Samorządy nie są w stanie sprawdzić, czy uczeń na stałe przebywa za granicą. A tylko taka sytuacja skutkowałaby nieprzyznaniem lub cofnięciem dotacji oświatowej
Niektóre placówki prywatne wyspecjalizowały się w uczeniu dzieci poza szkołą i wyciąganiu na nie pieniędzy od gmin. Dotacja oświatowa przysługuje bowiem na ucznia szkoły niepublicznej odbywającego nauczanie domowe lub korespondencyjne, jeśli mieszka w Polsce lub czasowo przebywa za granicą. Problem prawie w ogóle nie dotyczy szkół publicznych, jest za to coraz poważniejszy, jeśli chodzi o te prywatne.
– Jedynie sześcioro uczniów warszawskich szkół publicznych jest objętych nauczaniem domowym. Równocześnie w niektórych placówkach niepublicznych prawie 100 proc. uczniów jest objętych tą formą nauki. Tymczasem wysokość dotacji przekazywanej placówkom na ucznia pobierającego naukę w szkole i korzystającego z nauczania domowego jest taka sama. A wydatki wydają się nieporównywalne – mówi Katarzyna Pienkowska z Urzędu m.st. Warszawy.
– Przepisy i interpretacja resortu edukacji są jednoznaczne – nawet jeśli dziecko mieszka za granicą, dotacja się należy, ponieważ przysługuje na każde dziecko przedstawione do dotowania przez daną szkołę niepubliczną. Moim zdaniem nie powinna ona jednak być taka sama jak w przypadku dzieci uczących się w trybie stacjonarnym, ale dużo niższa – dodaje Mariusz Mrowiec z Urzędu Miasta w Bielsku-Białej.
Sprawdzana tylko dokumentacja
Niedawno Piotr Wieczorek, specjalista ds. rachunkowości i zarządzania ryzykiem, przekonywał na łamach DGP (nr 86/2015 z 6 maja), że samorządy mogą walczyć z nadużywaniem dotacji oświatowych przez szkoły prywatne na dzieci uczące się w domu lub w trybie korespondencyjnym, kontrolując miejsce zamieszkania ucznia. Miasta, które stykają się z falą wyłudzeń dotacji, twierdzą jednak, że nie są w stanie skutecznie walczyć z tym zjawiskiem. Trudności nastręcza im właśnie sprawdzenie miejsca zamieszkania dzieci zapisanych do szkół niepublicznych. Kontrole ograniczają się do zbadania, czy w dokumentacji nauczania został wpisany adres ucznia (przy czym może być podany również zagraniczny).
– Kontrolujący może zażądać okazania dokumentacji dotyczącej udzielenia przez dyrektora zgody na tzw. nauczanie domowe, jeśli dziecko nauczane w tej formie wykazane zostało do dotacji. Samorząd de facto nie ma jednak możliwości sprawdzenia, czy dany uczeń faktycznie przebywa pod wskazanym adresem, tym bardziej jeśli jest to adres w odległej miejscowości lub adres zagraniczny. Samorząd nie ma również możliwości sprawdzenia, czy pobyt ucznia za granicą jest pobytem czasowym, czy stałym – wyjaśnia Katarzyna Pienkowska.
Oczywiście kontrole prawidłowości wykorzystania dotacji dotyczą również środków pozyskiwanych na dzieci nauczane w systemie domowym, polegają jednak na sprawdzeniu samej dokumentacji szkolnej (organizacyjnej i finansowej).
– W trakcie takiej kontroli organ prowadzący szkołę proszony jest o przedstawienie dokumentacji za okres objęty kontrolą, która poświadcza wykorzystanie dotacji zgodnie z ustawą o systemie oświaty, tj. na dofinansowanie zadań szkoły w zakresie kształcenia, wychowania i opieki, w tym profilaktyki społecznej – wskazuje Katarzyna Pienkowska.
W ramach kontroli można również sprawdzić, czy dziecko uczące się w domu przystępuje do rocznych egzaminów klasyfikacyjnych, badając dokumentację przebiegu nauczania, która obejmuje też ich wyniki.
Nadzór kuratora
– Niemniej jednak nadzór pedagogiczny nad szkołą niepubliczną leży w gestii kuratora oświaty, a nie samorządu. Ponadto udzielenie dotacji nie jest uzależnione od przystąpienia ucznia do egzaminów klasyfikacyjnych. Jeżeli uczeń nie przystąpi do egzaminów, to dotacja wypłacona na niego nie podlega zwrotowi – zaznacza Pienkowska.
Stosowanie przepisów dotyczących finansów publicznych wymaga od władz lokalnych dużej dyscypliny. Chodzi m.in. o przekazywanie przez samorządy środków finansowych podmiotom i jednostkom, które – w większym lub mniejszym stopniu – są powiązane z samorządem.
Gminy często zgłaszają regionalnym izbom obrachunkowym wątpliwości dotyczące możliwości dofinansowania spółek komunalnych. Okazuje się, że w wielu przypadkach nie może to nastąpić w formie dotacji celowej. Szczegółowo kwestię tę wyjaśnia kolegium Regionalnej Izby Obrachunkowej w Gdańsku w uchwale z 5 marca 2015 r., nr 071/z120/D/15. Wskazano w niej, że dotacja może być udzielona tylko wtedy, gdy wyraźnie pozwalają na to ustawy. Tym samym rada gminy nie może zadecydować o tym w formie uchwały. Jeśli dotacja nie jest możliwa, w przypadku np. spółki z o.o. – nawet w sytuacji, gdy gmina jest jedynym wspólnikiem, wyłączną formą wsparcia jej działalności jest dokonanie dopłat do udziałów, o których mowa w art. 177 kodeksu spółek handlowych. Samorząd nie może jednak dokonać ich swobodnie, ale pod pewnymi warunkami.
Mówi o tym Damian Michalak, radca i ekspert Forum Od-nowa. Podkreśla on także, że podejmując decyzje o dokapitalizowaniu spółek komunalnych, samorządowcy muszą pamiętać, że nie są one zaliczane do jednostek finansów publicznych, a wobec tego dopłaty do udziałów w spółce nigdy nie będą mieć cech dotacji celowych z ustawy o finansach publicznych.
Stołeczny ratusz wskazuje też na nieprawidłowości w czasie działań nadzorczych. Bywa, że uczeń nauczany domowo w szkole niepublicznej okazuje się uczniem stacjonarnym, uczęszczającym do szkoły publicznej. Weryfikacja danych każdego dziecka uczącego się w domu nie jest jednak możliwa, ponieważ samorząd nie ma dostępu do zbiorów danych uczniów przyjętych do szkół publicznych na terenie całego kraju. Zdarza się też, że w dokumentacji przebiegu nauczania do zezwolenia na nauczanie domowe załączone są opinie poradni psychologiczno-pedagogicznych bardzo odległych od miejsca zamieszkania ucznia, np. dziecko mieszkające w Warszawie otrzymuje opinię z Białegostoku.
– Co do zasady nie mogą one jednak być kwestionowane, gdyż nie ma ustawowego obowiązku zwrócenia się o tę opinię do poradni w miejscu zamieszkania – przekonuje Katarzyna Pienkowska.
– Kontrole utrudnia nam skomplikowanie i nieoczywistość przepisów prawa oświatowego, a także istniejące ograniczenia organu prowadzącego szkołę co do możliwości udostępnienia dokumentacji. Często nie ma podstaw, by kwestionować wykorzystanie dotacji, nawet gdy uważamy je za nadużycie. Konieczna jest zmiana przepisów, a do tego niezbędne jest niezwłoczne działanie Ministerstwa Edukacji – podkreśla Mariusz Mrowiec.