Pieniądze dla regionów zatamowane
Z wyliczeń Ministerstwa Rozwoju Regionalnego wynika, że w woj. świętokrzyskim, małopolskim, opolskim, łódzkim limit ten obniży się z 50 proc. do 35 proc., w woj. wielkopolskim, śląskim, dolnośląskim z 40 proc. do 25 proc., a w woj. mazowieckim z 30 proc. do 15 proc. Ostateczne propozycje limitów dla poszczególnych regionów przygotuje Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów, a następnie zostaną one zatwierdzone przez Komisję Europejską.
Limity dotyczą każdego rodzaju pomocy publicznej. Obejmą więc zarówno dotacje Ministerstwa Gospodarki, przeznaczone na inwestycje o istotnym znaczeniu dla gospodarki, ulgi podatkowe oferowane przez samorządy, jak i zwolnienia podatkowe, jakie przysługują firmom inwestującym w specjalnych strefach ekonomicznych.
– Na przykład przedsiębiorca działający w SSE w woj. opolskim, który zainwestował obecnie 10 mln zł, może być zwolniony z podatku dochodowego nawet do wysokości 5 mln zł, czyli 50 proc. poniesionych kosztów kwalifikowanych. Ten, który tyle samo zainwestuje w drugiej połowie przyszłego roku, będzie już zwolniony tylko z 3,5 mln zł podatku, czyli 35 proc. kosztów – wyjaśnia Robert Zenc, naczelnik wydziału pomocy regionalnej UOKiK.
Datą graniczną będzie 1 lipca 2014 r. Wprawdzie stare, korzystniejsze limity wygasają 31 grudnia 2013 r., a nowe wchodzą od 1 lipca 2014 r., jednak – zgodnie z wytycznymi KE – w okresie przejściowym będą obowiązywać stare zasady.
– Nowe przepisy mogą negatywnie wpłynąć na działalność stref w regionach objętych największymi cięciami pułapów – ocenia Krystian Bortlik, menedżer w zespole Deloitte ds. SSE. – Z drugiej strony to szansa dla regionów, gdzie utrzymane zostaną stare zasady, np. dla podkarpackiego, szczególnie gdy zakończona zostanie w tym regionie autostrada A4. Województwo ma silne ośrodki akademickie, a dla zagranicznych przedsiębiorców dostęp do wysoko wykwalifikowanych kadr i infrastruktury to następne, po ulgach, parametry brane pod uwagę przy decyzjach inwestycyjnych – dodaje.
Limit pomocy publicznej obejmuje także wsparcie unijne. To oznacza, że dotacje dla pojedynczych firm będą mniejsze niż w obecnej perspektywie finansowej. Tymczasem w nowej perspektywie środki przekazywane regionom na programy operacyjne będą większe. To oznacza, że wsparcie będzie musiało trafić do większej niż poprzednio liczby firm. A chętnych aż tak wielu nie ma. Jak wynika z ankiety Instytutu Badań i Analiz oraz portalu Firmy.net, tylko 14,2 proc. małych i średnich przedsiębiorstw deklaruje chęć sięgnięcia po środki z UE w nowym rozdaniu. – Aby zwiększyć zainteresowanie przedsiębiorców, Ministerstwo Rozwoju Regionalnego będzie prowadziło kampanie promujące fundusze europejskie 2014–2020 – deklaruje Piotr Popa, rzecznik MRR.
Do sytuacji spokojnie podchodzą marszałkowie. – Choć w tej perspektywie nasz dopuszczalny limit wynosił 50 proc., to w programach operacyjnych obniżyliśmy próg wsparcia do 40 proc. dla średnich firm i 30 proc. dla małych i mikro. A i tak chętnych było więcej niż środków – zdradza Marek Sowa, marszałek województwa małopolskiego. – Nie wykluczamy, że i teraz trzeba będzie obniżać progi oraz więcej środków skierować na instrumenty zwrotne – dodaje.
Fakt, że firmy będą musiały zgromadzić większy wkład na inwestycje współfinansowane z UE, będzie korzystny m.in. dla banków. Będą mogły im sprzedawać większe kredyty.
O tym, jaki limit obowiązuje przy poszczególnych inwestycjach, decyduje ich umiejscowienie, a nie siedziba firmy. Jeśli firma z Warszawy otworzy fabrykę na Lubelszczyźnie, to będzie mogła skorzystać z tamtejszych wyższych limitów.