rodziny. Często na terenach wiejskich są pustostany prywatne, które nie cieszą się popularnością pod wynajem, z różnych względów, stoją puste nawet wiele lat. Chcemy to wykorzystać. Istotnym elementem będą społeczne agencje najmu - chcemy rozpropagować tę ideę, która w przyszłości przyczyni się do zatrzymania również polskich rodzin w małych miejscowościach. W przypadku proponowanego przez nas programu ktoś, kto otrzyma od nas dotację na przygotowanie lokalu pod zamieszkanie, będzie zobowiązany na pięć lat użyczyć gminie to lokum na zasadzie dzierżawy. Gmina będzie nim dysponować tak jak innymi lokalami komunalnymi.
Jakie pieniądze będzie można otrzymać na adaptację lokalu?
Do 100 tys. zł. Poza tym właściciel będzie czerpał korzyści z wynajmowania tego lokalu, ale zgodnie ze stawkami ustalonymi przez gminę. To nie będą darmowe mieszkania dla osób potrzebujących oraz takich, które zdecydują się na przesiedlenie, ale też nie będą wynajmowane po cenach na rynku prywatnym. Dla właściciela to będzie korzystne, bo będzie mógł otrzymać środki na remont, a także będzie miał zapewnione opłacanie rachunków stałych przez społeczną agencję najmu, będzie też czerpał zysk z wynajmu. Tym samym zwiększy się dostępność lokali mieszkalnych nie tylko dla uchodźców, lecz także dla Polaków.
Jakie mają państwo oczekiwania w stosunku do gmin?
Zakładamy dużą elastyczność dla gmin. Te, które będą chciały wziąć udział w programie, powinny zinwentaryzować swoje zasoby mieszkaniowe oraz miejsca opieki nad dziećmi, a także przeanalizować rynek pracy. Aby aplikować do programu, trzeba będzie zaoferować kompleksową propozycję, bo cel jest taki, aby umożliwić osiedlenie się młodym rodzinom, więc trzeba przedstawić trzy propozycje łącznie: mieszkanie, pracę, edukację.
Czy program uwzględni wariant dla dużych miast?
Duże miasta pośrednio będą beneficjentami tego programu. W tej chwili borykają się z problemem braku mieszkań czy dostępnością miejsc w szkołach i przedszkolach, a ten projekt odciąży je z tych kłopotów.
Ile pieniędzy rząd przeznaczy na ten cel?
Tego jeszcze nie wiemy. To zależy od uzgodnień między resortami. Po części będą to fundusze krajowe, liczymy też na to, że i europejskie.
A ten drugi dokument, nad którym państwo pracują?
Wieloletnia strategia integracji społecznej będzie przewidziana na pięć lat. Obejmie więcej obszarów niż pilotażowy program, o którym wspomniałam. Problem integracji społecznej nie jest nowy, ale dołączyła się do tego fala ukraińskich uchodźców, więc potrzebne jest wdrożenie działań, które pozwolą uniknąć konfliktów społecznych i nauczyć się wspólnie żyć, pracować. Kryzysy mogą się pojawić, gdyż mamy duże grupy niezintegrowane społecznie. Musimy zadbać o włączenie pewnych grup, które mogą być marginalizowane, więc dokument będzie szerzej podchodził do tego zagadnienia niż program pilotażowy.
Trzeba zacząć działania włączające do polskiego społeczeństwa ponad milion Ukraińców, którzy tu zostali, czyli zarządzać kolejnym etapem kryzysu uchodźczego
Jakie obszary obejmie?
Między innymi ochronę zdrowia, opiekę nad osobami zależnymi, rozwój społeczności lokalnych, budowę organizacji pozarządowych, edukację, rynek pracy, zorganizowanie miejsc wsparcia dla osób, które są zagrożone wykluczeniem społecznym i narażają nas, jako państwo, na antagonizmy i konflikty. Chcemy w to włączyć również pracodawców i przedsiębiorców, a także rozwijać obszar ekonomii społecznej. Cały czas bierzemy także pod uwagę to, że może pojawić się kolejna fala uchodźców.
Kiedy strategia będzie gotowa?
Ponieważ jest to kwestia o wiele szersza niż pilotaż i wymagająca partycypacyjnego sposobu konstruowania, przygotowanie jej trochę potrwa, ale będziemy chcieli, aby powstała jak najszybciej.
Ile kryzys uchodźczy będzie kosztował Polskę? Czy rząd ma takie szacunki?
Nie chcemy traktować tej sytuacji jedynie jak wydatku czy ciężaru, ale jako inwestycję, potencjał. To chcę podkreślić. Zależy nam na tym, aby ją przekuć na coś dobrego dla obu narodów. Pomagamy sobie nawzajem. Uchodźcy mogą zapełnić deficyty na polskim rynku pracy. Co do kosztów, to w przypadku strategii, nad którą pracujemy, zakładam, że więcej przyniesie zysków - uchodźcy będą płacić podatki, odprowadzać składki, płacić za mieszkania itd. Wydane początkowo pieniądze z budżetu państwa zwrócą się i pozytywnie wpłyną na gospodarkę oraz na rynek pracy w dłuższym okresie.
Ale na ile jeszcze stać budżet państwa?
Do tej pory w mniejszym stopniu patrzyliśmy na pieniądze, tylko pomagaliśmy. Większym kosztem byłoby zaniechanie działania i utrzymywanie jedynie wsparcia socjalnego, czyli tego, co do tej pory się działo, w postaci zasiłku 40 zł na osobę za wyżywienie i zakwaterowanie, niż wprowadzenie proponowanych przez nas rozwiązań. Polska przyjęła na siebie największy ciężar tego wsparcia, trzeba to policzyć i pokazać rachunek światu.©℗
Rozmawiała Urszula Mirowska-Łoskot