Za tydzień powinna zostać opublikowana trzecia z kolei w tym roku lista refundacyjna. Jak wynika z nieoficjalnych informacji, które uzyskaliśmy w Ministerstwie Zdrowia, pojawią się na niej dwa nowe leki. Niestety, przy okazji z listy nie udało się usunąć absurdów tkwiących w niej od początku stycznia.
Jeden z nich dotyczy leków stosowanych w leczeniu pacjentów chorych na akromegalię (zaburzenia hormonu wzrostu). W zeszłym roku leki zawierające substancję Octreotidum, która hamuje objawy choroby, kosztowały – niezależnie od dawki leku – 3,2 zł. Obecnie na listach najtańszy jest lek z najwyższą dawką substancji. 120 mg Octreotidum kosztuje 3,2 zł, podczas gdy nierefundowana dawka 30 mg aż 5 tys. zł! Dawki pośrednie, czyli 60 mg i 90 mg kosztują – odpowiednio – 500 oraz 250 zł. Innymi słowy, im większą dawkę przyjmujemy, tym mniej za nią płacimy.
Zdaniem ekspertów Ministerstwo Zdrowia strzeliło w ten sposób do własnej bramki. Większość chorych, aby mniej płacić za lek, przerzuci się na sowicie refundowaną dawkę 120 mg. Z przeprowadzonej przez lekarzy symulacji opracowanej na bazie danych sprzedaży leku z 2011 roku wynika, że resort może stracić na tym około 5 mln zł.
Kolejnym nierozwiązanym problemem jest wysoka cena leku dla chorych na Alzheimera, dostępnego w plastrach. W 2011 roku miesięczna terapia kosztowała 92 zł, natomiast po wejściu nowej ustawy z początkiem roku koszt ten wzrósł do 270 zł. Wbrew zapowiedziom ministerstwa cena nie stopniała przy okazji obwieszczenia nowej listy na początku marca. Jak twierdzi resort, ciągle trwają negocjacje z producentem medykamentu. Oby przyspieszyły, bo z leku korzysta 70 tys. pacjentów.
Inny problem pojawia się przy teoretycznie korzystnym dla pacjentów przepisie o obowiązku podawania przez aptekarzy informacji o tańszym zamienniku. Tu pojawił się jednak mały haczyk – na tę samą receptę można kupić zamiennik, ale tylko ten, do którego mniej dopłaca NFZ. Droższego (nawet jeżeli pacjent go do tej pory używał) aptekarz nie ma prawa sprzedać.
Dla przykładu: pacjent otrzymał receptę na tirtace – lek na nadciśnienie. Cztery inne leki o identycznym działaniu kosztują pacjenta mniej i w zeszłym roku mógł wybrać, który chce. Obecnie aptekarz może wydać mu tylko taki lek, do którego NFZ dopłaca mniej. A taki jest tylko jeden.
Ponadto nadal nie została uregulowana sprawa wypisywania recept przez lekarzy. Ci zaś zapowiadają kolejny protest w lipcu – od kiedy znowu grozić im będą kary za błędne wypisywanie recept (wtedy mają podpisać nowe umowy z NFZ).