Nawet 730 mln zł subwencji oświatowej może się zmarnować. Zdaniem ekspertów pieniądze trafiają nie do tych gmin, w których są potrzebne.
Ile kosztuje oświata? / Dziennik Gazeta Prawna
Marek Pleśniar przewodniczący Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Kadry Kierowniczej Oświaty / Dziennik Gazeta Prawna
Zbyt niskie nakłady na gimnazja w porównaniu do szkół podstawowych i zbyt wysokie na szkoły znajdujące się w małych miastach – to zdaniem ekspertów z Instytutu Badań Edukacyjnych największe problemy finansowania oświaty. Nieracjonalny podział subwencji, którą samorządy dostają z budżetu, może sprawiać, że 3,6 proc. przeznaczonych na oświatę środków trafia nie do tych gmin, które ich potrzebują. – Przesunięcie subwencji oświatowej pomiędzy gminami rzędu 735 mln zł byłoby zmianą mającą istotny wpływ na funkcjonowanie systemu – oceniają Jan Herczyński i Joanna Siwińska-Gorzelak.
Subwencja oświatowa to mechanizm, za pomocą którego państwo finansuje oświatę. By dobrze ją rozdzielić, MEN używa skomplikowanego algorytmu, na podstawie liczby uczniów i dostępnych w budżecie środków obliczając, ile można wydać na roczną edukację jednego ucznia, a następnie modyfikuje tę kwotę za pomocą tzw. wag, czyli mnożników. To one określają, jacy uczniowie i jakie szkoły potrzebują więcej pieniędzy, a jacy mniej. Ich celem jest zrekompensowanie gminom trudniejszych warunków prowadzenia szkół np. na wsi, gdzie uczniów jest za mało, by stworzyć racjonalnej wielkości klasy.
Właśnie do wag mają zastrzeżenia eksperci IBE. W raporcie „Ocena efektywności podziału subwencji oświatowej dla gmin” pokazali, gdzie system generuje niepotrzebne koszty. – W małym mieście za pomocą algorytmu kieruje się identyczne środki na oddział gimnazjum jak na oddział szkoły podstawowej, natomiast w dużym mieście i na terenach wiejskich odpowiednio o 12 proc. i o 18 proc. więcej – wyliczyli autorzy. – Różnice między nakładami subwencyjnymi na oddział szkoły podstawowej i na oddziały gimnazjum nie powinny zależeć od lokalizacji placówki – oceniają.
Autorzy udowadniają też, że stosowany przez MEN system wag dyskryminuje gimnazja. W klasach I–III szkoły podstawowej uczniowie mają 62 godziny miesięcznie. W gimnazjum – o 45 proc. więcej. Efekt? Samorządy prowadzące gimnazja są niedofinansowane.
A to niejedyny problem. Jak wynika z analizy, gminy wiejskie położone wokół aglomeracji miejskiej są nadmiernie finansowane kosztem innych.
Podział pieniędzy na oświatę to jeden z najważniejszych tematów, którymi chce zająć się minister Anna Zalewska. Już w grudniu MEN dokonało korekt w podziale środków. Więcej przeznaczono na licea ogólnokształcące, obniżono stawki na uczniów pozostających w edukacji domowej i dorosłych słuchaczy. Resort zaproponował też zmiany dla miast, które nagle przekroczą 5 tys. mieszkańców, np. w wyniku połączenia z gminą wiejską. Samorząd w takiej sytuacji będzie miał naliczoną wyższą subwencję, ale z roku na rok będzie ona maleć – najpierw o 33 proc., a w kolejnym roku o 67 proc.
To dopiero początek zmian. W czerwcu podczas prezentacji reformy oświaty minister Zalewska zapewniała, że system finansowania szkolnictwa będzie podlegać przebudowie. Nie wiadomo jednak, czy projekt nowelizacji ustawy o systemie oświaty, który MEN ma zaprezentować we wrześniu, będzie dotyczył podziału pieniędzy. Resort nie udzielił nam takiej odpowiedzi. – Poziom finansowania zmian może zostać określony po przygotowaniu szczegółowej koncepcji zmiany. Zgodnie z ustawą o dochodach jednostek samorządu terytorialnego, subwencja jest ustalana z uwzględnieniem realizowanych przez samorząd terytorialny zadań oświatowych. Zmiana poziomu dochodów jednostek samorządu terytorialnego, w tym zmiana kwoty subwencji oświatowej na kolejne lata, będzie adekwatna do zmiany zadań oświatowych, w tym również do zmian w zakresie ustroju szkolnego – informuje jedynie Justyna Sadlak z MEN.
Tymczasem o zmiany w finansowaniu upomina się m.in. Związek Nauczycielstwa Polskiego, który chce, by uposażenie pedagogom wypłacało państwo, a nie gmina. Zdaniem Sławomira Broniarza, prezesa ZNP, obecny sposób przyznawania środków prowadzi do tego, że gminy przekazują swoje szkoły stowarzyszeniom, bo nie stać ich na prowadzenie placówek. Minister edukacji do pomysłu jest jednak nastawiona sceptycznie. Uważa, że jest niezgodny z konstytucją.
OPINIA
Zmiana subwencji to rewolucja
Kwestia subwencjonowania oświaty to delikatny temat. Tymczasem ministerstwo zapowiedziało, że zmiany będą, ale nie przedstawiło jeszcze żadnych konkretów. To budzi wielki niepokój i w samorządach, i wśród dyrektorów. Subwencja bowiem to sposób wpływania na oświatę, bo od woli ministerstwa zależy, jakie szkoły będą promowane finansowo. Obecny system, w którym subwencję rozdaje się za pomocą różnych wag, nie jest idealny, ale był negocjowany przez lata z różnymi środowiskami. Panuje wokół niego konsensus. Dziś trzeba dużej odwagi, by zamiast dalszych ulepszeń wymieniać go na zupełnie inny – np. na finansowanie pensji nauczycieli z budżetu. Zależy to jednak od woli politycznej.