Polski plan na ograniczenie energii zużywanej w budynkach to garść pobożnych życzeń – bez konkretów, harmonogramu i finansowania.
Prawo każe oszczędzać / Dziennik Gazeta Prawna
Projekt rządowej uchwały w sprawie „Krajowego planu mającego na celu zwiększenie liczby budynków o niskim zużyciu energii” stanowić ma realizację upoważnienia z art. 39 ust. 1 ustawy o charakterystyce energetycznej budynków (Dz.U. z 2014 r. poz. 1200 – dalej u.c.e.). Ma służyć wdrożeniu postanowień dyrektywy Parlamentu Europejskiego i Rady 2010/31/UE w sprawie charakterystyki energetycznej budynków. Zgodnie z art. 39 ust. 2 u.c.e. oraz art. 9 ust. 3 dyrektywy plan zawierać ma m.in.:
1) definicję budynków o niskim zużyciu energii;
2) działania administracji rządowej podejmowane w celu promowania takich budynków, w tym w zakresie projektowania, budowy i przebudowy w sposób zapewniający energooszczędność;
3) harmonogram osiągania tych celów.
Wszystko po to, by spełnić unijne oczekiwania, zgodnie z którymi do 31 grudnia 2020 r. wszystkie nowe budynki będą miały niemal zerowe zużycie energii. Wcześniej – od 2019 roku – ten cel mają spełniać obiekty władz publicznych.

Brak pomysłów

Cele są więc słuszne, tyle że projekt planu nijak nie odpowiada na pytania, jak je osiągnąć. „Przedstawiony do zaopiniowania plan, ze względu na treść w nim zawartą, nie zawiera wystarczających elementów wskazanych w art. 39 ust. 1 i 2 ustawy o charakterystyce energetycznej budynków. W obecnym kształcie jest to raczej sprawozdanie zawierające rys historyczny budownictwa polskiego, rozszerzone o informacje, jakie działania w zakresie termomodernizacji i zmniejszania wysokoenergetycznego budownictwa podejmowano w Polsce do 2013 roku” – wskazuje w swojej opinii Polski Związek Firm Deweloperskich.
Wątpliwości budzi już zaproponowana definicja budynków o niskim zużyciu energii – tożsama z określonymi w rozporządzeniu w sprawie warunków technicznych, jakim powinny odpowiadać budynki i ich usytuowanie (Dz.U. z 2002 r. nr 75, poz. 690 ze zm.), wartościami energii początkowej (patrz: grafika).
– Dyrektywa 2010/31/UE wprowadzając obowiązek opracowywania krajowych planów, wyjaśniała, jakie warunki spełniać powinny budynki o niemal zerowym zużyciu energii. Mają nie tylko spełniać minimalne wymagania dotyczące charakterystyki energetycznej, ale zarazem być jeszcze bardziej efektywne, ograniczając zarówno zużycie energii, jak i emisję dwutlenku węgla – mówi Piotr Gadomski, wiceprezes Krajowej Rady Izby Architektów RP.
W ocenie Izby Architektów projekt planu wypaczył tym samym ideę dyrektywy, polegającą na promowaniu projektowania i budowania budynków bardziej innowacyjnych niż minimum określone w obowiązujących przepisach technicznych. W ocenie deweloperów dokument nie wypełnia też drugiego z celów: popularyzacji zakupu efektywnych energetycznie mieszkań lub domów jednorodzinnych z rynku pierwotnego, połączonej z zachętami dla nabywców.
Zdaniem branży deweloperskiej rząd powinien rozważyć:
● wprowadzenie 0 proc. VAT dla budynków spełniających wymagania energetyczne z 2021 roku, które zostaną oddane do użytkowania przed tym terminem,
● obniżenie podatku dochodowego dla budujących lub kupujących mieszkania lub domy niskoenergetyczne,
● wprowadzenie niższych stawek podatku od nieruchomości dla właścicieli takich mieszkań lub domów albo obniżenie stawki podatku dochodowego od najmu nieruchomości energooszczędnych,
● uruchomienie programu dopłat do zakupu mieszkań lub domów niskoenergetycznych.
Pomysł na stare domy
Własne propozycje ministerstwu przedstawiło także Stowarzyszenie Nowoczesne Budynki. W jego opinii energooszczędne instalacje powinny być promowane m.in. poprzez dodatkowe punkty w przetargach publicznych. „Z uwagi na fakt, iż zgodnie z wymaganiami warunków technicznych, budynki wielorodzinne mają stanowić grupę budynków, których wskaźnik EP (energii pierwotnej) ma być relatywnie najniższy, działania promocyjne oraz wsparcie powinno być kierowane w szczególności do inwestorów budownictwa mieszkaniowego” – czytamy w opinii SNB.
Kolejna uwaga branży związana jest z brakiem odpowiedzi na pytanie, skąd na realizację planu wziąć pieniądze. „W programie nie wskazano źródeł finansowania realizacji osiągnięcia wskazanych przez autorów dokumentu celu, zarówno w odniesieniu do podmiotów prywatnych, jak i publicznych. Przedstawiono natomiast tylko listę potencjalnych programów, do których potencjalni beneficjenci, bez uwzględnienia inwestorów, mogą aplikować celem uzyskania wsparcia finansowego na realizację inwestycji budowlanej niskoenergetycznej” – zaznacza PZFD.
W ocenie Andrzeja Rocha Dobruckiego, prezesa Polskiej Izby Inżynierów Budownictwa, zbyt małą uwagę poświęcono również nieruchomościom z rynku wtórnego.
– W Polsce istnieje dużo budynków starszych, w tym tych z wielkiej płyty, które przez lata jeszcze będą zamieszkiwane, a zużywają bardzo dużo energii. Dlatego musi zostać przedstawiony plan wskazujący, co zrobić z ich ociepleniem, instalacjami elektrycznymi czy centralnego ogrzewania. Projekt w tej mierze posiada zaś istotne luki – zaznacza prezes Dobrucki.