Do dyrektorów szkół i samorządów zgłaszają się zaniepokojeni rodzice dzieci zapisanych już do pierwszej klasy. Chcą zmienić decyzję i skierować je z powrotem do przedszkola, aby poczekać na efekty zapowiadanej reformy.
W połowie maja Anna Zalewska, minister edukacji narodowej, w oparciu o wyniki rekrutacji ogłosiła, że 82 proc. sześciolatków pozostaje w przedszkolach. Wszystko wskazuje na to, że będzie ich jednak więcej. Wpływ na to ma zapowiedź szefowej MEN z końca czerwca o wprowadzeniu ośmioletniej szkoły powszechnej i likwidacji gimnazjów. Tak duże zmiany wystraszyły rodziców, którzy wcześniej zdecydowali się wysłać dzieci do pierwszej klasy (choć od tego roku nie musieli).
Niepokój rodziców
– Ciągle w urzędzie odbieramy telefony od zaniepokojonych rodziców sześciolatków, którzy pytają, czy ich dzieci obejmie nowa reforma. A my przecież nie wiemy, jak ostatecznie potoczą się uzgodnienia resortu z samorządami i związkami – mówi Grażyna Burek, pełnomocnik prezydenta Katowic ds. polityki edukacyjnej. – Efekt jest taki, że zmieniają swoją decyzję i wycofują dzieci ze szkoły – dodaje.
Taką sytuację potwierdzają sami dyrektorzy szkół podstawowych. – Najwięcej wystraszonych rodziców sześciolatków zapisanych do pierwszej klasy miałam u siebie w gabinecie tuż po ogłoszeniu pod koniec czerwca reformy MEN. Niestety, nie mogłam ich uspokoić. Lepiej jest rok poczekać z dzieckiem w przedszkolu niż brać udział w eksperymencie zmian oświatowych – radzi Izabela Leśniewska, dyrektor publicznej Szkoły Podstawowej nr 23 w Radomiu.
– Rzeczywiście rodzice, zwłaszcza sześciolatków zapisanych do szkoły, są pełni obaw. I nawet w okresie wakacyjnym chcą przenosić dzieci do przedszkola, by spokojnie poczekać rok na rozwój sytuacji i kształt ostatecznych przepisów – mówi Marek Pleśniar, dyrektor biura Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Kadry Kierowniczej Oświaty. Według niego skutkiem takich decyzji będzie jeszcze większy problem z organizacją miejsc dla najmłodszych dzieci, których rodzice liczyli na to, że zwolnią się jeszcze miejsca w przedszkolach.
Brakuje miejsc
Rodzice, którzy do końca sierpnia chcą sześciolatka ze szkoły przenieść znów do przedszkola, muszą wziąć pod uwagę, że dziecko może trafić w inne miejsce niż to, do którego uczęszczało dotychczas – tam, gdzie będą wolne miejsca. Rodziców planujących zmiany ostrzega przed tym m.in. Izabela Leśniewska z radomskiej podstawówki.
W takiej sytuacji decyzja o wycofaniu dziecka ze szkoły może oznaczać przenoszenie dziecka na jeden rok w całkiem nowe środowisko. Są jednak i tacy, którzy uważają, że mimo wszystko warto spróbować. – W tym roku zdecydowaliśmy się nawet w czasie wakacji uruchomić specjalny telefon szkolny, na który dzwonią opiekunowie i pytają o reformę i o to, czy mogą jeszcze zmienić decyzję i przepisać sześciolatka ze szkoły do przedszkola. Rodzice chcą wysłać dzieci do szkoły później i mieć pewność, że będą objęte reformą MEN, która zakłada ośmioletnią szkołę powszechną. Warto jeszcze w ostatnich tygodniach wakacji podjąć decyzję o pozostawieniu sześciolatka w przedszkolu – mówi Tomasz Elbanowski, prezes Stowarzyszenia i Fundacji Rzecznik Praw Rodziców, jeden z inicjatorów akcji „Ratuj maluchy”.
Najważniejsze zmiany w oświacie / Dziennik Gazeta Prawna
Elbanowski wyjaśnia też, że w tym roku wbrew stanowisku resortu edukacji wiele placówek nie pozwalało sześciolatkom kontynuowania wychowania przedszkolnego w tym samym budynku, tylko odsyłało je do oddziału przedszkolnego w szkole. W efekcie część rodziców podejmowała decyzję o zapisaniu dziecka do pierwszej klasy, choć tego nie chciała.
Powodem decyzji gmin był brak miejsc w przedszkolach oraz finanse. Gminy na sześciolatka w szkole dostawały subwencję co najmniej 5,6 tys. zł, a gdy dziecko zostawało w przedszkolu – niespełna 1,4 tys. zł. Opłacało się więc realizować kampanie zachęcające rodziców do szybszego podjęcia nauki w szkołach, a nawet im dopłacać. – Uruchomiliśmy specjalny program finansowy dla rodziców, z którego otrzymują 1 tys. zł na dodatkowe zajęcia i wyprawkę. To sprawiło, że od kwietnia z każdym miesiącem po kilkoro sześciolatków jest przepisywanych do szkoły – chwali się Irena Koszyk, naczelnik wydziału oświaty w Urzędzie Miasta w Opolu.
MEN w reakcji na to zdecydowało, że samorządy na sześciolatki w przedszkolu otrzymają 4,6 tys. zł. – Jeśli otrzymamy obiecaną subwencję w takiej kwocie na sześciolatka w przedszkolu, to wtedy zastanowimy się, czy kontynuować nasz program w kolejnym roku – deklaruje Irena Koszyk.
Ponadto resort edukacji zapowiada, że dzieci, które obecnie rozpoczną naukę w pierwszej klasie, oraz kolejne roczniki będą już objęte reformą, czyli do szkoły podstawowej (wtedy już powszechnej) będą uczęszczać osiem lat, a nie jak obecnie sześć. Ostatecznie jednak są to tylko założenia do projektowanych przepisów i nie wiadomo, jaki ostateczny kształt przyjmie nowa ustawa w tym zakresie.