Rozwój odnawialnych źródeł energii (OZE) w Polsce hamują długotrwałe procedury wydawania pozwoleń – wskazują autorzy raportu „W gąszczu procedur. Jak systemowo usprawnić proces wydawania pozwoleń na inwestycje w czystą energię?” Instytutu Reform, który dziś – 16 września - ma swoją oficjalną premierę.
Obecnie pozyskanie kompletu pozwoleń dla farmy wiatrowej trwa nawet 7 lat, a dla farmy fotowoltaicznej ponad 3 lata. Powód? Złożone procedury środowiskowe, planistyczne i sieciowe.
„Bez usunięcia barier i przyspieszenia permittingu Polska nie osiągnie celów klimatyczno-energetycznych i nie nadrobi zaległości w drodze do czystszej i tańszej energii” – wskazują autorzy dodając, że bez systemowego skrócenia i usprawnienia permittingu ryzykujemy opóźnienie inwestycji w OZE. Jednocześnie autorzy zastrzegają, że skrócenie procedur nie może odbywać się kosztem ochrony środowiska. Procedury powinny być jednak bardziej przejrzyste, a ich wdrażanie – sprawniejsze.
Regionalne Dyrekcje Ochrony Środowiska potrzebują pracowników, ale polityka płacowa nie zachęca
Eksperci Instytutu Reform wskazują, że największe opóźnienia w procesie inwestycyjnym wynikają z procedur środowiskowych. Jednym z proponowanych rozwiązań jest więc wzmocnienie roli Regionalnych Dyrekcji Ochrony Środowiska (RDOŚ) oraz zwiększenie zatrudnienia w nich. To RDOŚ są odpowiedzialne za wydawanie tzw. decyzji środowiskowych, które bywają wąskim gardłem w procesie inwestycyjnym w OZE. W związku z tym, bez zwiększenia liczby pracowników RDOŚ, procesy wydawania pozwoleń mogą nadal rozciągać się w czasie. Przeszkodą jest jednak m.in. nieatrakcyjne wynagrodzenie zasadnicze, niższe od średniej rynkowej. W 2024 r. średnie wynagrodzenie zasadnicze brutto specjalisty w RDOŚ wyniosło 6305 zł, czyli o 23 proc. mniej niż średnia krajowa.
Płacę zasadniczą uzupełniają jednak dodatki i nagrody, dzięki czemu średnie wynagrodzenie całkowite w RDOŚ wyniosło 9156 zł, czyli przewyższało średnią krajową. Według Instytutu Reform, taka polityka płacowa może jednak zniechęcać nowych kandydatów do podjęcia pracy w RDOŚ – szczególnie że w publikowanych ogłoszeniach o pracę wynagrodzenie zasadnicze jest jeszcze niższe i wynosi niecałe 4968 zł, czyli niewiele więcej niż najniższa krajowa (4666 zł). Przekłada się to na coraz większe problemy w rekrutacji pracowników – podczas gdy w latach 2018-2021 na stanowiska niższego szczebla w RDOŚ zgłaszało się średnio 5-9 kandydatów, w latach 2022-2024 ich liczba spadła do 3-5. Tymczasem RDOŚ czekają wyzwania związane m.in. z koniecznością zaopiniowania i uzgodnienia prawie 2,5 tys. planów ogólnych.
Instytut Reform apeluje więc o zmianę polityki wynagradzania, a także – pozyskanie dodatkowych źródeł przychodów. Jednym ze sposobów mogłoby być podniesienie wysokości opłaty za przeprowadzenie procedur środowiskowych (obecnie wynosi ona 205 zł) oraz przeznaczenie wpływów z opłat skarbowych bezpośrednio na funkcjonowanie RDOŚ.
Przepisy mogące przyspieszyć rozwój OZE znajdowały się w ustawie wiatrakowej
Autorzy raportu wskazują, ze rząd próbuje wprowadzać rozwiązania, które usprawniłyby rozwój OZE w kraju. Jednym z nich było wprowadzenie możliwości równoległego prowadzenia procedur środowiskowych i planistycznych. Zapisy na ten temat znalazły się w tzw. ustawie wiatrakowej, która została zawetowana przez prezydenta Karola Nawrockiego w sierpniu.
- Weto Prezydenta wobec tzw. ustawy wiatrakowej dotyczyło głównie przepisów o skróceniu minimalnej odległości turbin od zabudowy. Pozostałe elementy nie budziły takich kontrowersji – mówi Maria Niewitała-Rej, analityczka ds. polityki klimatyczno-energetycznej w Instytucie Reform i główna autorka raportu. Rzeczywiście, prezydent Karol Nawrocki wetując ustawę wiatrakową mówił, że „ludzie nie chcą mieć przy swoich gospodarstwach domowych 150–metrowych wiatraków. I zmniejszenie odległości, odejście od zasady 10H, zmniejszenie odległości do 500 metrów nie jest rzeczą akceptowalną społecznie”.
Tymczasem, jak tłumaczy Maria Niewitała-Rej, równie istotnym elementem dla projektów co zmniejszenie minimalnej odległości jest umożliwienie równoległego prowadzenia procedur planistycznych i środowiskowych. - To rozwiązanie realnie skróciłoby proces inwestycyjny w przypadku projektów wiatrowych nawet o dwa lata. Ministerstwo Klimatu i Środowiska zapowiadało powrót do rozwiązań zawartych w zawetowanej ustawie jeszcze w tym roku – zarówno w formie nowych regulacji, jak i działań pozaustawowych. Słyszymy też o inicjatywie prezydenckiej w zakresie regulacji dla energetyki. To daje szansę na wprowadzenie usprawnień – uważa autorka raportu.
Rząd szuka rozwiązań dla OZE, ale często są one punktowe lub awaryjne
Według Niewitały-Rej, problemem jest też to, że wdrażane są głównie rozwiązania punktowe lub awaryjne, takie jak skrócenie terminu wydania warunków przyłączenia w Strefach Rozwoju Zrównoważonego Przemysłu czy Obszarach Przyspieszonego Rozwoju OZE (OPRO). - Systemowe zmiany pojawiają się jednak tylko połowicznie – zauważa. Jako przykład podaje postęp cyfryzacji. - Digitalizacja procedur może znacząco poprawić jakość dokumentacji w procesie inwestycyjnym, ułatwić dostęp do danych i skrócić czas wielu etapów postępowania. Wkrótce ma ruszyć rejestr urbanistyczny z informacjami o każdej działce oraz Portal Informacyjny Odnawialnych Źródeł Energii wspierający proces składania wniosków. Działa już Krajowy Punkt Kontaktowy OZE (KPK OZE), a wkrótce zostanie zmodernizowana baza danych o ocenach oddziaływania na środowisko. Jeśli te narzędzia zostaną zintegrowane, ich łączny efekt może przynieść znacznie lepszy rezultat niż każde z nich osobno – tłumaczy.
Maria Niewitała-Rej zauważa, że nie mniej istotny niż same plany jest czas ich realizacji, a Polska ma tendencję do opóźnień. – KPK OZE uruchomiono ponad 4 lata po terminie wskazanym w RED II. Zgodnie z kamieniami milowymi KPO testy pilotażowej wersji platformy cyfrowej powinny odbywać się w IV kwartale 2025 roku, tymczasem przetarg ogłoszono dopiero 12 września 2025 roku. Nowelizacja ustawy OOŚ mówiąca o modernizacji bazy ocen środowiskowych, przewidziana na III kwartał 2025 roku, wciąż nie została przyjęta przez Radę Ministrów – wymienia.
Rozproszona zabudowa przeszkodą dla rozwoju OZE
Autorzy raportu wskazują, że rozwój odnawialnych źródeł energii utrudnia też chaotyczna i rozproszona zabudowa w Polsce, która jest wynikiem lat zaniedbań w planowaniu przestrzennym. „Od lat w tej dziedzinie widać liczne problemy, w tym m.in.: częste nowelizacje kluczowych ustaw, niski poziom pokrycia obszarów Miejscowymi Planami Zagospodarowania Przestrzennego (MPZP) oraz długotrwałe procedury planistyczne” – zauważają autorzy.
I choć wdrażana obecnie reforma planowania przestrzennego może ograniczyć część z problemów, m.in. dzięki wprowadzeniu zintegrowanego planu inwestycyjnego (specjalnego rodzaju planu miejscowego dla konkretnej inwestycji, tworzonego z inicjatywy inwestora) czy uproszczeniu procedur, dzięki czemu w określonych przypadkach można pominąć strategiczną ocenę oddziaływania na środowisko, to potrzebne są dalsze działania i usprawnienie procesu. Według Instytutu Reform, pomogłoby m.in. opracowanie przez Ministerstwo Rozwoju i Technologii zestawów wytycznych, komentarzy lub praktycznych poradników dla pracowników gmin sporządzających nowe dokumenty związanie z reformą planowania przestrzennego. To mogłoby ograniczyć niepewność oraz wprowadzić większą jednolitość w stosowaniu nowych przepisów.
Branża OZE potrzebuje jasności w sprawie procedur
Instytut Reform wskazuje, że obecnie przepisy dotyczące wydawania pozwoleń inwestycyjnych dla OZE są rozproszone pomiędzy różne akty prawne, w tym wielokrotnie nowelizowane ustawę o OZE czy prawo energetyczne. Autorzy apelują o analizę możliwości konsolidacji przepisów dotyczących procedur administracyjnych w jednym dokumencie. Miałoby tym się zająć Ministerstwo Energii. „Przeprowadzenie tego procesu powinno być ściśle skoordynowane z przyjęciem oraz wdrażaniem Polityki Energetycznej Polski do 2040 roku, aby zapewnić spójność między celami strategicznymi państwa a ramami prawnymi wspierającymi transformację energetyczną” – podkreślają autorzy.
Inne zidentyfikowane problemy to m.in. niska dostępność mocy przyłączeniowych. W ograniczeniu skali problemu może pomóc wdrożenie tzw. ustawy sieciowej. Niedawno minister energii Miłosz Motyka deklarował, że projekt trafi na Stały Komitet Rady Ministrów jeszcze we wrześniu.