Do MEN napłynęło blisko 700 uwag w ramach konsultacji społecznych i opiniowania projektu ustawy zmieniającej Prawo oświatowe oraz inne przepisy, która zakłada m.in. stworzenie systemu rzeczników praw uczniowskich oraz uporządkowanie katalogu praw i obowiązków ucznia. Raport z konsultacji liczy 465 stron i zawiera opinie szerokiego grona przedstawicieli środowiska oświatowego, w tym dyrektorów, nauczycieli, związkowców i organizacji społecznych.
Projekt od początku budził duże kontrowersje. Środowisko oświatowe nie zostawiło na nim suchej nitki. Powód? Nowe regulacje miały prowadzić m.in. do nadmiernej biurokracji i ograniczenia autonomii szkół. MEN zaprezentowało więc ich zaktualizowaną wersję.
- Doceniam, że MEN wreszcie wsłuchało się w ok. 700 uwag zgłoszonych podczas konsultacji społecznych, to pokazuje, że dialog ze społeczeństwem ma sens, a NGO-sy po raz kolejny stanęły na wysokości zadania, wnosząc konstruktywne propozycje - komentuje Paweł Mrozek założyciel i przewodniczący "Akcji uczniowskiej".
Zmiany w projekcie okiem ekspertów
W nowym projekcie nowelizacji utrzymano pomysł utworzenia instytucji rzecznika praw ucznia na trzech poziomach: krajowym, wojewódzkim i szkolnym. Ale szkolnym rzecznikiem będzie opiekun samorządu uczniowskiego, a nie, jak wcześniej planowano, jeden z pedagogów zatrudnionych w szkole.
- Nie ma potrzeby dublowania bytów, więc to dobre rozwiązanie - mówi DGP Marek Pleśniar, dyrektor biura Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Kadry Kierowniczej Oświaty (OSKKO).
Inaczej na sprawę patrzy Urszula Woźniak, wiceprezes ZG ZNP. - To nieporozumienie. Opiekun samorządu już dziś pełni swoje obowiązki bez żadnych dodatków funkcyjnych. Dokładanie mu kolejnych zadań, zwłaszcza bez wynagrodzenia, jest niesprawiedliwe - argumentuje.
Choć pierwotnie planowano inaczej, krajowy RPU ostatecznie nie będzie uczestniczył w postępowaniach dyscyplinarnych wobec nauczycieli - co, jak zauważa Woźniak - należy ocenić pozytywnie. - Najpierw powinniśmy uporządkować cały ten system, a dopiero później ewentualnie rozważać włączenie RPU w proces - mówi.
Emocje wywołał też wcześniejszy pomysł MEN na uspołecznienie systemu oświaty. Pierwszy projekt zakładał, że w każdej szkole obowiązkowo powstaną rady szkoły, czyli organy złożone z nauczycieli, rodziców i uczniów. Dziś takie gremia można tworzyć dobrowolnie, ale w praktyce robi to niewiele placówek. MEN postanowiło więc odroczyć ich obligatoryjny charakter - do 1 września 2028 r.
"Ten czas pozwoli ministerstwu sprawdzić, w jaki sposób będą działać rady szkół i placówek, które zostały powołane dobrowolnie. Zmiany pomogą MEN ocenić ich funkcjonowanie w roku szkolnym 2027/2028 i poddać decyzję o obowiązkowości rad szkół i placówek oświatowych ewentualnej korekcie" - uzasadniono w komunikacie resortu.
- Przymusowa partycypacja nie ma sensu - podkreśla Pleśniar. Jak patrzy na korektę zapisu? - MEN prawdopodobnie nie chciało wycofywać się ze wszystkich propozycji, dlatego to rozwiązanie można uznać za pewną formę zachowania twarzy. Tymczasem my od lat zwracamy uwagę, że zamiast tworzyć nowe ciała społeczne w szkołach, należałoby wzmocnić istniejące rady rodziców, które dziś często funkcjonują tylko na papierze - mówi.
Katalog kar dla uczniów
Nowelizacja nadal przewiduje wprowadzenie jednolitego katalogu kar dla uczniów, stosowanych po wykorzystaniu dostępnych działań wychowawczych. Zgodnie z projektem, na mocy przepisów dyrektor placówki mógłby m.in. czasowo wykluczyć ucznia z udziału w wydarzeniach kulturalnych, sportowych lub rozrywkowych. Pleśniar podchodzi do pomysłu sceptycznie.
- To jest mikrozarządzanie. Minister nie powinien zajmować się ustalaniem wewnętrznych zasad w szkołach. Społeczność szkolna ma prawo samodzielnie określać własne zasady, oczywiście zgodne z prawem i konstytucją. A poza tym odbieranie uczniowi prawa do udziału w szkolnych wydarzeniach można by przecież nawet uznać za ograniczenie dostępu do edukacji. Takie pomysły są po prostu wątpliwe - ocenia.
Z pozytywnym przyjęciem spotkał się natomiast krok wstecz MEN w sprawie pomysłu nadania nauczycielom statusu funkcjonariuszy publicznych. - Być może w efekcie wzrósłby prestiż zawodu, ale poza tym niewiele by się zmieniło. Co więcej, takie rozwiązanie mogłoby obrócić się przeciwko nauczycielom, bo np. opóźnienie w wydaniu świadectwa mogłoby skutkować postępowaniem karnym - zauważa Woźniak.
Projekt został już skierowany do Stałego Komitetu Rady Ministrów. W najbliższych tygodniach MEN udostępni ankietę, w której przedstawiciele środowiska będą mogli przekazać dodatkowe opinie i uwagi dotyczące regulacji. Zebrane głosy mają zostać wykorzystane jeszcze przed rozpoczęciem prac legislacyjnych w Sejmie.