Podkreślają, że choć czas ich pracy został wydłużony, to ustawodawca nie zapewnił im odpowiedniej rekompensaty w postaci wyższego wynagrodzenia lub odpowiednich przywilejów socjalnych, co - w ocenie związku - jest niezgodne z konstytucyjną zasadą demokratycznego państwa prawnego, a w szczególności z zasadą ochrony praw słusznie nabytych i zasadą zaufania obywateli do państwa.
Związek wskazuje ponadto, że regulacja prawna zrównująca czas pracy techników medycznych elektroradiologii z czasem pracy innych pracowników w podmiotach leczniczych, znacznie mniej narażonych na promieniowanie jonizujące, jest niezgodna z konstytucyjną zasadą równości. Podnosi też, że kwestionowane przepisy naruszają konstytucyjną gwarancję prawa do bezpiecznych i higienicznych warunków pracy oraz są sprzeczne z konstytucyjnym prawem do ochrony zdrowia.
Podobne wątpliwości zgłaszał Ogólnopolski Związek Zawodowy Techników Medycznych Radioterapii, którego członkowie w majowym referendum opowiedzieli się za przeprowadzeniem strajku.
Według OZZTMR, technicy radioterapii narażają swoje zdrowie, jednocześnie ich praca wymaga wyjątkowej uwagi, troski o pacjentów chorych onkologicznie i precyzji. Związkowcy domagają się m.in. ustawowego wzrostu wynagrodzenia o 50 proc. Alternatywnym rozwiązaniem miałby być powrót do 5-godzinnego dnia pracy.
W piątek związek poinformował, że w związku ze zmianą na stanowisku ministra zdrowia tymczasowo zawiesza akcję strajkową. Związek wystosował pismo do ministra Mariana Zembali z prośbą o jak najszybsze spotkanie. Zapowiedział, że wznowi protest, jeśli resort nadal będzie ignorował postulaty związkowców.
Technicy radioterapii zapowiadają, że akcja strajkowa będzie polegała m.in. na oflagowaniu placówek, strajku włoskim, stworzeniu własnej dokumentacji naświetlania chorych (co skutkowałoby zablokowaniem rozliczeń procedur między NFZ a szpitalami). Możliwy jest także strajk ogólnopolski, do strajku głodowego włącznie.
Resort zdrowia, odnosząc się do postulatów techników radioterapii informował, że narażenie na promieniowanie jonizujące stosujących je pracowników jest bardzo niskie, a zarobki techników radioterapii nie odbiegają od poziomu płac innych techników medycznych.
Ministerstwo przypominało, że wydłużenie czasu pracy pracowników objętych do połowy ub.r. roku skróconą, 5-godzinną dobową normą, nastąpiło na mocy ustawy o działalności leczniczej z 2011 r. Zrównała ona czas pracy pracowników medycznych zatrudnionych w podmiotach leczniczych. Od tej pory wynosi on 7 godzin i 35 minut na dobę, czyli 37 godzin i 55 minut na tydzień. MZ wskazywało też, że za zrównaniem czasu pracy pracowników podmiotów leczniczych przemawiały m.in. opinie Instytutu Medycyny Pracy im. prof. J. Nofera, Instytutu Medycyny Pracy i Zdrowia Środowiskowego w Sosnowcu, Rady Ochrony Pracy oraz konsultantów krajowych.
Resort podawał, że w odniesieniu do pracowników stosujących promieniowanie jonizujące wskazywano dane pochodzące z prowadzonej systematycznie od 1966 r. kontroli narażenia na promieniowanie. Wynika z nich, że narażenie tych osób utrzymuje się na bardzo niskim poziomie i średnia dawka nie przekracza 1 mSv, podczas gdy obowiązujący limit dawki rocznej dla osób zawodowo narażonych na promieniowanie jonizujące wynosi 20 mSv. MZ podkreśla, że limit ten obowiązuje we wszystkich państwach i jest wartością wynikającą z przepisów i zaleceń organizacji międzynarodowych, m.in. Światowej Organizacji Zdrowia.
W stanowisku wniesionym do TK Prokurator Generalny nie dopatrzył się niekonsytucyjności ustawowych zapisów ustanawiających normy czasu pracy zatrudnionych w podmiotach leczniczych - w zakresie, w jakim odnoszą się do techników radioterapii.
Ocenił, co prawda, że są one niezgodne z artykułem konstytucji mówiącym, iż każdy ma prawo do ochrony zdrowia, jednak podkreślił, że u postaw takiego stwierdzenia leży brak związku treściowego między tymi normami, więc nie można ich porównać.