Dane o stanie kadry sędziowskiej zostały podane przez Arkadiusza Myrchę, wiceministra sprawiedliwości, w odpowiedzi na interpelację posła Przemysława Wiplera. Wynika z nich, że obecnie w Polsce orzeka 9144 sędziów. A liczba nowych powołań sukcesywnie spada począwszy od 2021 r. O ile bowiem w 2021 r. było ich 669, to w 2024 r. powołanych zostało już tylko 231. Jednocześnie wiceminister poinformował o liczbie osób, które przeszły w tym okresie w stan spoczynku. I tak: w 2021 r. odwiesiły sędziowską togę 134 osoby, rok później 161, zaś w 2023 i 2024 r. z zawodem sędziego rozstało się po 230 osób. Oznacza to więc, że w zeszłym roku zaledwie o jedną osobę więcej przyszła do zawodu niż z niego odeszła na skutek osiągnięcia określonego wieku.

Odejścia sędziów to efekt decyzji Adama Bodnara?

Te dane nie dziwią Sławomira Pałki, sędziego Sądu Rejonowego w Oławie, członka Krajowej Rady Sądownictwa w latach 2014–2018.

- To zapewne efekt podjętej pod koniec 2023 r. decyzji obecnego ministra sprawiedliwości o nieogłaszaniu nowych konkursów do momentu rozwiązania problemu niewłaściwego składu obecnej KRS – komentuje sędzia Pałka. Jak tłumaczy, najlepsza dla sądów sytuacja jest wówczas, gdy nominacji jest nieco więcej niż przejść w stan spoczynku. Należy bowiem pamiętać, że aby mieć pełny obraz sytuacji, do liczby osób przechodzących w stan spoczynku należy doliczyć również zgony, odejścia z zawodu oraz złożenia z urzędu w trybie dyscyplinarnym.

- Jeżeli więc więcej jest odejść w stan spoczynku niż powołań lub gdy liczby te są do siebie bardzo zbliżone, to powstaje luka i w sądach zwiększa się liczba wakatów – tłumaczy oławski sędzia.

O tym, że KRS ma coraz mniej pracy przy konkursach, świadczą również liczby zawarte w opublikowanej na stronie Sejmu informacji o działalności tego organu w 2024 r. Wynika z niej, że KRS w zeszłym roku przedstawiła prezydentowi wnioski o powołanie 476 osób do pełnienia urzędu na stanowisku sędziego w sądach różnych rodzajów i szczebli lub na stanowisku asesora sądowego w wojewódzkich sądach administracyjnych. Rok wcześniej takich wniosków było 616.

Ministerstwo Sprawiedliwości próbuje łatać braki kadrowe w sądach

Sytuacja najbardziej odbija się na sądach okręgowych i apelacyjnych. Rejonowe bowiem są zasilane kadrowo przez asesorów sądowych, którzy co prawda przechodzą procedurę przed obecną KRS, jednak jej rola w tym procesie jest na tyle marginalna, że praktycznie nie występują wątpliwości co do tego, czy asesorzy mają prawo orzekać.

Ministerstwo Sprawiedliwości próbuje łatać braki kadrowe w sądach wyższych szczebli za pomocą delegacji. Tyle tylko, że z naszych rozmów z sędziami wynika, że ci wcale nie są nimi zainteresowani.

- Prawda jest taka, że kolegia sądów rzadko kiedy zwalniają sędziów, którzy idą na delegację do sądu wyższego szczebla, z obowiązku dokańczania spraw, które mają w swoich referatach. Tak więc ci, którzy decydują się pójść na delegację, muszą liczyć się z tym, że przez dłuższy czas, czyli do momentu, aż uporają się ze swoim referatem, będą musieli pracować dwa razy więcej – tłumaczy nam jeden z sędziów.

Delegacje zawsze uważane były za przepustkę do uzyskania awansu. Doświadczenie nabyte w sądzie, do którego się aspiruje, zwiększa bowiem szanse na zwycięstwo w konkursie.

- Obecnie jednak, kiedy nowe konkursy nie są ogłaszane i wiele wskazuje na to, że taki stan będzie jeszcze trwał wiele miesięcy, o ile nie lat, wielu sędziów uważa, że delegacja sporo straciła na atrakcyjności – uważa nasz rozmówca.

Z odpowiedzi udzielonej posłowi przez wiceministra wynika ponadto, że spośród aktualnie pełniących służbę sędziowską sędziów 191 to osoby, które wcześniej wykonywały zawód adwokata, a 95 – radcy prawnego.