W tym tygodniu zakończyła się pierwsza tura egzaminu dojrzałości. Przystąpiło do niej ponad 280 tys. osób. Okazuje się, że nie było łatwo. Szkoły nie uniknęły błędów.
Zaczęło się od Koszalina. Kilkoro uczniów szkoły dla dorosłych nie zostało dopuszczonych do egzaminu, bo zagubiono ich deklaracje maturalne. Poszkodowani twierdzą, że złożyli je na początku września, a wina jest po stronie szkoły.
– Składaliśmy je wraz z całą klasą, mamy na to świadków – informowała jedna z uczennic. Przez chwilę wyglądało nawet, że zainteresowane osoby będą musiały zdawać maturę dopiero za rok. Interweniowało Kuratorium Oświaty: w wyniku kontroli stwierdzono szereg nieprawidłowości w funkcjonowaniu i zarządzaniu szkołą. Sprawa dla uczniów zakończyła się happy endem, Komisja Egzaminacyjna dopuściła ich do egzaminu jeszcze w tym roku, w terminie dodatkowym.
– W takiej sytuacji, kiedy dojdzie do błędu szkoły, nie może ucierpieć uczeń – komentuje Irena Łaguna, dyrektor Okręgowej Komisji Egzaminacyjnej w Gdańsku.
Egzaminy w terminie dodatkowym odbędą się od 1 do 20 czerwca. Został on przewidziany właśnie na wypadek takich awaryjnych sytuacji, a najczęściej korzystają z niego ci, którzy z przyczyn losowych nie dotarli na egzamin, np. zachorowali, albo uczestniczyli w wypadku komunikacyjnym. Wyniki tych matur zostaną ogłoszone razem ze wszystkimi – 30 czerwca. Dzięki temu uczniowie będą mogli wziąć udział w rekrutacji na studia w pierwszym terminie.
W dodatkowym terminie ponownie maturę będzie pisało także 21 uczniów Technikum nr 3 w Chojnicach. Powód? Pomylono płyty z nagraniem do zagadnień ze słuchu. Tym razem również nie zawinili uczniowie, ale nauczyciel, który tego dnia był w komisji egzaminacyjnej. Najpierw były kłopoty z odtwarzaczem, więc go wymieniono i prawdopodobnie wtedy pomylono płyty CD. Maturzyści, którzy pisali nową maturę, odsłuchiwali płytę do zagadnień z egzaminu na starych zasadach. Z kolei jeden abiturient pisał egzamin na starych zasadach, a dostał płytę z nowej formuły egzaminu. Dyrekcja szkoły o pomyłce dowiedziała się dopiero po egzaminie. Powiadomiła OKE w Gdańsku. Matura została unieważniona, błąd uznano bowiem za nieszczęśliwy przypadek losowy.
Nieprawidłowości podczas tegorocznych egzaminów nie ustrzegli się też maturzyści. Absolwentka Liceum Ogólnokształcącego w Boguchwale (woj. podkarpackie) będzie musiała ponownie przystąpić do egzaminu, ale dopiero w przyszłym roku. Wszystko przez telefon, który wniosła na salę. Już pod koniec egzaminu z języka polskiego w klasie rozległ się dźwięk SMS-a. Komisja egzaminacyjna szybko namierzyła źródło sygnału. Nauczyciele poinformowali o incydencie dyrektora szkoły, a ten zdecydował o przerwaniu egzaminu i unieważnieniu pracy maturzystki. Uczennica tłumaczyła, że po prostu zapomniała o komórce i była przekonana, że zostawiła ją w torebce, przed wejściem na salę. Już samo wniesienie telefonu skutkuje jednak niezaliczeniem pracy, nie trzeba wcale z niego korzystać. Jest to bowiem jeden z trzech przypadków, kiedy komisja ma obowiązek przerwać maturę. Zabronione jest też ściąganie i zakłócanie egzaminu.
– Takie sytuacje się zdarzają, ale ogólnie przypadków unieważnienia pracy z powodu ściągania czy wniesienia sprzętu elektronicznego na egzamin jest z roku na rok coraz mniej – dodaje Irena Łaguna.
ROZMOWA

Facebook nie pomoże przyszłorocznym maturzystom

Jak ocenia pan tegoroczne matury?
Przebiegały bardzo spokojnie, nie działo się nic niepokojącego.
A przypadki zagubienia deklaracji maturalnych czy zamiana płyt w trakcie egzaminu z języka angielskiego?
To są jednostkowe sytuacje, które niestety się zdarzają.
Wyniki egzaminu maturalnego poznamy 30 czerwca. Przed nami nowy system odwoływania się od wyników matur. Maturzysta będzie miał możliwość odwołania się do Kolegium Arbitrażu Egzaminacyjnego, które sprawdzi jego zastrzeżenia. Czy ma pan obawy względem tego nowego rozwiązania?
Jesteśmy do niego przygotowani, ale obawy zawsze są, tak jak przed czymś, co dzieje się po raz pierwszy. Jednak jest to raczej obawa motywująca nas do pracy.
A jakie nowości czekają przyszłorocznych maturzystów?
Żadnych zmian nie będzie. Te pojawią się dopiero na maturze w 2023 r. Wówczas zostanie wprowadzony próg zdawalności w przypadku obowiązkowego egzaminu dodatkowego. Obecnie wystarczy do niego podejść, aby zdać maturę. Za kilka lat trzeba będzie uzyskać przynajmniej 30 proc. punktów, tak jak z innych przedmiotów obowiązkowych. To będzie dotyczyło dopiero uczniów, którzy dzisiaj są w podstawówce.
A czy uważa pan, że inne zmiany są potrzebne?
Jedynie w kwestii organizacyjnej matur ustnych z języka polskiego. Chcemy tak dopracować system, aby pytania nie wypływały do internetu. Tegoroczny egzamin ustny z polskiego, podobnie jak w latach ubiegłych, ma formę wypowiedzi, do której abiturienci przystępują po wylosowaniu pytania. Pula 32 nowych zadań przygotowywana jest na każdy dzień egzaminu. Zestaw pytań zmienia się co pięciu maturzystów. Każdy zdający ma 15 minut na odpowiedź, ale zdarza się, że maturzysta szybciej zakończy egzamin. Wówczas dzieli się zagadnieniami na portalach społecznościowych. Przez co osoba, która dopiero czeka w innej szkole na egzamin, może dowiedzieć się, jakie pytanie ma szanse wylosować. Chcemy ten system dopracować tak, aby pytania pozostały tajne.
ikona lupy />
Marcin Smolik, dyrektor Centralnej Komisji Egzaminacyjnej / Dziennik Gazeta Prawna