Jedynie pojedyncze, szczególnie uzasadnione wnioski w sprawie likwidacji placówek oświatowych będą otrzymywać moją zgodę - mówi w wywiadzie dla DGP Aurelia Michałowska, nowy mazowiecki kurator oświaty.
Długo się pani zna z szefową resortu edukacji?
Nie. Poznałam ją dopiero w trakcie odbierania aktu powołania.
Aurelia Michałowska, nowy mazowiecki kurator oświaty / Dziennik Gazeta Prawna
Pytam, bo mówi się, że kuratorami zostają koledzy i koleżanki partyjne obozu rządzącego...
Każdy ma swoje poglądy polityczne, ja również, ale chciałabym być oceniana przez pryzmat pracy merytorycznej.
Ile osób przystąpiło do konkursu na stanowisko mazowieckiego kuratora?
Trzy.
O lawinie chętnych raczej nie ma co mówić.
Nie wiem, dlaczego tylko tylu kandydatów się zgłosiło, ale były też poprzednio konkursy z udziałem jednego kandydata. Nie mnie to zresztą oceniać. Z pewnością nikt nie dokonywał wyboru za komisję, która była do tego powołana. Ja wierzę głęboko, że sprostam nowemu zadaniu. Wcześniej pracowałam jako dyrektor jednej z największych szkół w Radomiu. Byłam też wizytatorem i zastępcą dyrektora wydziału w urzędzie miasta w Radomiu.
Samorządy, szczególnie warszawski, nie ułatwią pani pracy. Czy interweniowała już pani w sprawie sześciolatków, których rodzice chcieli pozostawić w przedszkolu, a gmina im to utrudniała?
Po wystosowaniu przez minister Zalewską listu do dyrektorów przedszkoli i organów prowadzących z prośbą o przestrzeganie prawa mieliśmy tylko trzy skargi. Chcę jednak podkreślić, że będę pilnować tego, aby samorządy i dyrektorzy przestrzegali zasady, że to rodzice decydują, gdzie ich dziecko ma realizować roczny obowiązek przygotowania przedszkolnego.
Wciąż jest jednak wielu dyrektorów szkół i przedszkoli, którzy nie zawsze odpowiadają na potrzeby uczniów i ich rodziców.
Rzeczywiście, część dyrektorów zapomniała, że pomoc psychologiczno-pedagogiczna nie powinna się ograniczać do pomagania uczniom z problemami. Nie mniejszą uwagę i pomoc trzeba oferować dzieciom uzdolnionym, np. matematycznie, plastycznie czy muzycznie. Dlatego jeśli się pojawia taka potrzeba ze strony uczniów i rodziców, to takie zajęcia powinny się znaleźć w ofercie placówki.
Na to potrzeba pieniędzy, których samorządom brakuje.
Nie powinno się oszczędzać na nauce osób uzdolnionych.
No właśnie. Czy pani zdaniem rząd powinien wspomóc samorządy w tym zakresie?
Wystarczy odpowiednio wykorzystać środki z subwencji oświatowej i odpisów z podatków.
Poprzedni rząd podkreślał, że szkoły są przygotowane na przyjęcie sześciolatków. Rodzice często widzieli jednak coś innego. Czy kuratorium zamierza sprawdzać, jakie rzeczywiście są warunki w placówkach oświatowych?
Jeśli mamy jakiekolwiek informacje, nawet zasłyszane od rodziców i uczniów, dotyczące zapewnienia bezpieczeństwa i odpowiednich warunków nauki w placówkach oświatowych, natychmiast je weryfikujemy. W tym roku mieliśmy już 558 kontroli doraźnych.
Czy okazują się one uzasadnione?
W dużej mierze tak. Na koniec kwietnia 2016 r. kuratorium wydało 463 zalecenia. Dotyczyły one najczęściej nieprzestrzegania przez szkoły niepubliczne warunków, jakie muszą spełniać, aby uzyskać uprawnienia szkoły publicznej. Na kolejnym miejscu były zalecenia dotyczące bezpieczeństwa uczniów w szkołach, a na trzecim znalazły się sprawy związane z brakiem przestrzegania praw ucznia i dziecka.
Kto najczęściej się do państwa zwraca w sprawie skontrolowania szkoły?
Rodzice, na kolejnym miejscu są organy prowadzące placówkę, rzecznik praw dziecka, nauczyciele i uczniowie.
Czy bierzecie pod uwagę anonimy?
Nie bagatelizujemy żadnego sygnału, który dotyczy bezpieczeństwa uczniów. Także jeśli jest to zwykły anonim.
Jedną z pierwszych zmian wprowadzonych przez nową szefową resortu edukacji było wzmocnienie roli kuratoriów. Opinia organu nadzorczego jest wiążąca dla samorządów, które chcą zlikwidować szkoły. Czy po 23 stycznia 2016 r., czyli po wejściu w życie nowych przepisów, jest więcej negatywnych opinii?
Większość postanowień w sprawie likwidacji placówek oświatowych wydanych w tym roku przez mojego poprzednika była pozytywnymi opiniami. Na 71 uchwał o zamiarze likwidacji sześć zaopiniowano negatywnie. Podobnie było w roku ubiegłym – z 71 uchwał aż 65 uzyskało opinię pozytywną, przy czym w części dotyczyły one likwidacji i przekształceń szkół ponadgimnazjalnych z mocy prawa.
Czy ta tendencja pod pani rządami się utrzyma?
Zakładam, że się odwróci. Jedynie pojedyncze, szczególnie uzasadnione wnioski w sprawie likwidacji placówek będą otrzymywać moją zgodę.
Gminy decydują się na likwidacje małych szkół, bo są drogie w utrzymaniu.
Resort edukacji rozważa zmiany, które pomogłyby w utrzymaniu małych, wiejskich szkół. Mam nadzieję, że wówczas czynnik ekonomiczny nie będzie już miał znaczenia przy podejmowaniu przez samorządy uchwał o likwidacji tego typu placówek. Takie szkoły są bardzo potrzebne. Przecież często pełnią ważną rolę w społeczeństwie lokalnym.
Prezydent podpisał nowelizację Karty nauczyciela, która zakłada m.in. zniesienie tzw. godzin karcianych. ZNP obawia się jednak, że samorządy nadal będą obarczać nauczycieli dodatkowymi pozalekcyjnymi godzinami pracy, w tym nieodpłatnymi dyżurami w świetlicach. Czy kuratorium będzie monitorować sytuację w tym zakresie?
Dyrektor szkoły nie powinien po nowelizacji zmuszać nauczycieli do pracy na przykład na świetlicy. Może ich ewentualnie delegować na zastępstwa. Do opieki świetlicowej powinni być zatrudnieni nauczyciele z odpowiednimi kwalifikacjami. W ramach naszych kompetencji będziemy się przyglądać rozwiązaniom przyjmowanym w szkołach.
Nowelizacja karty wprowadza też rejestr nauczycieli, którzy zostali ukarani w postępowaniu dyscyplinarnym wydaleniem z zawodu lub okresowym zakazem pracy w szkole. Jak pani ocenia tę zmianę?
To bardzo dobre rozwiązanie, bo do tej pory mieliśmy problem z ustaleniem, czy osoba o określonym imieniu i nazwisku była ukarana w postępowaniu dyscyplinarnym, czy też nie. Poprawi to bezpieczeństwo uczniów w szkołach, gdyż dyrektor będzie dysponował dodatkowym źródłem informacji do zweryfikowania kandydata na stanowisko nauczyciela.
Niestety karta nadal będzie utrudniać zwolnienie z pracy słabych nauczycieli. Uważa pani, że należałoby poluzować rygory w tym zakresie?
Trudno jest tolerować w szkole słabego nauczyciela. Jeśli ktoś jest dyrektorem placówki, musi się liczyć z niełatwymi decyzjami, w tym z koniecznością rozstania z taką osobą.
A pani udawało się zwolnić słabego nauczyciela?
Musiałam się rozstać z niektórymi nauczycielami, ale wynikało to z innych powodów. Zawsze starałam się o właściwy dobór kadry.
Czy jest pani zwolenniczką likwidacji Karty nauczyciela?
Bardziej modyfikacji.
Ale w tej kadencji chyba się na to nie zanosi?
Jesteśmy w trakcie dużych zmian w prawie oświatowym. Wiele w tym zakresie zależy od współpracy całego środowiska oświatowego, w tym związków zawodowych. Trudno w tym momencie przesądzać, jaki będzie kierunek tych reform.
Spotyka się pani z dyrektorami szkół. Na potrzebę jakich zmian wskazują?
Głównie na potrzebę zmian w nadzorze pedagogicznym, które można streścić w dwóch hasłach – mniej biurokracji, więcej wsparcia. Dyrektorzy mówili też o konieczności zrównoważenia głosów w postępowaniu konkursowym na dyrektora placówki. Dziś trzy osoby w komisji konkursowej reprezentują samorząd, a tylko dwie kuratorium.
I co pani na to?
Uważam, że jest to ciekawa propozycja, nad którą warto się zastanowić.
Co dalej z ewaluacją placówek prowadzoną przez kuratorium?
Ewaluacja w dotychczasowej formie nie do końca się sprawdziła. Tak też wynika z wielu głosów otrzymywanych ze szkół i placówek, jak też z opinii samych wizytatorów. Chciałabym, aby ewentualne zmiany szły w kierunku praktycznego wykorzystania ewaluacji w pracy szkoły, a nie żeby była teoretyczna i często odstawiana na półkę.