- Dobrowolna ankietyzacja, przynajmniej w gminie Skawina, jest skuteczna w granicach dwudziestu kilku procent - mówi w wywiadzie dla DGP Tomasz Ożóg, wiceburmistrz Skawiny.
Jakie są główne wnioski z przeprowadzonego pilotażu projektu ZONE?
Po pierwsze, potwierdziło się to, co właściwie wiedzieliśmy od dawna, że dobrowolna ankietyzacja, przynajmniej w gminie Skawina, jest skuteczna w granicach dwudziestu kilku procent. Wydawało się nam, że jeśli zachęcimy mieszkańców jakimś drobnym upominkiem, np. zniżką do kawiarni czy na basen, wynik będzie lepszy. Jednak poziom aktywności okazał się podobny, jak w przypadku innych tego typu ankiet. Zbliżone działania podejmowaliśmy w 2015 r. i też zwrot ankiet wynosił ok. 20 proc. Po drugie, ludzie są wciąż mocno przywiązani do form papierowych. Na 21 marca do 14.00 mieliśmy zebranych łącznie ok. 750 ankiet, z czego wypełnionych drogą internetową tylko 178. Reszta to ankiety wypełnione na papierze. A spośród tych papierowych ponad 40 proc. stanowią zeskanowane i przesłane do nas na e-maila.
Formuła dobrowolnego wypełniania ankiet chyba się nie sprawdza?
Jeśli chcemy dokonać pełnej inwentaryzacji, to widzę tu dwie możliwe drogi. Pierwsza to wprowadzenie formy przymusu dla mieszkańców, na podobnej zasadzie jak dziś musimy zarejestrować samochód. Druga droga, która wydaje bardziej możliwa do szybkiego wprowadzenia, to po prostu wizyta specjalisty w każdym domu.
Z tym, że to wiązałoby się z dodatkowymi kosztami i koniecznością utworzenia nowych stanowisk w urzędzie gminy.
W przypadku naszej gminy, gdybyśmy chcieli w ten sposób dokonać inwentaryzacji wszystkich budynków jednorodzinnych, których mamy ok. 7,7 tys., koszt takiej operacji wyniósłby ok. 100 tys. zł. A to są poważne pieniądze.
A może wypełnienie formularza sprawia trudności mieszkańcom?
Muszę powiedzieć, że nie dostrzegliśmy dotychczas takiego problemu. Nie ma lawiny telefonów związanych z tym, jak należy wypełniać ankiety. Proszę też pamiętać, że w naszej gminie mieszkańcy w ciągu ostatnich kilku lat wypełniali już różnego rodzaju ankiety, dotyczące np. kolektorów słonecznych, fotowoltaiki czy wymiany źródeł ciepła. Być może poziom zrozumienia pewnych problemów wśród naszych mieszkańców jest wyższy od przeciętnego.
Niektórzy samorządowcy zastanawiają się, w jakim stopniu dobrowolnie wypełniane przez mieszkańców ankiety mogą stanowić rzetelne źródło danych. Mieszkaniec może się pomylić lub nie podać prawdziwych informacji. Co innego, jeśli formularz wypełnia specjalista.
Moje zdanie jest niezmienne już od momentu pierwszych przymiarek do projektu ZONE. Jeśli chcemy dobrze zrobić inwentaryzację źródeł ciepła, to konieczna jest wizyta na miejscu. A to się wiąże z dużymi kosztami. Gdyby kominiarze w ciągu 1–2 lat byli w stanie obejść wszystkie obiekty, mogliby nie tylko uzupełnić dane w ZONE, lecz także zweryfikować dane, które wcześniej wprowadzili mieszkańcy. Zgadzam się z opiniami, że dane wprowadzane dobrowolnie mogą nie być w 100 proc. pewne. Stąd pomysł stworzenia w ZONE trzech modułów A, B i C. Moduł A wypełniają dobrowolnie mieszkańcy. Moduł B mieliby wypełniać kominiarze, przewidziany jest jako forma weryfikacji danych z modułu A i jednoczesne poszerzenie wiedzy o kolejne dane. Moduł C, z tego, co wiem, to mają być jeszcze szersze dane niż w dwóch poprzednich modułach. W ramach niego miałyby być zbierane bardzo szerokie dane, które mogłyby posłużyć instytutom badawczym do precyzyjnego modelowania jakości powietrza i emisyjności różnych związków.
Jak dalece realny jest scenariusz, w którym odchodzimy od dobrowolności na rzecz jakiejś formy przymusu?
Nie mam wiedzy na ten temat. Na dziś wiemy tyle, że moduł B mają wykonywać kominiarze i to jest dla nich poważne zadanie.