Koszty obietnic zdrowotnych przerosły koalicjantów. Są tak wysokie, że w efekcie w umowie znalazła się tylko część, w dodatku bardzo ogólnie sformułowana.

Spełnienie dwóch najważniejszych obietnic – ustalania wydatków na zdrowie na podstawie odsetka PKB w bieżącym roku i wycofania się z naliczania składki dla przedsiębiorców w formie wprowadzonej przez Polski Ład – kosztowałoby ok. 50 mld zł, jedną trzecią obecnego budżetu Narodowego Funduszu Zdrowia na leczenie. Już wiadomo, że żadna z tych rzeczy nie zostanie wprowadzona w 2024 r.

To nie wszystko. Partie koalicji nie wpisały do umowy zniesienia limitów na leczenie szpitalne, z czym Koalicja Obywatelska szła do wyborów. Wybrnięto z tego, zapisując enigmatycznie: „zniesiemy limity na leczenie przez NFZ”. Nic dziwnego – brak ograniczeń kosztowałby 22–27 mld zł. Umowa nie przewiduje też wyższego odsetka PKB na zdrowie. Lewica chciała 8 proc., co stanowiłoby wzrost przekraczający cały obecny budżet NFZ. Ostatecznie widnieje zapis, że koalicjanci „podniosą nakłady na ochronę zdrowia”. Brak gwarancji stał się jednym z powodów, dla których z udziału w rządzie wycofała się paria Razem, dysponujące siedmioma głosami w Sejmie. Przed wyborami typowany na ministra finansów Andrzej Domański z KO tłumaczył DGP, że „na razie mówimy o przywróceniu ryczałtu, aby składka nie była podatkiem”, „przedsiębiorcy muszą dokładać się do finansowania ochrony zdrowia, ale składka nie może być nieograniczonym kwotowo podatkiem”. Zmiany mogą zostać wprowadzone najszybciej w 2025 r. Nikt też nie mówi o tym, jaki miałby być to ryczałt. Zmiany w tym zakresie wprowadzone przez Polski Ład przyniosły w 2022 r. dodatkowe 7 mld zł. W tym i przyszłym roku ta kwota byłaby jeszcze wyższa. Z tego pomysłu nowy rząd jest gotów zrezygnować, ale musi znaleźć źródło finansowania innych obietnic.

Jedną z nich jest oddłużenie szpitali. Ich ogólne zobowiązania wyniosły w IV kw. 2022 r. 19 mld zł. W porównaniu z tym finansowanie in vitro to niewielki koszt, bo 500 mln zł. Pod niewinnie brzmiącą zapowiedzią znieczulenia do porodu jako zasadą, a nie wyjątkiem, kryje się koszt ok. 2 mld zł. Jak to szacujemy? Utrzymanie pełnej opieki anestezjologicznej to ok. 14,4 tys. zł na rodzącą przy założeniu, że znieczulenie jest dla połowy z nich (tak stanowią wytyczne międzynarodowe), czyli 150 tys. kobiet. Do tego trzeba uwzględnić, że część to porody z cesarskim cięciem, a być może zmiany w dostępie do znieczulenia będą związane z przekazaniem większych kompetencji pielęgniarkom anestezjologicznym. To też wymaga dodatkowych nakładów.

Samo spełnienie wprowadzonych już wytycznych wiąże się z dużymi obciążeniami. Ustawa o minimalnym wynagrodzeniu w ochronie zdrowia mówi, że zarobki pracowników medycznych mają zależeć od średniej pensji w gospodarce. W 2023 r. podwyżki kosztowały NFZ 18 mld zł. Wzrosną też wydatki na wprowadzone do tej pory nielimitowane świadczenia w pediatrii czy leczeniu specjalistycznym. Nakłady na specjalistów, którym rząd PiS zniósł limity, wzrosły w latach 2021–2023 r. o 5 mld zł, niemal dwukrotnie. Tymczasem z planu finansowego NFZ na 2024 r. wynika, że nadwyżka w Funduszu Zapasowym została w tym roku w całości wykorzystana. Koalicja zapowiada sięgnięcie do Krajowego Planu Odbudowy. Tu przewidziano na zdrowie 18,3 mld zł z dotacji i 1,2 mld zł z pożyczek. To jednak za mało, by spełnić obietnice. ©℗