Przedsiębiorstwo, które zdecyduje się na zastąpienie pracy tymczasowej przekazaniem pracowników firmie zewnętrznej, naraża się nie tylko na grzywnę. Ryzykuje także koniecznością zwrotu VAT i opłacenia zaległych składek ZUS.
Przedsiębiorstwo, które zdecyduje się na zastąpienie pracy tymczasowej przekazaniem pracowników firmie zewnętrznej, naraża się nie tylko na grzywnę. Ryzykuje także koniecznością zwrotu VAT i opłacenia zaległych składek ZUS.
Wraz z końcem listopada po raz pierwszy upłynie 18-miesięczny limit pracy tymczasowej u jednego pracodawcy-użytkownika (bez możliwości przerzucenia pracownika tymczasowego do innej agencji, która mogłaby go skierować do pracy w tej samej firmie na kolejne 18 miesięcy). To skutek nowelizacji przepisów, która weszła w życie 1 czerwca 2017 r.
Agencje pracy tymczasowej, firmy korzystające z ich usług oraz zatrudnieni przez nich prawnicy starają się znaleźć sposób na dalsze zatrudnienie skierowanych osób. Niektórzy pośrednicy oferują na przykład kontynuację współpracy w formie outsourcingu pracowniczego (po upływie 18-miesięcznego limitu).
– Regulacje ograniczające elastyczność zachęcają niektóre podmioty do chodzenia na skróty. Outsourcing jest dla wielu pokusą – podkreśla Wojciech Ratajczyk, prezes agencji zatrudnienia Trenkwalder Polska, wiceprezes Polskiego Forum HR.
Eksperci ostrzegają, że zastępowanie pracy tymczasowej outsourcingiem jest bardzo ryzykowne.
– Niektóre agencje proponują de facto kontynuację współpracy na dotychczasowych zasadach, tyle że zamiast kierowania pracownika tymczasowego oferują umowę outsourcingu pracowniczego. A to może wywołać sankcje karne i skutki podatkowe – wskazuje dr Maciej Chakowski, partner kancelarii C&C Chakowski & Ciszek.
W razie kontroli Państwowej Inspekcji Pracy sprawdzane jest podporządkowanie outsourcowanego pracownika. Jeśli okaże się, że jego zadania nadzoruje pracodawca korzystający z outsourcingu, a nie ten, który formalnie realizuje usługę (a to się często zdarza), inspektor nie będzie miał problemów z zakwestionowaniem umowy łączącej obie strony. Ustali, że outsourcing jest pozorny, bo spełnia warunki przewidziane dla pracy tymczasowej, a strony chciały jedynie ominąć ograniczenia wynikające z ustawy z 9 lipca 2003 r. o zatrudnianiu pracowników tymczasowych (t.j. Dz.U. z 2018 r. poz. 594).
– A za to grozi nie tylko grzywna, ale też konsekwencje podatkowe. Outsourcing – jako usługa zewnętrzna – stanowi koszt dla przedsiębiorstwa. Dlatego pracodawca może odpisywać VAT od tej usługi. Jeśli okaże się, że była to umowa pozorna, organy podatkowe mogą domagać się zwrotu pieniędzy wraz z odsetkami – tłumaczy dr Chakowski.
Jeszcze boleśniejsza dla firm może być współpraca z agencjami, które z góry chcą oszukać swoich kontrahentów (wykorzystując zainteresowanie wydłużeniem pracy tymczasowej ponad ustawowy limit). Jeśli agencje nie opłacą składek za outsourcowane osoby, zmuszony do uiszczenia zaległości może być faktyczny pracodawca. Kilka lat temu w ten sposób trzy agencje oszukały ok. 500 przedsiębiorców.
– Świadomość prawna w tym zakresie wciąż nie jest duża. Niewielka agencja może zostać szybko zamknięta lub przeniesiona za granicę. A konsekwencje poniesie pracodawca korzystający z jej usług. Przestrzeń dla oszustów wciąż jest duża, bo zasady outsourcingu nie są uregulowane – tłumaczy Leszek Zieliński, ekspert Stowarzyszenia Agencji Zatrudnienia (SAZ).
Duże zainteresowanie out sourcingiem potwierdzają dane ZUS. Od 1 marca 2017 r. do końca września 2018 r. zakład sprawdził przeszło 6,5 tys. przypadków przeniesienia do innej firmy 194 tys. zatrudnionych.
– Otrzymujemy wiele zapytań o tego typu usługi. W pełni legalny jest na pewno outsourcing nie samych pracowników, ale całego procesu realizacji danej usługi. Dla przykładu firma wydziela linię produkcyjną usługodawcy, a ten zobowiązuje się do wykonania w konkretnym terminie określonej liczby produktów – tłumaczy dr Chakowski.
Agnieszka Zielińska, kierownik Polskiego Forum HR, dodaje, że nie można jednak z góry oceniać legalności każdego outsourcingu.
– Czym innym jest zlecanie na zewnątrz usługi sprzątania w firmie, a czym innym outsourcowanie pracowników do pracy przy produkcji – podkreśla.
Zdaniem ekspertów skutki zaostrzenia limitów zatrudnienia tymczasowego są neutralizowane przez sytuację na rynku pracy.
– Rotacja pracowników tymczasowych jest duża. Niektórzy, w szczególności ci przeszkoleni oraz wykonujący bardziej skomplikowane prace, są przejmowani przez pracodawcę-użytkownika, który oferuje im bezpośredni angaż. Skoro przez kilka lub kilkanaście miesięcy dobrze wykonywali obowiązki, szkoda byłoby z nich rezygnować, zwłaszcza że na rynku coraz częściej brakuje chętnych do podjęcia pracy – tłumaczy Wojciech Ratajczyk.
Podkreśla, że ci, którzy się nie sprawdzają, tracą zatrudnienie, a jeszcze inni sami zmieniają pracodawcę, jeśli dostaną lepszą ofertę (a firmy konkurują obecnie o kandydatów).
– W rezultacie tylko ok. 10 proc. osób jest zatrudnionych jako pracownik tymczasowy aż do upływu dozwolonego 18-miesięcznego limitu – dodaje prezes Trenkwaldera.
Podobne statystyki przedstawia Leszek Zieliński.
– W handlu limit może dotyczyć tylko ok. 1 proc. pracowników, w logistyce – 4 proc., przy produkcji – ok. 20 proc. To skutek dużej rotacji wynikającej z korzystnej dla pracowników sytuacji na rynku. Część osób zapewne przeszła lub przejdzie też na outsourcing, ale ma on raczej poboczne znaczenie dla całej branży – podkreśla ekspert SAZ.
/>
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama