Plan na neosędziów i Krajową Radę Sądownictwa

Na tym jednak nie koniec. Podczas dzisiejszej konferencji Żurek zasugerował również, że ma pomysły na przywrócenie legalnej Krajowej Rady Sądownictwa (bez konieczności wprowadzania zmian ustawowych) oraz na rozprawienie się z neosędziami, którzy nadal wydają wyroki. Zasugerował, że być może do ich drzwi zapukają prokuratorzy z żądaniem zapłaty odszkodowania regresowego.

- Jest coś takiego jak prawo regresu – mówił minister Żurek pytany o to, jak zamierza poradzić sobie z problemem neosędziów bez konieczności dokonywania zmian w prawie. Jak tłumaczył, jeżeli ktoś generuje odszkodowanie, ponosi za to winę a między jego działaniem a skutkiem tego działania występuje adekwatny związek przyczynowy, to można od niego żądać zwrotu tego odszkodowania.

Chodzi o pieniądze, jakie Skarb Państwa wypłaca obywatelom w związku z faktem, że w ich sprawie orzekał neosędzia. Obywatele ci składają skargi do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka a obecny rząd zawiera z nimi ugody. Jak dotąd kosztowało to budżet państwa około miliona euro a na rozpoznanie czeka w ETPC jeszcze ok. 800 tego typu spraw.

Jak mówił Żurek należy więc zastanowić się, czy Skarb Państwa, a więc podatnicy nie mogą rękami prokuratorów dochodzić regresu od neosędziego, który mimo szerokiego orzecznictwa europejskich trybunałów nadal wychodzi na salę rozpraw i wydaje wyroki.

- To są sprawy, które można rozważać – mówił Waldemar Żurek, zaznaczając, że żadne wiążące decyzje w tym zakresie jeszcze nie zapadły.

Waldemar Żurek nie szuka haków i zawiesza prezesów sądów

Minister poinformował również o zawieszeniu niemal 50 prezesów i wiceprezesów sądów wskazując, że osoby, które pełniły te funkcje albo podpisały listy poparcia członkom obecnej Krajowej Rady Sądownictwa albo są neosędziami.

- To bardzo dobry ruch, na który czekało środowisko. Wielokrotnie interweniowaliśmy w sprawie tych osób u Adama Bodnara, on jednak nie zdecydował się na odwołanie tych osób, co było dla nas kompletnie niezrozumiałe – komentuje sędzia Krystian Markiewicz, przewodniczący Komisji Kodyfikacyjnej Ustroju Sądownictwa i Prokuratury.

Jak słyszymy nieoficjalnie zwlekanie po stronie Bodnara wynikało z tego, że poprzedni minister chciał, aby każda tego typu decyzja była poparta konkretnymi przesłankami wynikającymi z przepisów prawa o ustroju sądów powszechnych. Te bowiem stanowią, że minister może odwołać prezesa lub wiceprezesa sądu w trakcie kadencji tylko w przypadku:

1) rażącego lub uporczywego niewywiązywania się z obowiązków służbowych;

2) gdy dalszego pełnienia funkcji nie da się pogodzić z innych powodów z dobrem wymiaru sprawiedliwości;

3) stwierdzenia szczególnie niskiej efektywności działań w zakresie pełnionego nadzoru administracyjnego lub organizacji pracy w sądzie lub sądach niższych;

4) złożenia rezygnacji z pełnionej funkcji.

Za Bodnara szukano więc dodatkowych „haków” na prezesów i wiceprezesów, którzy zostali powołani na stanowiska za czasów Zbigniewa Ziobry lub w jakiś inny sposób byli powiązani z tzw. dobrą zmianą w sądownictwie.

- Żurek zaś stoi na stanowisku, że wystarczy, że osoba taka złamała konstytucję, czyli np. wzięła udział w konkursie, który przeprowadzała niekonstytucyjna KRS. I bardzo dobrze, bo przecież w państwie prawa na żadnym państwowym stanowisku nie powinno być osób, które w jakikolwiek sposób złamały ustawę zasadniczą – słyszymy od osoby blisko współpracującej z obecnym ministrem.

Teraz odwołaniami prezesów i wiceprezesów sądów zająć się mają kolegia. Jeżeli nie wyrażą na to zgody sprawa trafi do KRS.

Jak zapewnił Żurek jego decyzje w tym zakresie nie wpłyną na zarządzanie tymi sądami, w których doszło do zawieszeń, gdyż obowiązki prezesów tych jednostek przejmą odpowiedni stażem sędzia w danym sądzie.

Żurek poinformował również o wycofaniu z Komisji Weneckiej projektu tzw. ustawy praworządnościowej, która ma uporządkować sytuacje neosędziów.

- Ustawa ma jak najszybciej trafić na biurko prezydenta – uzasadniono.