Dodatkowe pieniądze w ochronie zdrowia powinny trafiać nie do wspólnego worka, ale być przeznaczane na zakresy dziedzin uznane za priorytetowe, czyli tam, gdzie najpilniej potrzeba poprawy - mówi w wywiadzie dla DGP dr Małgorzata Gałązka-Sobotka.
Dr Małgorzata Gałązka-Sobotka, dyrektor Instytutu Zarządzania w Ochronie Zdrowia Uczelni Łazarskiego, członek Rady NFZ / Dziennik Gazeta Prawna
Rząd ma przyjąć ustawę wprowadzającą sieć szpitali, która ma wejść w życie 1 lipca. Samorządowcy, m.in. województwa pomorskiego i śląskiego oraz Chorzowa, postanowili czysto formalnie połączyć podległe im szpitale, by polepszyć swoją sytuację w związku z planowanymi zmianami. Czy to dobre rozwiązanie?
Oczywiście. To bardzo racjonalne działanie, dzięki któremu placówki, które samodzielnie nie spełniają wymogów włączenia do sieci, mogą je spełnić wspólnie. Na dodatek, jeśli np. szpital samodzielnie trafiłby do I lub II poziomu sieci, gdzie gwarantowany ryczałt na leczenie miałby tylko na część swoich oddziałów, to po fuzji może znaleźć się na wyższym poziomie. A to gwarantuje mu większe bezpieczeństwo finansowe, spadnie ryzyko, że któryś z oddziałów przestanie istnieć. Cały proces wymusi tym samym optymalizację zasobów i procesów. Przez lata dyskutowano o tym, że szpitale powinno się konsolidować, aby efektywniej wykorzystywać ich potencjał. Choć z ustawy wprowadzającej sieci taki cel nie wynika wprost, to łączenie placówek można uznać za jej pozytywny efekt uboczny.
W przypadku szpitali prywatnych łączenie niewiele pomoże. Sporo z nich nie znajdzie się w sieci, choć teraz leczą Polaków za pieniądze NFZ. I pewnie stracą te kontrakty. Co można w tej sytuacji zrobić?
Program rządu PiS zakłada wprowadzenie sieci i wszystko wskazuje na to, że zostanie ona utworzona, dlatego uważam, że zamiast walczyć z tym projektem, trzeba Ministerstwu Zdrowia lub potem parlamentarzystom zaproponować konkretne rozwiązania prawne, podnoszące efektywność nowych rozwiązań. Wszystkim nam chodzi o to samo: by pomoc medyczna była bardziej dostępna i dobrej jakości. Dane demograficzne wskazują, że zapotrzebowanie na łóżka szpitalne nie będzie spadało, ale rosło, pomimo przesunięcia leczenia do podstawowej opieki zdrowotnej i ambulatoryjnej opieki specjalistycznej. Dzisiaj potrzebujemy głębokiej restrukturyzacji bazy szpitalnej, a nie jej radykalnej redukcji. Rząd może spełnić obietnice wyborcze, oszczędzając pacjentom i placówkom medycznym chaosu po 1 lipca.
Ale jak? W sieci znaleźć się mają wybrane prywatne szpitale powiatowe oraz onkologiczne, ale np. placówki okulistyczne czy ortopedyczne pewnie z niej wypadną.
Rozwiązaniem mogłoby być np. dopuszczenie zawierania konsorcjów szpitali z sieci i spoza niej i wspólne wykorzystywanie pieniędzy z ryczałtu. Jeśli np. szpital nie ma własnej okulistyki, mógłby realizować świadczenia w jej zakresie u kooperanta, pod warunkiem że mapy potrzeb zdrowotnych uzasadniają zwiększony potencjał dostępności w tym zakresie na danym terenie.
Drugi pomysł dotyczy zasad rozdysponowywania dodatkowych pieniędzy. Zapowiadany stopniowy wzrost finansowania z obecnych ok. 4,4 proc. PKB do 6 proc. w 2025 r. mógłby zasilać w pierwszej kolejności nie sieć, w której szpitale mają mieć stały ryczałt, ale pulę konkursową. To w niej możliwe byłoby wyłanianie najlepszych ofert na realizację innowacyjnych procedur, choćby w zakresie onkologii, albo kompleksową opiekę nad pacjentami, zawierającą, poza operacją, koordynację dalszego leczenia, rehabilitację i inne potrzebne świadczenia w jednym pakiecie. Tym samym zachowana zostanie ukształtowana już przestrzeń konstruktywnej konkurencji opartej na jakości.
Dodatkowe pieniądze mogłyby też posłużyć do wyboru dodatkowych realizatorów świadczeń, do których teraz są największe, nawet kilkuletnie kolejki – tak jak do operacji usunięcia zaćmy czy wszczepienia endoprotezy. Przy nieskończonych potrzebach i ograniczonych środkach konieczne jest wskazywanie dziedzin, które są najbardziej deficytowe i powinny być okresowo wskazane jako priorytetowe. Placówki medyczne wiedziałyby, w jakim kierunku się rozwijać i które dziedziny będą mieć realne szanse na dodatkowe finansowanie.
Doprecyzowane jest kryterium doświadczenia placówki starającej się o kontrakt w konkursie, ale warto docenić tych, którzy zainwestowali już na polskim rynku i gwarantują wysoki poziom usług. System oceny inwestycji IOWISZ naturalnie ograniczy nieuzasadniony rozwój infrastruktury.
Czasu na to jest bardzo mało. 27 marca ma być ogłoszona lista placówek wchodzących do sieci.
Dlatego właśnie uważam, że bardzo potrzebne jest wspólne działanie wszystkich interesariuszy: organizacji pacjenckich, lekarzy, świadczeniodawców, samorządów oraz resortu, który nie może przejść obok głosów apelujących o rozwagę w działaniu i racjonalizm w decyzjach. Chcemy sieci, która łączy w walce o zdrowie, a nie dzieli. Rozwiązań, które realnie zmniejszą problem dostępności i jakości opieki zdrowotnej w Polsce. Może nie jest jeszcze za późno na dobre dostosowanie regulacji do realnych potrzeb polskiego pacjenta.