Student w trakcie kształcenia na uczelni ma zdobyć wiedzę z bezpieczeństwa państwa. Rektorzy zastanawiają się, jak zrealizować ten wymóg.
ikona lupy />
Resort nauki w trosce o bezpieczeństwo państwa / Dziennik Gazeta Prawna
DGP dotarł do treści listu, jaki w ubiegłym tygodniu Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego (MNiSW) skierowało do rektorów uczelni. Prosi w nim o podjęcie działań, które wzmocnią bezpieczeństwo narodowe. Resort podkreśla, że to jedno z najważniejszych zadań realizowanych przez administrację publiczną, której częścią są szkoły wyższe.
„Wobec zmieniających się uwarunkowań na arenie międzynarodowej pojawiają się nowe wyzwania, przed którymi stoi społeczeństwo i instytucje naszego kraju” – wskazuje w liście prof. Daria Lipińska-Nałęcz, wiceminister nauki i szkolnictwa wyższego.
Zwróciła się do rektorów o uwzględnienie treści związanych z bezpieczeństwem państwa w programach kształcenia. Szkoły wyższe mają czas do 31 października 2015 r. na przesłanie do resortu informacji o zakresie i rodzaju podjętych działań.
Prowizoryczny plan
– W dobie różnych konfliktów na świecie ważne jest, aby studia były wzbogacone o elementy bezpieczeństwa narodowego. Młode osoby powinny uzyskać wiedzę m.in. o istniejących zagrożeniach, miejscach szczególnie niebezpiecznych, sposobach radzenia sobie w sytuacjach kryzysowych – uważa prof. Czesław Kłak, prodziekan w Wyższej Szkole Prawa i Administracji Rzeszów-Przemyśl.
W jego ocenie takie kształcenie trzeba jednak rozpocząć dużo wcześniej niż na studiach, np. już w szkole podstawowej czy ponadgimnazjalnej.
Podobnego zdania jest prof. Waldemar Tłokiński, przewodniczący Konferencji Rektorów Zawodowych Szkół Polskich.
– Działanie nie może mieć charakteru prowizorki, jeśli ma służyć jakiemuś celowi – uważa. Dodaje, że MNiSW wspólnie z Ministerstwem Obrony Narodowej powinny opracować materiały, a następnie przekazać je do szkół wyższych.
– Tymczasem problem wzmacniania bezpieczeństwa państwa MNiSW stara się przerzucić na uczelnie. To one mają być odpowiedzialne za opracowanie i sfinansowanie wdrożenia tych treści. To jest jakieś nieporozumienie – ocenia prof. Waldemar Tłokiński.
Rektorzy zastanawiają się, jak zrealizować nałożony na nich wymóg. – Nasz wydział nie będzie miał problemów z włączeniem tej tematyki do programów nauczania. Prowadzimy kierunek bezpieczeństwo wewnętrzne, ponadto przekazujemy tę wiedzę na prawie i administracji – mówi prof. Czesław Kłak.
– Gorzej będą miały szkoły wyższe, które z tą problematyką nie mają wiele wspólnego, np. uczelnie pedagogiczne – dodaje prof. Waldemar Tłokiński.
Powrót do PRL
– W liście do rektorów brakuje informacji o tym, o jaki dokładnie zakres zajęć chodzi ministerstwu – podkreśla prof. Waldemar Tłokiński.
Niepokojące jest to, że resort chce, aby były one częścią programów studiów. W nich uwzględnione zajęcia są potrzebne do zaliczenia danego kierunku, za każdy przedmiot dostaje się punkty ECTS. Czy zatem bez wiedzy o obronności kraju nie będzie można zostać magistrem? – Tak już kiedyś było. Przypomina mi to studium wojskowe, które w okresie PRL był zobowiązany zaliczyć student – mówi Jacek Przygodzki z Uniwersytetu Wrocławskiego.
Wyjaśnia, że takie zajęcia odbywały się wówczas raz w tygodniu, a brak ich zaliczenia uniemożliwiał kontynuację kształcenia. – Na zorganizowanie studentom takiego bloku zajęć uczelnie nie są przygotowane – zauważa.
Resort zapewnia, że nie taka jest jego intencja. – Uwzględnienie tej problematyki w programach kształcenia nie oznacza powrotu obowiązkowych szkoleń wojskowych – zapewnia DGP ministerstwo.
Zdaniem Jacka Przygodzkiego lepszym pomysłem jest zapewnienie studiującym dodatkowych szkoleń z bezpieczeństwa państwa, które nie byłyby elementem programu kształcenia na danym kierunku. Na podobnej zasadzie odbywają się teraz zajęcia z bhp.
Także studenci mają obawy, czy szkołom wyższym uda się podołać nowemu wymogowi.
– Mamy ponad 400 uczelni. Większość nie zatrudnia specjalistów od bezpieczeństwa narodowego. Szkoły wyższe mogą więc podejmować działania, które nie do końca będą miały sens, a wygenerują koszty – komentuje Mateusz Mrozek, przewodniczący Parlamentu Studentów Rzeczypospolitej Polskiej.