Ich produkt można znaleźć niemal w każdej polskiej kuchni, a także w wielu europejskich. Jest nim cichy bohater wielu seansów z gotowaniem – okap.
Przeszłość, teraźniejszość i przyszłość Polaków łączą się w magiczny sposób w Sanoku. Jeszcze do niedawna z hal produkcyjnych sanockich fabryk zjeżdżały legendarne autosany H9, którymi miliony rodaków woziła Państwowa Komunikacja Samochodowa. Dzisiaj w tym samym mieście działa firma produkująca okapy, pod którymi pichcą zastępy ludzi z całego świata.
65 proc. produkcji Ciarko idzie na eksport. Firma jest obecna na ponad 40 rynkach z czterech kontynentów. Jednym z podstawowych kierunków ekspansji jest Wschód, ponieważ spółka śmiało sobie poczyna na rynku rosyjskim, a także na Białorusi i Ukrainie. Ciarko jednak wciąż szuka nowych obszarów zbytu. Ostatnio firmie udało się nawiązać kontakty z Brazylią. Teraz w planach ma podbicie Stanów Zjednoczonych, na celowniku znalazł się także Czarny Ląd.
– Mamy za sobą już pierwsze transakcje z Kamerunem i Republiką Południowej Afryki – mówi Ireneusz Chmura, dyrektor ds. sprzedaży w Ciarko. Firma liczy też na pozyskanie odbiorców na swoje urządzenia od największych producentów AGD na świecie. Jeśli to się uda, czeka ją świetlana przyszłość i jeszcze większe wzrosty sprzedaży niż dotychczas. Łatwo jednak nie będzie, bo producenci z Niemiec będą stawiać wysokie wymagania techniczne, a Włosi będą żądali eleganckiego wzornictwa.
Historia Ciarko zaczyna się w 1986 roku. Ryszard Ziarko, z wykształcenia inżynier, widzi, jak firma, w której pracuje, powoli chyli się ku upadkowi. Wpada na pomysł, by uruchomić własną działalność. Znajomi z Europy naprowadzają go na niszę do zagospodarowania. To dział AGD. Jak sygnalizują, w Polsce Wrozamet i Amica produkują wiele AGD, ale żadne z nich nie wytwarza okapów.
Kapitał początkowy nowego zakładu stanowią ostatnie pensje w dotychczasowej firmie, w sumie będące równowartością 300 dol. To wystarcza, aby uruchomić garażową manufakturę drobnego AGD czy produkcji okien, do czego nie potrzeba skomplikowanych maszyn, a jedynie formy wtryskowe.
Początkowa cała produkcja to kilka sztuk tygodniowo, które pociągiem są rozwożone po Polsce. Zarobione na ich sprzedaży pieniądze są inwestowane w rozwój firmy. W międzyczasie inż. Ziarko tworzy nowe produkty, szuka kolejnych nisz. W połowie lat 90. funduszy jest wystarczająco dużo, aby wystarczyły na zakup budynków z masy upadłościowej GS Samopomoc Chłopska, w których staną pierwsze linie produkcyjne do okapów. Dziś zakłady Ciarko to największy producent okapów w Polsce. W 2013 roku z taśm tej firmy zjechało 700 tys. urządzeń. Obroty firmy wyniosły 120 mln zł.
Właściciel, który wciąż ma 100 proc. udziałów w firmie, nie ukrywa, że sukces w dużej mierze zawdzięcza jej lokalizacji. Z Sanoka blisko na Wschód, ale i do innych zakątków Starego Kontynentu. Chociaż złożyło się tak, że geograficzna bliskość pokrywa się z tym kierunkiem ekspansji, w którym firmie powodzi się najlepiej.
– W zasadzie co roku notujemy średnio 6-proc. wzrost. Nie przeszkodził nam nawet kryzys z roku 2008 – deklaruje Ireneusz Chmura. Problemy na Wschodzie mogą jednak powodować pewne zawirowania. Tutaj wracamy do kwestii agresywnej ekspansji na rynki zagraniczne.
Choć firma jest największym producentem w naszym kraju, przeciętnemu Polakowi nazwa Ciarko niewiele mówi. Próżno jej też szukać na liście marek najczęściej wybieranych przez klientów. Liderem pod tym względem jest Amica, a drugie miejsce należy do FagorMastercook. A to dlatego, że firma 94 proc. produkcji wykonuje na zlecenie obcych marek. Wytwarza m.in. dla Amiki, Gorenje czy holenderskiej firmy Atag. To jednak ma się zmienić. Firma od dwóch lat stawia na własną markę.
Jak ocenia Wojciech Konecki, dyrektor generalny CECED, zrzeszenia producentów AGD, plan zwiększenia rozpoznawalności marki może się powieść. Mocna strona marki to umiejscowienie fabryki w Polsce. Dzięki temu może sobie pozwolić na produkcję urządzeń w krótkich seriach, czego nie da się zrobić w przypadku sprzętu sprowadzanego z Azji. Udział marki własnej w całej produkcji wyniósł 6 proc. Do 2015 r. ma wzrosnąć do 10 proc. W tym celu firma wprowadziła w ubiegłym roku na rynek markę Ciarko Design.
Zarząd, zapytany o mocne strony, odpowiada jednym głosem: dobre usytuowanie fabryki, co przekłada się na koszty transportu urządzeń na Wschód i Zachód Europy. Inny atut firmy to park maszynowy, który pozwala na produkcję urządzeń tanich, których cena w sklepie oscyluje wokół 100 zł, jak i drogich, za kilkanaście tysięcy złotych. To też elastyczne podejście do wykorzystywanych materiałów, począwszy od blachy, przez kompozyty, szkło i plastik, co pozwala przeskoczyć przeszkody związane z ich formowaniem. Firma ma w dorobku także kilka patentów. Jej prezes nie ukrywa miłości do tworzenia i zabawy formą. Dlatego trzy lata temu zdecydował się na podjęcie współpracy z młodymi projektantami.
Polska na tle świata wygląda słabo – rocznie sprzedaje się u nas ok. 450 tys. urządzeń tego typu. Dlatego warto zawalczyć o ekspansję zagraniczną, zgodnie bowiem z prognozami firmy Research and Markets światowy rynek kuchennych urządzeń osiągnie w 2018 r. wartość 170 mld dol. Jak czytamy w raporcie, rynek na takie urządzenia jest chłonny wszędzie tam, gdzie rozwija się budownictwo mieszkaniowe, chociaż nie do przecenienia jest także to, że użytkownicy dotychczasowych urządzeń decydują się na wymianę parku technologicznego. Za największe wyzwanie Research and Markets uznaje utrzymanie równowagi między jakością a ceną. To jest możliwe dzięki nowoczesnym liniom produkcyjnym. Być może dlatego sukces Ciarko będzie bardziej długotrwały niż producenta legendarnego H9.