Nadanie nauczycielom na początku lat 80. przywilejów miało być ceną za brak poparcia pedagogów dla Solidarności i ruchu wolnościowego. Obecnie to oś sporu, którego kolejne rządy nie są w stanie rozwiązać.
Sławomir Broniarz prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego / Dziennik Gazeta Prawna
Joanna Kluzik-Rostkowska minister edukacji narodowej / Dziennik Gazeta Prawna
Krystyna Mikołajczuk-Bohowicz wójt gminy Repki (woj. mazowieckie) / Dziennik Gazeta Prawna
Ryszard Proksa przewodniczący Sekcji Krajowej Oświaty i Wychowania NSZZ „Solidarność” / Dziennik Gazeta Prawna
Marek Olszewski wójt gminy Lubicz (woj. kujawsko-pomorskie), wiceprzewodniczący Związku Gmin Wiejskich RP / Dziennik Gazeta Prawna
Sławomir Wittkowicz przewodniczący Branży Nauki Oświaty i Kultury i Forum Związków Zawodowych / Dziennik Gazeta Prawna
Przez ostatnie kilka lat przedstawiciele samorządów i oświatowych związków zawodowych dyskutują w specjalnych zespołach utworzonych przy resorcie edukacji narodowej na temat statusu zawodowego nauczycieli. Wciąż nie udało się im uzyskać porozumienia w tak, wydawałoby się prostych kwestiach, jak np. skrócenie o tydzień urlopu wypoczynkowego (czyli do 47 dni w ciągu roku). Nie ma też zgody co do ograniczenia specjalnych dodatków: mieszkaniowego i wiejskiego, oraz przywileju, jakim jest urlop dla poratowania zdrowia. Również w kwestii zmiany zasad wynagradzania próżno szukać konsensusu. Relikty poprzedniego systemu trzymają się mocno.
Ile zarabia nauczyciel
Średnia płaca osób uczących w szkołach z podziałem na cztery stopnie awansu:
● Stażysta – 2717 zł
● Kontraktowy – 3016 zł
● Mianowany – 3913 zł
● Dyplomowany – 5000 zł
I. Zlikwidować Kartę nauczyciela
Likwidacja karty? Nie ma takiej opcji
Karta jest potrzebna uczniom i nauczycielom, potrzebna edukacji. Z pewnością nie jest reliktem przeszłości. Dziś karta stabilizuje systemowo i prawnie status nauczyciela. Gdyby nie było karty, sytuacja nauczyciela byłaby taka sama, jak pracowników samorządowych zatrudnionych w szkole, np. sprzątaczek czy woźnych. Nie są podmiotem, ale przedmiotem działania dyrektora. Nauczyciele nie mieliby wtedy nic do powiedzenia. W takiej sytuacji związek jest potrzebny. Aby dyskutować o karcie, trzeba mieć o tym dokumencie wiedzę. Karta gwarantuje rozwój zawodowy nauczycieli, a także możliwość awansu. Dzięki niej w sposób przejrzysty określone zostały zasady wynagradzania. W niewielkim stopniu można popracować nad zmianami tego dokumentu, ale z pewnością nie można dopuścić do likwidacji tej ustawy.
Przepisy trzeba napisać na nowo
Z pewnością można byłoby się pokusić o jej ponowne napisanie. W tej kadencji jest już na to za późno. Nie demontuję tylnymi drzwiami karty, ale staram się dbać o jakość kształcenia i odpowiednie warunki opieki dla uczniów. Karta nauczyciela utrudnia racjonalną politykę opłacania pedagogów. Przez jej zapisy często są oni wynagradzani nie za efekty pracy, ale za przychodzenie do niej. Zdaję sobie sprawę, że Karta nauczyciela hamuje wiele rzeczy związanych z racjonalną polityką wynagradzania pedagogów.
II. Zwiększyć pensum
Nauczyciele powinni więcej przebywać w szkole
Od lat zabiegam, aby nauczyciele po lekcjach nie wychodzili do domu, tylko w dalszym ciągu pracowali na terenie szkoły. Karta nauczyciela nie pozwala mi ani też dyrektorom na zmuszenie pedagogów do pracy z uczniami. Również pensum, które w szkołach wynosi 18 godzin tygodniowo, jest zbyt małe. Powinno ono wynosić co najmniej 22 godziny tygodniowo. O czasie pracy i liczbie zajęć powinni decydować dyrektorzy szkół i specyfika poszczególnych przedmiotów. Sztywne ramy narzucone przez kartę skutkują tym, że nie można elastycznie zarządzać pracą pedagogów. Przepisy nakładają na nich obowiązek pracy do 40 godzin tygodniowo, ale bardzo rzadko dochodzi do takiej sytuacji, w której wykorzystują w pełni ten limit.
Nie ma zgody na dłuższą pracę
Wszystkim nam zależy na jakości edukacji. Nie można zwiększać pensum nauczycielskiego, bo to skutkowałoby masowymi zwolnieniami, a także odbiłoby się na jakości pracy z uczniami. Już obecnie przecież nauczyciele pracują więcej niż 18 godzin tygodniowo, bo wielu z nich ma również przyznane godziny ponadwymiarowe. Do tego trzeba uwzględnić godziny karciane od jednej do dwóch tygodniowo w zależności od typu placówki. Osoby uczące w szkole pracują blisko 47 godzin tygodniowo. Tak przecież wynika z raportu badań czasu pracy nauczycieli przeprowadzonego przez Instytut Badań Edukacyjnych. Nie ma więc realnych podstaw do tego, aby zmienić obecny model pracy, który jest określony w Karcie nauczyciela.
III. Uprościć system wynagradzania i zlikwidować niepotrzebne składniki
Na wsi nie brakuje już nauczycieli
Karta nauczyciela zmusza samorządy do zapewniania osobom uczącym w szkole średnich płac. Jeśli w ciągu roku nie uda się tego zrealizować, to trzeba wypłacać wyrównanie. Co ciekawe, trafia ono do wszystkich, bez względu na jakość pracy i zaangażowanie. Dodatki mieszkaniowe, na zagospodarowanie mają charakter socjalny. A przecież te składniki można byłoby włączyć do pensji zasadniczej i nie byłoby tyle problemów z ich naliczaniem. Z kolei dodatek wiejski też jest niepotrzebny, bo miał on zastosowanie w latach 80., gdy absolwencji, szkół pedagogicznych nie chcieli pracować w małych miejscowościach. Sam osobiście pamiętam, gdy byłem nauczycielem na wsi. Miałem zagwarantowane mieszkanie, dowóz węgla i opału. Dodatkowo dzięki karcie można było otrzymać działkę, którą np. się wydzierżawiło rolnikowi i otrzymywało od niego jajka. Na szczęście obecnie nauczyciele nie wychodzą z takimi roszczeniami, choć przepisy karty wciąż im na to pozwalają. W latach 80. takie dodatki miały sens, ale obecnie zdecydowanie nie. Wynagrodzenia nauczycieli powinny się ograniczać do pensji zasadniczej, dodatku stażowego i motywacyjnego.
Nie karta dobija samorządowców, ale brak pieniędzy
Podobnie jak samorządy dostrzegamy potrzebę uproszczenia wynagradzania nauczycieli. Nie zgadzamy się np. na wliczanie do średnich płac m.in. odpraw i godzin ponadwymiarowych. Zdecydowanej podwyżce powinno ulec wynagrodzenie zasadnicze. Trzeba też uwolnić dodatek stażowy, który jest wypłacany do 20 lat pracy, a przecież nauczyciele pracują drugie tyle. Uważam, że podobnie jak zrobiono w służbach mundurowych, trzeba wprowadzić dodatek stażowy, który będzie liczony np. do 35 lat pracy. Nie mamy też nic przeciwko temu, aby zlikwidować dodatek motywacyjny, a zastąpić go premią zadaniową dla najbardziej zaangażowanych nauczycieli. Muszą jednak być jasne i czytelne zasady ich przyznawania. Dodatki za szkodliwe i uciążliwe warunki pracy nauczycieli również powinny zostać. Z kolei pensje powinny być przyznawane bezpośrednio przez państwo w formie dotacji dla gmin, bo subwencja nie zawsze może trafić na wynagrodzenia. Od kilku lat wychodzi na to, że wydatki płacowe to około 2/3 całej subwencji. Dopiero po tych zmianach możemy mówić o odejściu od obowiązku zapewniania średnich płac. Obecnie nieuzasadnione jest mówienie, że nauczyciel z najniższym stopniem awansu zarabia 5 tys. zł. A przecież na takie wynagrodzenie wpływają godziny ponadwymiarowe, czyli praca na półtora etatu. Gminy bardziej dobija brak standardów, czyli wyceny poszczególnych zadań edukacyjnych, a nie K arta nauczyciela.