„Biada temu, przez którego przychodzą zgorszenia, lepiej by mu było uwiązać kamień młyński u szyi i pogrążyć go w głębokościach morskich” – parafrazował Biblię (Łk 17,1) pracownik sklepu Ikea na wewnętrznym forum firmy.

I jeszcze „Ktokolwiek obcuje cieleśnie z mężczyzną, tak jak się obcuje z kobietą, popełnia obrzydliwość. Obaj będą ukarani śmiercią (…)” (Kpł 20,12). Został zwolniony za naruszenie zasad współżycia społecznego, regulaminu pracy i kodeksu postępowania grupy. Jak uznała prokuratura, za pobożność. Oczywiście nie tak to nazwała. Zarzuciła kierowniczce ds. zarządzania ludźmi i kultury organizacji Ikei przestępstwo z art. 194 k.k. („Kto ogranicza człowieka w przysługujących mu prawach ze względu na jego przynależność wyznaniową albo bezwyznaniowość, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2”). A ponieważ w I instancji nie znalazła poparcia dla swoich tez (bo sąd uznał wpisy za przejaw indywidualnej moralności i światopoglądu, które nie podlegają ochronie, a nie przynależności wyznaniowej), złożyła apelację. Jej prawo. Tyle że krakowski sąd okręgowy w II instancji też kierowniczkę uniewinnił. Prokurator stwierdziła więc, że wyrok jest „błędny”, i zapowiedziała kasację. I znów można by powiedzieć: jej prawo. Tak, ale nie.
Po pierwsze: dziwi determinacja w ściganiu Katarzyny N., która nie działała jako osoba, tylko wprowadzała w życie regulamin firmy. Jeśli ten nie jest zgodny z prawem, to może należałoby się zająć raczej nim niż osobą, która wypowiedzenie podpisała. Po drugie: to proces karny, a nie przed sądem pracy (ten się toczy). Nie wchodzi więc w grę zadośćuczynienie dla zwolnionego, co ewentualnie można by mieć na względzie. Po trzecie: czy prokuratura uważa, że katolicy są w Polsce dyskryminowani? Po czwarte: czy konieczne było angażowanie aparatu państwa, skoro istnieje droga cywilna? Po piąte: czy nie należałoby rozważyć oskarżenia z art. 256 (nawoływanie do nienawiści) wobec tego, którego interes prokuratura uznała za tak ważny, że włączyła się w spór między nim a firmą?©℗