Narodowy Fundusz Zdrowia w styczniu wydał na leki ze zniżką najmniej od 2004 roku. Zapłacił za refundację tylko 420 mln zł, 36 proc. mniej niż w tym samym czasie ubiegłego roku. W dodatku wstępne dane wskazują, że sprzedaż leków refundowanych spadnie także w lutym. Firma IMS Health szacuje, że pacjenci w tym miesiącu kupili o 20 proc. mniej leków refundowanych niż rok wcześniej.
Styczniowy spadek to częściowo efekt paniki wśród chorych, którzy w grudniu, tuż przed wejściem w życie kontrowersyjnej ustawy refundacyjnej, zaopatrywali się w leki na zapas. Wtedy też w aptekach padały rekordy sprzedaży. Wzrosły także wydatki funduszu – do miliarda złotych, czyli o jedną czwartą w porównaniu z grudniem 2010 r.
Jak podkreślają eksperci, lekarze w obawie przed karami coraz częściej wypisują chorym leki refundowane z pełną odpłatnością. – Postępują tak w przypadkach wątpliwych, np. wtedy, gdy muszą przepisać pacjentowi receptę na lek stosowany poza zarejestrowanymi wskazaniami – mówi Jerzy Gryglewicz, ekspert ds. ochrony zdrowia. Z badania CBOS wynika, że co piąty pacjent, który w tym roku odwiedził aptekę, musiał pokryć z własnej kieszeni całkowity koszt leku, mimo że przysługiwała mu zniżka. Lekarze chętniej w leczeniu chorych sięgają również po produkty, których nie ma na liście refundacyjnej. To oznacza oszczędności dla NFZ, bo taki lek, za który pacjent płaci 100 proc., nie zwiększa jego wydatków. Cenę w całości pokrywa pacjent.
Na to, czy te tendencje się utrzymają, największy wpływ będą miały kolejne zmiany na listach refundacyjnych. Popyt na leki może się bowiem zmieniać za każdym razem, gdy resort zdrowia opublikuje nowe wykazy. Z tego, który będzie obowiązywać od 1 marca, wynika, że obniżono ceny 139 leków, dopisano 216. O tym, jakie to wywoła skutki dla budżetu NFZ, przekonamy się w kwietniu.
Fundusz musi trzymać wydatki na refundację w ryzach, bo zgodnie z ustawą refundacyjną nie może wydać na ten cel więcej niż 17 proc. swojego budżetu. Gdyby przekroczył limit, na koniec roku musiałby uruchomić specjalną procedurę odzyskania pieniędzy od producentów leków. Problem w tym, że jest kompletnie do tego nieprzygotowany.
– Prezes NFZ twierdzi, że potrzebuje półtora roku na pełne wdrożenie systemu informatycznego niezbędnego do egzekwowania tego przepisu – mówi Małgorzata Gałązka-Sobotka, członek rady NFZ. Ale dane z początku roku nie wskazują na to, żeby występowało takie zagrożenie.