Zezwolenie jest konieczne, jeżeli zgromadzenie ma się odbyć w pomieszczeniu szkoły wyższej. Jeśli na zewnątrz – wystarczy powiadomienie o nim – wynika z wyjaśnień Ministerstwa Nauki.
Kazimierz Moskal, poseł PiS, na prośbę akademików zwrócił uwagę w interpelacji (nr 33074), że ustawa – Prawo o szkolnictwie wyższym (t.j. Dz.U. z 2012 r., poz. 572 ze zm.) wskazuje, iż na odbycie publicznego zgromadzenia na terenie uczelni wymagana jest zgoda rektora. Ten zapis koliduje z wymogami ogólnej ustawy – Prawo o zgromadzeniach (t.j. Dz.U. z 2013 r., poz. 397 ze zm.), która przewiduje jedynie zawiadomienie organu gminy (wójta, burmistrza bądź prezydenta miasta) o zamiarze zwołania zgromadzenia.
„W rezultacie przepis z ustawy o szkolnictwie wyższym godzi w konstytucyjną zasadę wolności zgromadzeń. Jest reliktem systemu prawnego PRL, a zwłaszcza okresu po wydarzeniach marcowych z 1968 r. oraz stanu wojennego” – napisał poseł.
Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego zapewniło, że kwestionowany przepis był poddawany wnikliwej analizie. I wyjaśnił, że zgodnie z ustawą – Prawo o szkolnictwie wyższym, jeżeli zgromadzenie organizowane jest na terenie uczelni, na organizatorach spoczywa jedynie obowiązek powiadomienia rektora o zamiarze jego przeprowadzenia. Nie wymaga ono też uprzedniego zawiadomienia organu gminy.
– Wniosek o wyrażenie zgody przez rektora składany jest tylko wtedy, gdy ma być ono zorganizowane w lokalu uczelni, tj. w pomieszczeniu znajdującym się w budynku szkoły wyższej – poinformował prof. Marek Ratajczak, wiceminister nauki i szkolnictwa wyższego. Przypomniał, że odpowiedni przepis został wprowadzony już po 1990 roku. – Obowiązująca obecnie regulacja była tworzona przy aktywnym udziale środowiska akademickiego, które w trakcie procedury legislacyjnej nie zgłosiło uwag oraz zastrzeżeń do niego – dodał prof. Marek Ratajczak. Podkreślił, że uczelnie mają szeroki zakres autonomii, wynikający z przepisów i długoletniej tradycji.