W Ministerstwie Środowiska od wielu miesięcy trwają prace nad projektem rozporządzenia w sprawie szczegółowego sposobu selektywnego zbierania wybranych frakcji odpadów. Projekt ten przewiduje wprowadzenie jednolitego standardu selektywnej zbiórki odpadów komunalnych w skali całego kraju.
Proponowane rozwiązania mają dotyczyć nie tylko ilości zbieranych śmieci (proponuje się gromadzenie ich w pięciu odrębnych workach lub pojemnikach), ale także sposobu oznaczenia poszczególnych pojemników czy worków (co do zasady mają być one w całości w określonym kolorze pozwalającym identyfikować rodzaj zbieranych odpadów). Wejście w życie tego rozporządzenia w wielu gminach oznaczać będzie przekreślenie dotychczasowych, prowadzonych od wielu lat działań organizacyjnych i edukacyjnych. Dotyczy to nie tylko gmin, które przyjęły uproszczony system dwupojemnikowy (suche–mokre), ale także tych, które prowadzą rozwiniętą selektywną zbiórkę – odmienną jednak od wizji ministerstwa.
Nie może zatem dziwić jednoznacznie negatywne stanowisko środowisk samorządowych w tej sprawie. Samorządowcy w pełni popierają ideę stałego podnoszenia poziomów odzysku i recyklingu odpadów komunalnych wpisującą się w szerszy katalog działań proekologicznych podejmowanych na poziomie samorządowym. Podkreślają jednak, iż rozwiązania narzucane przez administrację centralną powinny odnosić się wyłącznie do celów, jakie mają być osiągane przez samorządy, nie zaś do instrumentów służących ich realizacji. Z uwagi na niezwykle duże zróżnicowanie poszczególnych gmin, ich specyfikę oraz istniejącą infrastrukturę odpadową nieuzasadnione jest formułowanie jednolitych rozwiązań odnoszących się w takim samym zakresie do terenów wiejskich, jak i zabudowy wielkomiejskiej. Tym samym samorządy sprzeciwiają się ograniczaniu ich samodzielności organizacyjnej przez odgórne regulacje mające wpływać na koszty funkcjonowania gminnych systemów gospodarki odpadami komunalnymi, a przez to na wysokość opłat uiszczanych przez poszczególnych właścicieli nieruchomości. Jednocześnie wyrażają oni obawę, iż zbyt skomplikowany system zbiórki odpadów przyniesie skutki całkowicie odwrotne od zakładanych – mieszkańcy zaczną się wycofywać z selektywnej zbiórki na rzecz prostszej, chociaż bardziej kosztownej, metody deklarowania odpadów zmieszanych.
Zamiast proponowanego argumentu siły, środowiska samorządowe proponują zastosowanie siły argumentów, które w sposób ewolucyjny – a nie rewolucyjny – pozwolą na osiągnięcie zakładanych przez ministerstwo rezultatów. Rozwiązaniem w tym zakresie może być uzależnienie możliwości starania się o pieniądze na realizację zadań z zakresu gospodarki odpadami od spełnienia określonych wymagań, w tym w zakresie standardów selektywnej zbiórki. Jednocześnie należy zapewnić gminom wsparcie finansowe w zakresie wdrażania nowych rozwiązań organizacyjnych, informacyjnych i edukacyjnych związanych z rekomendowanymi standardami selektywnej zbiórki, tak aby ciężar finansowy tych zmian nie został w całości przerzucony na mieszkańców.
Ministerstwo Środowiska powinno podjąć także trud opracowania i propagowania dobrych praktyk wskazujących na korzyści (w tym ekonomiczne) dla gmin stosujących określone rozwiązania w zakresie selektywnej zbiórki. Tego typu działania połączone z urzeczywistnieniem zasady samobilansowania się systemu gospodarki odpadami komunalnymi będą motywować samorządowców do poszukiwania optymalnych rozwiązań.
Wszelkie zmiany dotyczące systemu gospodarki odpadami komunalnymi – w tym dotyczące selektywnej zbiórki – powinny być jednak poprzedzone wytyczeniem jasnej strategii w tym zakresie. Działania podejmowane w ostatnim czasie noszą bowiem znamiona prowizorki, która w dłuższej perspektywie może okazać się nie tylko nieskuteczna, ale także niezwykle kosztowna. Na rzetelny dialog pomiędzy wszystkimi uczestnikami systemu – w tym samorządami – nie jest jeszcze za późno. To dużo ważniejsze niż narzucanie jedynej słusznej wizji systemu odpadowego, która może okazać się błędna.