Od całkowitego zakazu spożywania napojów wyskokowych w miejscach publicznych będą wyjątki. O tym, gdzie mieszkańcy będą mogli pozwolić sobie na parę głębszych bez ryzyka ukarania mandatem, już wkrótce zdecydują gminy.
Jednak nawet bez jakichkolwiek działań po ich stronie, zimny kufel i tak będzie można spokojnie wychylić m.in. w ogródku piwnym. Te będą bowiem co do zasady wyłączone z zakazu jako „miejsca przeznaczone do spożycia napojów alkoholowych na miejscu, w punktach sprzedaży tych napojów”.
To dwie z trzech zmian w nowelizacji ustawy o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi, które zgłosił Senat, a Sejm przegłosował.
Trzecią, uwzględnioną przez posłów poprawką jest przesunięcie terminu wejścia ustawy w życie. Miał to być 1 stycznia, zdecydowano jednak, że nowela zacznie obowiązywać 30 dni po publikacji w Dzienniku Ustaw.
Więcej swobody...
Zmiany są mniej restrykcyjne, niż zapowiadano na początku prac. Wtedy o odstępstwach od ogólnego zakazu spożywania alkoholu w miejscach publicznych nie było w ogóle mowy. Teraz będą one zależeć od gmin. Muszą przy tym zostać spełnione dwa warunki: wyjątki nie mogą mieć „negatywnego wpływu na odpowiednie kształtowanie polityki społecznej w zakresie przeciwdziałania alkoholizmowi” i nie mogą doprowadzić do „zakłócenia bezpieczeństwa i porządku publicznego”.
W ocenie prawnika Marka Tatały, założyciela „Legalnie nad Wisłą” i wiceprezesa Forum Obywatelskiego Rozwoju, wymienione w ustawie przesłanki, które mają pozwolić na tworzenie stref, gdzie picie jest dozwolone, są bardzo ogólne i ułatwiają władzom lokalnym podejmowanie arbitralnych decyzji.
– Sądzę, że najważniejsze będą wola polityczna i presja lokalnych społeczności – zarówno zwolenników, jak i przeciwników zakazów. Rok wyborów samorządowych to dobry okres do mobilizacji dla grup, które chciałyby, aby takie strefy w ich miastach powstawały już tego lata – przekonuje prawnik.
...czy uznaniowości?
W podobnym tonie komentuje też możliwość ograniczenia liczby sklepów z alkoholem. W świetle nowych regulacji gmina będzie mogła bowiem ustalić – w drodze uchwały – maksymalną liczbę zezwoleń na sprzedaż napojów wyskokowych odrębnie dla sołectw, dzielnic czy osiedli. A warto przypomnieć, że wymóg posiadania zezwolenia na sprzedaż alkoholu będzie dotyczył szerszego kręgu podmiotów, m.in. lokali, które sprzedają tylko piwo i inne alkohole do 4,5 proc.
– Obawiam się, że decyzje będą zapadać bez uwzględnienia interesów klientów oraz osób prowadzących działalność gospodarczą – mówi Tatała.
Co na to samorządowcy? Uspokajają, że mieszkańcy nie powinni obawiać się żadnych rewolucji.
– To nie jest tak, że czekamy już z gotowymi uchwałami i zakażemy spożywania alkoholu w całym mieście, jak tylko nowe przepisy wejdą w życie – zapewnia Beata Krzyżanowska, rzecznik prasowy prezydenta Lublina.
Włodarze nie kryją natomiast zadowolenia, że dzięki nowym regulacjom będą mogli lepiej reagować na problemy, które zgłaszają mieszkańcy. Chwalą m.in. możliwość ograniczenia nocnej sprzedaży alkoholu (między godziną 22 a 6).
– Do tej pory mieliśmy związane ręce w przypadku sprzedaży alkoholu w całodobowym punkcie z odpowiednią koncesją, nawet gdy jego klienci uporczywie naruszali spokój mieszkańców – mówi Magdalena Skorupka-Kaczmarek, rzecznik prasowy prezydenta Gdańska. Wyjaśnia, że w takich właśnie sytuacjach należałoby rozważać wprowadzenie miejscowego, pojedynczego zakazu.
Niejasne pojęcia
Zdaniem ekspertów nie jest jednak jasne, jak nowe regulacje będą stosowane w praktyce. Wątpliwości dotyczą m.in. pojęcia „miejsca publicznego”, o którym mowa w art. 14 ust. 2a znowelizowanej ustawy. Ryszard Wilczyński, poseł PO, wskazywał podczas prac w Sejmie, że nie jest ono zdefiniowane w prawie, które określa jedynie, czym jest „przestrzeń publiczna”. Jednak w pojęciu tym mieści się zarówno przestrzeń prywatna, jak i komunalna. To z kolei rodzi wątpliwości, czy zakaz spożywania alkoholu nie będzie ingerował we własność prywatną.
Obawy te podziela również Marek Tatała. – W związku z brakiem definicji ustawowej nie wiemy, jaka będzie interpretacja policji i innych służb. Stąd być może i w tym obszarze czekają nas spory sądowe, jak miało to miejsce w przypadku piwa nad Wisłą – mówi.
I przypomina, że wygrany przez niego spór o to, czy można pić alkohol nad Wisłą (sygn. akt X KA 1155/16), dotyczył definicji ulicy, której w ustawie o wychowaniu w trzeźwości w ogóle nie było.
Etap legislacyjny
Ustawa czeka na podpis prezydenta