Z jednego ze sklepów w Kapsztadzie złodziej chciał wynieść kilka telefonów komórkowych. Nie udało mu się, bo na miejscu byli Polacy
Z jednego ze sklepów w Kapsztadzie złodziej chciał wynieść kilka telefonów komórkowych. Nie udało mu się, bo na miejscu byli Polacy
Optiguard – choć nazwa tej firmy przytłaczającej większości Polaków nic nie mówi, to każdy, kto choć raz był w jakimkolwiek markecie czy sklepie z telefonami komórkowymi, na pewno spotkał się z jej produktami. Tyle że nie były one na sprzedaż. Raczej czuwały nad bezpieczeństwem cennego sprzętu. Optiguard produkuje systemy antykradzieżowe i chroniące elektronikę. – Jesteśmy trochę jak amerykańska Secret Service: nie widać nas, ale działamy skutecznie – śmieje się dyrektor zarządzający w Optiguardzie Wojciech Nowakowski.
Produkty toruńskiej firmy dostępne są w ponad 30 krajach na całym świecie. W Niemczech sprzedaje ona swoje systemy bezpośrednio, a w innych krajach polega na lokalnych dystrybutorach. W naszej części Europy Optiguard podbija Czechy, Słowację, Węgry, Rosję, Rumunię, Bułgarię, republiki nadbałtyckie. Na Zachodzie jego systemy można spotkać w sklepach w Wielkiej Brytanii, Irlandii i we Włoszech. Torunianie chwalą się, że interesy świetnie idą im na południu Afryki – w RPA, Mozambiku i na Madagaskarze. Obecność firmy w Azji ogranicza się do Kazachstanu i Zjednoczonych Emiratów Arabskich.
Historia firmy sięga 1989 r., kiedy prezes Romuald Gierszal zaczął sprzedawać w Polsce elektronikę, w tym centralki telefoniczne dla małych firm. Z rozmów z klientami dowiedział się, że rodzący się w Polsce handel wielkopowierzchniowy narzeka na trudności w dostępie do systemów antykradzieżowych. Dokonał więc przeglądu producentów tego typu sprzętu na świecie i stał się dystrybutorem na Polskę kilku z nich. Pierwszą bramkę Optiguard zamontował w 2002 r. w sklepie na reprezentacyjnej ulicy Torunia. Oprócz bramek firma zainteresowała się także ochroną pojawiającej się wtedy w sklepach elektroniki, przede wszystkim telefonów komórkowych. – Jeszcze dziesięć lat temu sklepy chowały je w gablotach. Jak klient chciał telefon obejrzeć, to pracownik sklepu musiał otworzyć gablotę i podać produkt – wspomina Gierszal. Narodziła się więc paląca potrzeba stworzenia takiego sposobu ekspozycji, który byłby bezpieczny dla sprzedającego a zarazem wygodny dla kupującego. Rynek szybko odpowiedział na to zapotrzebowanie, ale rozwiązania te były – delikatnie mówiąc – dosyć siermiężne. Leżące bezładnie na półkach urządzenia tonęły w plątaninie kabli, bo każde musiało być na stałe podłączone do ładowania i zabezpieczone. I właśnie w Toruniu, w Optiguardzie, postanowili zrobić z tym porządek – doszli do wniosku, że jeśli chcą coś zmienić, to muszą rozpocząć produkcję takich zabezpieczeń na własną rękę.
W pierwszej kolejności firma pozbyła się problemu z plątaniną kabli. Teraz za zasilanie i zabezpieczanie odpowiada jeden kabel, który dodatkowo podłączony jest do recoilera, czyli mechanizmu automatycznie zwijającego kabel. Oprócz tego każdy produkt ma na półce swoje miejsce, do którego jest przytwierdzony magnetycznie, więc klient bierze produkt do ręki, ogląda i odkłada na miejsce. Pracownicy sklepu nie muszą co chwilę robić porządku na półkach. Dodatkowo ten sposób ekspozycji pozwala na naturalny kontakt z urządzeniem. – Naszym celem było zaprezentowanie produktu w taki sposób, w jaki używają go klienci – mówi Gierszal. Do takiego sposobu zabezpieczenia i ekspozycji towaru udało im się najpierw przekonać jedną z sieci komórkowych i jedną z sieci handlujących elektroniką. Wkrótce dołączyli inni, skutkiem czego firma zdominowała rynek rodzimy i zdobyła spore udziały na kilku zagranicznych.
Jednak w Optiguardzie wiedzą, że nie mogą spocząć na laurach, bo o udziały w tym torcie nieustannie bije się ponad 20 firm z całego świata. Więc klientom – aby ich nie stracić – trzeba co chwilę oferować coś nowego. Dlatego torunianie inwestują w dział badań i rozwoju oraz położenie większego nacisku na sposób ekspozycji towaru. W ofercie Optiguardu znajduje się na przykład system pozwalający na prezentację testowanego (czyli podniesionego przez klienta) produktu na sąsiadującym ekranie. Co więcej, najnowsze wersje produktów dysponują podświetleniem – to niewielki, ale znaczący akcent. – Przestajemy być wyłącznie producentem zabezpieczeń, a stajemy się częścią designu sklepu – cieszy się Nowakowski.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama