Ciężar dowodu spoczywa na tym, który wywodzi z niego skutki prawne. Jak się jednak okazuje, są sprawy, w których obowiązek ten zostaje przerzucony na drugą stronę sporu sądowego.
Powszechnie znana zasada, że ciężar dowodu spoczywa na tym, który wywodzi z niego skutki prawne, wynika z art. 6 ustawy z 23 kwietnia 1964 r. ‒ Kodeks cywilny (t,j. Dz.U. z 2019 r. poz. 1145; ost.zm. Dz.U. z 2020 r. poz. 875). Wyjątkiem, zgodnie z niedawnym orzeczeniem Sądu Najwyższego, są jednak sprawy dotyczące naruszenia tajemnicy przedsiębiorstwa.
Jeżeli w postępowaniu sądowym coś twierdzimy, to powinniśmy przedstawić na to odpowiednie dowody. Jeżeli pozwany o zapłatę twierdzi, że nie ma długu wobec powoda, to powinien przedłożyć np. potwierdzenie przelewu lub pokwitowanie podpisane przez tego ostatniego. Może też próbować udowodnić fakt zapłaty, powołując świadków. Jeżeli np. inwestor twierdzi, że ekipa budowlana wykonała dom niezgodnie ze sztuką budowlaną, to może wykazać to poprzez dowód z opinii biegłego. Wydaje się to czymś normalnym w sporze – trudno bowiem oczekiwać, by strona przeciwna miała udowadniać nasze twierdzenia, które najczęściej są na jej niekorzyść.
Od zasady ciężaru dowodu istnieją jednak pewne odstępstwa, szczególnie w obrocie gospodarczym. Jednym z przykładów jest tutaj ustawa z 23 sierpnia 2007 r. o przeciwdziałaniu nieuczciwym praktykom rynkowym (t.j. Dz.U. z 2017 r. poz. 2070). Zgodnie z jej art. 13: „ciężar dowodu, że dana praktyka rynkowa nie stanowi nieuczciwej praktyki wprowadzającej w błąd, spoczywa na przedsiębiorcy, któremu zarzuca się stosowanie nieuczciwej praktyki rynkowej”. Doktryna wskazuje, że celem tej regulacji było zapewnienie większej ochrony konsumentom oraz poprawa ochrony rynku – przedsiębiorca jako profesjonalista powinien bez większego problemu móc wykazać, że jego praktyki nie naruszają przepisów ustawy.

Wyjątki nie potwierdzają reguły

Istnienie innego wyjątku zostało stwierdzone w stosunkowo nowym orzeczeniu Sądu Najwyższego z 25 września 2019 r., sygn. akt III CSK 217/17. Jak wskazał SN: „Zarzucenie przez pracodawcę byłemu pracownikowi, że w okresie wskazanym w umowie o pracę naruszył tajemnicę jego przedsiębiorstwa, (…) skutkuje przerzuceniem na byłego pracownika ciężaru dowodu, że ujawnione informacje nie stanowiły tajemnicy przedsiębiorstwa”. SN nie przychylił się tym samym do argumentacji sądów niższych instancji i potwierdził istnienie nowego wyjątku od reguły dotyczącej ciężaru dowodu.

Silna ochrona

Powołany wyżej wyrok zapadł na podstawie następującego stanu faktycznego. Pracownik spółki odpowiadał za relacje z jednym z zagranicznych klientów pracodawcy. Pełnił też funkcję prokurenta u powodowej spółki, która świadczyła usługi m.in. z zakresu kompleksowej obsługi strategii marketingowych, rozwoju innowacyjnych produktów i tworzenia wizerunków marek. Pracownik rozwiązał umowę o pracę i jednocześnie utworzył spółkę z o.o., w której był jednym wspólnikiem i prezesem zarządu. Następnie sprzedał większość udziałów dotychczasowemu klientowi zagranicznemu. Po zmianach w strukturze właścicielskiej spółka ponownie zawarła z jej założycielem umowę o pracę na stanowisku prezesa zarządu. Zaczęła też świadczyć na rzecz zagranicznego klienta usługi tożsame z tymi, które dotychczas świadczył dla niej były pracodawca jej założyciela, będący w tej sprawie powodem. Pozwanymi byli zaś zarówno były pracownik powoda, jak i nowo utworzona spółka.
W ocenie SN to pracownik powinien wykazać, że informacje przekazane nowej spółce przy jej założeniu i współpracy z dotychczasowym kontrahentem powódki nie stanowiły tajemnicy przedsiębiorstwa. Z kolei nowo utworzona spółka powinna wykazać, że informacje uzyskane od dotychczasowego kontrahenta powódki stanowiły wyłączną tajemnicę tego przedsiębiorstwa, a nie przedsiębiorstwa powódki. Ciężar dowodu po stronie powoda dotyczył natomiast jedynie wykazania, że informacje stanowiące tajemnicę przedsiębiorstwa zostały przez pozwanego pracownika uzyskane nielegalnie, tj. poza zakresem wyznaczonym jego prawami i obowiązkami ze stosunku pracy.

SN po stronie pracodawcy

Należy uznać, że orzeczenie wydane w omawianej sprawie jest jak najbardziej słuszne. Pracownicy z racji wykonywanych obowiązków często mają dostęp do poufnych informacji dotyczących przedsiębiorstwa swojego pracodawcy. Znają jego kontrahentów, strategię, organizację wewnętrzną czy też zasady ustalania cen. Oznacza to, że pracownik często dysponuje wiedzą, którą po zainwestowaniu określonego kapitału może wykorzystać do stworzenia podmiotu konkurencyjnego względem pracodawcy. Posiadając tę wiedzę, często unika błędów będących wynikiem „choroby wieku dziecięcego” i w krótkim czasie tworzy przedsiębiorstwo o zbliżonej strukturze i organizacji, oferując tego samego rodzaju produkty czy usługi co dotychczasowy pracodawca, ale po niższych cenach – ma bowiem od początku wiedzę m.in. co do optymalizacji kosztów, procesu dostaw czy realizacji usług. Nierzadko posiada też know-how, np. na temat opracowanych przez pracodawcę technologii.
Jednocześnie pewne stanowiska (szczególnie wysokiego, ale też średniego czy nawet niskiego szczebla) umożliwiają pracownikowi nawiązywanie relacji z klientami pracodawcy. Zdarza się, że dany klient chce współpracować z pracodawcą głównie ze względu na obsługę prowadzoną przez danego pracownika. Oznacza to, że de facto przyczyną współpracy nie jest jakość usług zatrudniającego, ale poziom obsługi świadczonej przez zatrudnionego (choć faktem jest też, że często wynika on z kultury organizacyjnej pracodawcy i stawianych przez niego swoim pracownikom wymagań). Oczywiście tego rodzaju relacje nie są niczym złym (są wręcz czymś zwyczajnym w relacjach biznesowych), ale wykorzystywanie ich przez pracownika do nawiązania niezależnej współpracy z klientem kosztem jego współpracy z pracodawcą jest już z pewnością czynem nieuczciwej konkurencji, a dodatkowo działaniem nieetycznym.
Warto podkreślić, że pracodawca może mieć duże trudności z wykazaniem naruszenia tajemnicy przedsiębiorstwa. W stanie faktycznym, na bazie którego zapadło komentowane orzeczenie, trudno oczekiwać, aby powód miał wgląd w dokumentację utworzonej przez pracownika spółki, znał stosowane przez niego wzory umów, stawki, jego strukturę organizacyjną oraz wiedział, jak wyglądają usługi świadczone na rzecz zagranicznego podmiotu. A przecież celem przepisów o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji jest zagwarantowanie należytej ochrony zarówno konsumentom, jak i konkurującym ze sobą przedsiębiorcom. Jeżeli zaś to podmiot domagający się ochrony miałby wykazywać wszelkie okoliczności, to faktycznie tej ochrony byłby pozbawiony – trudno bowiem oczekiwać, że na poparcie swoich twierdzeń przedłoży informacje, do których nie ma dostępu, a często nie ma nawet wiedzy, gdzie mógłby je uzyskać.