Rosną zatory płatnicze. W branży spożywczej są o 1/4 wyższe niż rok temu
ikona lupy />
NIEZAPŁACONE FAKTURY / Dziennik Gazeta Prawna
Liczba i wartość faktur, których kontrahenci nie zapłacili na czas w lutym, nieoczekiwanie wzrosła. Dłużnicy spóźniali się z zapłatą prawie 1,3 mld zł – wynika z informacji zebranych przez Bisnode Polska.
Dane za cały 2013 rok i pierwszy miesiąc tego roku były raczej optymistyczne: wielkość zatorów systematycznie malała, ubywało też dłużników. Dlatego informacje za luty (najświeższe, jakie Bisnode jest w stanie przeanalizować) to zaskoczenie. Nie dość, że liczba niezapłaconych rachunków na czas wyniosła prawie 27 tys. – czyli o 7 proc. więcej niż przed rokiem – to jeszcze wzrosła wielkość zadłużenia. I to prawie o 5 proc. W sumie kontrahenci klientów Bisnode zalegali im z płatnościami na ponad 1,25 mld zł.
– Wiele wskazuje na to, że wszyscy zbyt pochopnie ogłosili koniec kłopotów z płatnościami – mówi Tomasz Starzyk, analityk Bisnode Polska.
Dane zebrane przez firmę pokazują, że moralność płatnicza pogarsza się w branżach, które zazwyczaj miały z nią duże problemy. Przykład to spożywka. Tam zatory zawsze były duże, teraz jest podobnie. W lutym handlowcy i producenci wyrobów spożywczych zgłosili zaległości w zapłacie na blisko 300 mln zł. To aż o jedną czwartą więcej niż rok temu. Liczba spraw też się zwiększyła – z 2,6 do 3,2 tys.
Inny przykład to budowlanka. W lutym zgłoszono tam przeterminowane długi warte 194 mln zł – to o 15 proc. więcej niż rok wcześniej. Liczba spraw wzrosła w tym czasie z 4,9 do 5,3 tys.
Ale z informacji Bisnode wynika jeszcze jedno: gdyby nie wzrost w sektorach, gdzie dłużników zwykle jest wielu, z zatorami nie byłoby tak źle. Bo na 14 branż monitorowanych przez wywiadownię w ośmiu nastąpił spadek zaległości. Przed czarnowidztwem przestrzegają też inne firmy zajmujące się ściąganiem zaległych płatności. Jerzy Dąbrowski, dyrektor departamentu faktoringu i finansowania handlu w Banku Millennium, mówi, że skala zatorów płatniczych jest podobna do tej z 2013 r. – Nawet z lekką tendencją spadkową – mówi DGP.
Wątpliwości, że sytuacja się poprawia, nie ma za to Paweł Szczepankowski, dyrektor zarządzający Atradius Polska. To firma zajmująca się ubezpieczaniem należności. – Z naszych danych wynika, że w I kw. tego roku zatory płatnicze były mniejsze niż przed rokiem – mówi.
Dyrektor Atradiusa dodaje, że pozytywnie na zatory wpływa zwykle ożywienie gospodarcze: poprawa płynności finansowej firm powoduje, że są one w stanie regulować swoje płatności w miarę na bieżąco. Można więc zakładać, że moralność płatnicza będzie się poprawiać.
Jest jednak jedno „ale” – nikt nie wie, czym skończy się obecny wzrost napięcia na Wschodzie. – Trudna sytuacja na Ukrainie i w Rosji może się przełożyć na problemy polskich firm z płaceniem kontrahentom na czas. W tym przypadku może działać typowy efekt domina – brak płynności finansowej przedsiębiorstw w kraju może być spowodowany zatorami płatniczymi u partnerów za wschodnią granicą. Ze względu na skomplikowaną i niejasną sytuację na Ukrainie trudno jest obecnie dokładnie prognozować, co stanie się na rynku w ciągu kilku najbliższych miesięcy – mówi Szczepankowski.
Z kolei zdaniem Jerzego Dąbrowskiego zaburzenia w płynności są możliwe ze względu na problemy z eksportem na Wschód. I niektóre branże powinny się na to przygotować.
– Nieterminowe płatności wywołują problemy w całym łańcuchu dostaw. Wydaje się jednak, że skala tego zjawiska będzie ograniczona, zwłaszcza znając zdolność polskich firm do przystosowywania się do nagłych wstrząsów zewnętrznych – mówi Dąbrowski.