Projekt podstawy programowej wychowania przedszkolnego budzi duże kontrowersje. Czy - z pani perspektywy - są w nim elementy, które wymagają ponownego rozważenia?

Podstawa programowa wychowania przedszkolnego to dokument, który określa cele, zadania i zakres wspierania rozwoju dzieci w przedszkolu. Wskazuje, jakie kompetencje - złożone z wiedzy, umiejętności i postaw - powinny być rozwijane, by zapewnić dziecku harmonijny rozwój fizyczny, emocjonalny, społeczny i poznawczy - zgodnie z jego wiekiem i potrzebami. Jak możemy się przekonać, śledząc konsultacje związane z treścią projektu podstaw programowych - nieuprawnione jest ocenianie zapisów dokumentu w oderwaniu od ich kontekstu i bez odniesienia do całościowego obrazu dziecka w wieku przedszkolnym. Dokument ten należy interpretować przez pryzmat jego rzeczywistych potrzeb: swobodnej zabawy, aktywności fizycznej, eksploracji i codziennego kontaktu z otoczeniem. Przedszkolak rozwija się dzięki działaniu i interakcji - z ludźmi, materiałami i przestrzenią.

Podstawa została skonstruowana tak, by wspierać właśnie taki sposób uczenia się - poprzez doświadczenie, relacje i twórczą aktywność. Ku mojej radości, projekt pozostaje żywym dokumentem - podlega licznym konsultacjom i jest doprecyzowywany.

Środowisko zgłasza poważne zastrzeżenia m.in. wobec zapisu o nauce pisania.

Wychowanie przedszkolne nie polega na przyspieszaniu edukacji szkolnej. Celem nie jest nauka pisania, lecz przygotowanie ręki dziecka do sprawnego posługiwania się narzędziem pisarskim. Odbywa się to poprzez rozwój sprawności manualnej, koordynacji wzrokowo-ruchowej, orientacji w przestrzeni oraz twórcze działania graficzne i plastyczne.

Spontaniczne kreślenie znaków graficznych jest naturalnym etapem - dziecko może odwzorowywać litery czy symbole, ale to jeszcze nie nauka pisania. Podstawa nie narzuca formy tych znaków, lecz wspiera rozwój ekspresji graficznej zgodnie z możliwościami dziecka.

Na początku lat 90. „zerówki” często prowadziły osoby z przygotowaniem szkolnym. Przenoszono metody nauczania z klas I do przedszkola, co skutkowało nieadekwatnymi wymaganiami. Dziś konieczne jest odejście od takich praktyk. Przedszkole to przestrzeń rozwoju, nie treningu szkolnych umiejętności. Dziecko porozumiewa się poprzez ruch, dźwięk, obraz i zabawę symboliczną. Twórczość plastyczna, kreślenie znaków, konstruowanie - to sposoby wyrażania emocji i budowania kompetencji poznawczych. Nauczyciel powinien umożliwiać te formy ekspresji, a nie je ograniczać. Pragnę podkreślić, iż w projekcie PPWP nie ma zapisu o konieczności wykazywania się umiejętnością pisania liter - to duże nadużycie interpretacyjne służące zaciemnieniu obrazu tego projektu.

Wielu ekspertów i nauczycieli zwraca uwagę na negatywne skutki tzw. pakietów edukacyjnych - gotowych, schematycznych materiałów, takich jak karty pracy, kserówki czy kolorowanki. Wskazują oni, że mogą one ograniczać swobodę i kreatywność dzieci. Skoro są takie obawy, dlaczego w podstawie programowej nie wprowadzono wprost zakazu korzystania z tego typu materiałów?

Chciałoby się zapytać, gdzie byli ci eksperci i nauczyciele, którzy przez lata przyzwalali na utożsamianie szkolnych metod pracy z "rzetelną edukacją". W wielu miejscach wciąż funkcjonuje przekonanie, że edukacja to realizacja programu według schematu.

Podstawa programowa nie jest instrukcją obsługi dziecka ani listą zakazów dla nauczyciela. Odpowiedzialność za wybór materiałów dydaktycznych do realizacji podstawy, a także za zakres i sposób ich stosowania, spoczywa zawsze na nauczycielu profesjonaliście oraz na organach odpowiedzialnych za wsparcie i nadzór nad prawidłową realizacją podstawy i przestrzeganiem praw dziecka. Gotowe pakiety były wygodnym rozwiązaniem, zwłaszcza w tzw. "zerówkach". Wydawnictwa stworzyły ofertę krok po kroku, ćwiczenie po ćwiczeniu, zamiast wspierać rozwój. Musimy odwrócić ten proces i wrócić do uważnego towarzyszenia dziecku w jego aktywności.

W nowej podstawie programowej uwzględniono rozwój kompetencji cyfrowych dzieci. Biorąc pod uwagę potencjalne zagrożenia wynikające z wczesnego kontaktu z technologią, czy pani zdaniem przedszkolaki powinny korzystać z urządzeń cyfrowych?

Sprzeciwiam się rozumianej zbyt wąsko cyfryzacji przedszkola, polegającej na wprowadzaniu ekranów i urządzeń cyfrowych do codziennej aktywności dziecka. Rozwój w tym wieku wymaga przede wszystkim kontaktu z otoczeniem - zmysłowego, emocjonalnego i społecznego. Niestety, wiele placówek zostało wyposażonych w sprzęt cyfrowy w wyniku administracyjnych programów wdrażania technologii, co nie zawsze służy dziecku.

Nie oznacza to jednak, że technologie są wykluczone. Celowe, okazjonalne korzystanie z określonych urządzeń cyfrowych - takich jak mikroskop, aparat czy odtwarzacz - nie powoduje uzależnienia ani nie zakłóca rozwoju. Jest tak samo neutralne, jak używanie ciepłej wody w kranie, wentylatora czy światła elektrycznego. Problem pojawia się dopiero wtedy, gdy urządzenia cyfrowe zastępują bezpośrednie działanie, relacje i kontakt z przyrodą.

W projekcie podstawy kompetencje cyfrowe nie są utożsamiane z biegłością w obsłudze technologii, lecz z umiejętnością wykorzystywania wybranych narzędzi cyfrowych w kontekście działań poznawczych - rzadko i w jasno określonych sytuacjach. Nadużycia wynikają z decyzji systemowych i kierunków narzucanych przez organy prowadzące. Zadaniem przedszkola jest wspieranie poznawania świata przez zmysły i doświadczenie, a nie wdrażanie do obsługi urządzeń.

Zastrzeżenia budzi też zapis, według którego dzieci powinny wychodzić "co najmniej raz w tygodniu na ponad godzinę". Czy to rzeczywiście wystarczająca ilość ruchu na świeżym powietrzu dla maluchów na tym etapie rozwoju?

Zdecydowanie nie. Dziecko ma - gwarantowane przez Konstytucję RP i Konwencję o Prawach Dziecka - prawo do utrzymywania pełnego zdrowia, swobodnej zabawy i codziennego ruchu na świeżym powietrzu. Ruch w naturalnym środowisku to warunek prawidłowego rozwoju fizycznego, emocjonalnego i poznawczego.

Nie wszystkie przedszkola mają odpowiednią infrastrukturę - ogrody, place zabaw, zielone otoczenie. Czasem przeszkodą jest jakość powietrza lub warunki lokalowe. Zapis "co najmniej raz w tygodniu" to pewna próba urealnienia formalnych wymagań - nie oznacza, że taka częstotliwość jest dla dziecka wystarczająca. Naszym obowiązkiem jest respektowanie prawa i umożliwianie dziecku codziennego przebywania na zewnątrz - nie tylko raz w tygodniu ale kiedy tylko to możliwe. Duża przestrzeń do biegania, skakania, wdrapywania się, turlania, pełna różnych drzew, krzewów i kwiatów oraz elementów małej architektury umożliwiającej wszechstronną aktywność ruchową to środowisko rozwoju, z którego żadne dziecko nie powinno być w Polsce wykluczane.

Rozmawiała: Karina Strzelińska